Skocz do zawartości
Nerwica.com

nieudanyzywot

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nieudanyzywot

  1. Nie wiem dlaczego to pisze tu i teraz, wiem ze mi to nie pomoże, ale zadziałał we mnie pewien impuls czytając wypowiedzi niektórych ludzi, więc bądź co bądź - coś tam napisze! Moj problem polega na tym, ze jestem niemilosiernie niesmialy, i pamietam ze zawsze taki bylem. Boje sie ludzi, wstydze sie, odczuwam niesamowity lęk, gdy musze porozmawiac z kims nieznajomym, gdy musze odpowiadac na srodku klasy, zawsze odczuwam zaklopotanie i niesamowity lęk, który wręcz wylewa się z mojego ciała. Mam 18 lat, obecnie chodzę do 2 klasy liceum, wiele moich kolegów ma już dziewczynę, mają prawo jazdy, umieją sobie poradzić w życiu, natomiast ja jestem inny-niestety. Co z tego, ze mam najlepsza srednia w klasie, co z tego ze wiem ile wynosi sinus kąta 30 stopni, powoli zaczynam sobie zdawac sprawe z tego, ze te wiadomosci sa bezużyteczne. Boje sie wyjsc do sklepu, nie umiem sobie sam kupic ubrania, nie umiem wykonac takiej prostej czynnosci jakiej jest zamowienie sobie pizzy, boje sie odebrac telefon, otworzyc drzwi, gdy ktos puka. Przy komputerze siedze rzadko. Nie wiem dlaczego, ale gdy za oknem widze piekna pogode, mam ochote sie doslownie zabic! Nie wiem dlaczego ale nie cierpie gdy slonce za oknem grzeje, ptaki spiewaja, wszyscy chodza do kina, do sklepow itp.. Dodam ze nigdy nie bylem na zadnej imprezie, mielismy wiele klasowych imprez, mielismy kilka wycieczek kilkudniowych, ja nigdy nie uczestniczylem w czyms tego rodzaju. Jestem po prostu BEZNADZIEJNY! Nie wyobrazacie sobie jaki to jest bol (nie fizyczny) byc przerazonym isc do szkolnego sklepiku i nie moc nic kupic, poniewaz niesmialosc was zżera od środka. Ja niestety musze z tym zyc, i jest mi bardzo ciezko. Nie zamierzam porozmawiac z rodzicami o moich problemach, poniewaz nie umiem, czesciowo staram sie wmowic sobie, ze to wszystko ich wina, ze mnie tak wychowali, na takiego "ludzkiego wraka". W szkole nie mam bliskich kolegow, oczywiscie musze z kims siedziec w lawce, dlatego to nie jest tak, ze w klasie jestem doslownie zagubionym czlowiekiem, nie boje sie az tak bardzo rozmowy z kolegą, poniewaz jestem przyzwyczajony do nich, ale i tak wszyscy wiedza jaki jestem, nikt sie ze mnie nie nasmiewa, ale w glebi ducha kazdy wie, ze jestem bezuzyteczny, ze sobie w zyciu nie poradze i najlepiej by bylo jakby mnie nie bylo. Na mysl o przyszlosci (swojej) az mnie mdli...
×