Skocz do zawartości
Nerwica.com

roster82

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia roster82

  1. Poszukuje psychologa/psychoterapuety z doswiadczeniem medytacyjnym (najchetniej medytacje buddyjskie), ktory pomoze mi bezpiecznie rozpoczac medytacje.
  2. roster82

    [Kraków]

    Potrzebowalbym namiar na psychologa/terapeute/lekarza terapeute z NFZ w Krakowie. Mezczyzna. Zeby nie byl wylacznie psychiatra, bo chce terapii, a leki traktuje drugorzednie. Najlepiej nie psychoanalityk. Jesli komus cokolwiek przyjdzie do glowy - piszcie, bede niezmiernie wdzieczny za pomoc.
  3. O co sie zahaczyc? 29 lat - moje zycie jest burzliwe, gwaltowne, pelne zmian. Chwytam sie czegos i przestaje. Dosc czesto. Wierze, ze pewien kierunek zycia odwroci jego losy i przestane ciepriec. Siedziec w tym gownie po uszy, jak dzis. Teraz, gdy nie pracuje bo mam przymusowy urlop, zaczynaja mnie nachodzic dziwne mysli. Nie potrafie sobie czasu zajac wiec jestem tu. Tak to odbieram. Cala moja chorobe jako cos, co sobie wymyslilem, uroilem. Ostatnio zdiagnozowano u mnie borderline. Po drodze byla depresja, zaburzenia osobowosci, lęk., 5 pobytow w szpitalu. Skierowano mnie na terapie do Babisnkiego, pol roku w izolatce zyciowej. A ja mam prace - jak ja przerwe wiem, ze bedzie trudniej. Utrace samodzielnosc. Strach. Nie chce juz wracac na garnuszek i pomoc rodzicow. Swoja samodzielnsocia ciesze sie juz pol roku. Ostatnio interesowalem sie buddyzmem i medytacjami. Jednak po jakims czasie, gdy to robilem na zasadzie uciekania troche od zycia - mialem wrazenie, jakbym mial lekkie psychozki, wiec przestalem. Nie chce isc na pol roku do szpitala, chyba ze bedzie taka koniecznosc. Chce zyc jak pare tygodni wczesniej, moze nie byla to jeszcze pelnia, ale czuje ze w taki sposob moge osiagnac wiecej. Terapia w moim przypadku, z tego co czytalem, jest dlugoletnia i malo skuteczna. I znowu sie cofac do przeszlosci... przeciez ja to przepracowalem juz wiele razy u psychologow. Jesli juz, to taka, ktora moglbym pogodzic z dniem codziennym i praca. (wolny zwod wiec bedzie duzo latwiej). Wiecie co... jest mi cholernie trudno. Mialem 119 IQ i chyba w tej chwili mam z 80. Przestalem wierzyc w leki, w terapie, w psychologow, lekarzy i terapeutow. W jakikolwiek kierunek w zyciu, ktory pozowli mi powrocic z wlasnej glowy. Im wiecej interesuje sie wlasna choroba i czytam na ten temat, tym jest gorzej. Chociaz cale zycie bylem i jestem za pan brat ze sportem, obecnie mam ponapinane cale cialo, a od szczekoscisku porobily mi sie jakies skostnienia w zawiasach szczeki i obumieraja mi zeby, ktore musze wyrywac albo leczyc kanalowo. Nie wylacznie chce zyc po to, zeby zarabiac i sie leczyc. A najwazniejsze, ze czuje jakby moja dusza obumierala. Emocjonalny kontakt z drugim czlowiekiem bez strachu, zaufanie... brakuje mi tego. Boje sie zaufac czlowiekowi i diagnozie, a jednoczesnie nic innego mi nie przychodzi na chwile obecna do glowy. Potrzebuje skontaktowac sie z kims rzetelnym... ale przede wszystkim otwartym i cieplym czlowiekiem, najlepiej mezczyzna, ktory jednoczesnie nie wykorzysta mojego zaufania i chwilowych slabosci do tego, zebym stal sie sporym zrodlem kasy. Nie dbam o to, czy to bedzie psycholog, psychiatra, psychoterapueta czy wodzirej duchowy. Czuje ze nie rozwijam sie nalezycie w zyciu, przynoszac szkody sobie i brak pozytku innym, przez wlasne emocje, ktorych zrodla nie rozumiem. Bycmoze wpadlem w bledne kolo. Mam wrazenie, ze pelnia zycia, ktorej momentami doswiadczalem, jest tuz tuz, czuje jej oddech na swoim ciele... a jednoczesnie to co sie dzieje, cala ta choroba, jest moim snem... nierzeczywistym. Pomozcie. Prosze.
  4. roster82

    [Kraków]

    Poszukuje namiar na w miare taniego psychologa badz psychoterapeute w Krakowie, cieplego czlowieka ale tez potrafiacego konkretnie powiedziec nie, o zadbanym wygladzie, najlepiejej tzw Alfa samca. Im wiecej osob tym lepiej, chce poprobowac, bo mialem kontakt juz z kilkoma i zawsze podchodzilem bezkrytycznie, brnac w terapie, malo zwracajac uwage na efekt, bo liczyla sie ta jedna dusza ktora sie mna zainteresowala i byla swiatelkiem w tunelu... bo byl czlowiek, ktory mnie sluchal i chcial pomoc... a po tych kilkunastu latach teraz juz wiem co mi dolega, Ale wszystko powracalo. Najlepiepszy psycholog mialby miec ze mna kontakt i przywracalac mi zdolnosc otwierania sie na ludzi, glownie kobiety oraz mezczyzn w wieku okolo 28 lat. Barzdzo Prosze o liste. jest niezmiernia potrzebna by mogl dalej sie rozwijac i osiagac poziom zadowolenia w relacjach z moja rodzina, ojcem, oraz umiec nawiazywac glebokie relacje z kobietami Bez tego czuje sie jak czarna owca. Blagam, napiszcie! ODWDZIECZE SIE WSPANIALYM SETEM MUZYKI PROGRESSIVE, KTORY SAM NAGRALEM. POZDRAWIM
  5. roster82

    [Kraków]

    Socjopatia - mam prawie kazdy wieczor wolny. To co piszesz, nie brzmi absurdalnie, ale bardzo konkretnie. Spotkajmy sie.
  6. Nie radze sobie ze soba. Nie wiem co czuje, pesymistyczne mysli i wrazenie, ze jestem ich wiezniem, a przeciez szczescie jest tuz za rogiem, bo czuje jego oddech. Gonitwa. Czuje sie osamotniony, moj obecny terapeuta - nie potrafie mu zaufac. Uciekam. W tym szalenstwie, ktore trwa z przerwami juz od 14 lat nie widze wyjscia. Przyszlosc dla mnie to trwoga i bol, wiec jej nie widze. Szukalem w religi, narkotykach, terapiach, u boku kobiet. Nie ropoznaje emocji. Jest tylko jedna - bol i tesknota za nieokreslona osoba. Jeden wielki szum i gonitwa mysli. Cel w zyciu? Na razie jeden. Wyjsc z kolowrotka przykrych emocji, ktore mna rzadza. Samotna praca, samotne zycie taksowkarza, od 10 lat nie bylem w zwiazku emocjonalnym z kobieta, a mam dopiero 28. Zaczalem medytowac i interseowac sie buddyzmem diamentowej drogi, ale czuje, ze chyba nie jestem gotow. Prosze was o pomoc. Zle emocje mnie rozwalaja. Mam spiete niemal cale cialo, ostatnio zaczely mi sie psuc zeby, jeden po drugim, od tylu leca po kolei, musze usuwac, choc o nie dbam i chodze do dentysty. Dzis kolejny ukruszony, dodatkowo jakies stwardnienia na zawiasach mi sie pojawily od zaciskania. Nie chce zyc po to, by zarabiac na chorobe i zdrowiec cale zycie. Pomozcie prosze. Brakuje mi ciepla i kontaktu z drugim czlowiekiem. Jak najszybciej prosze o namiar na psychologa, najlepiej mezczyzne w Krakowie. Zeby nie zdarl ze mnie skory.
  7. Teraz juz sam nie wiem, czy mam wieksze problemy z depresja czy z lekiem. Jeden z forumowiczow zasugerowal, ze dolega mi nerwica lekowa, nie depresja na ktora ponoc sie lecze, jesli mozna to tak nazwac. Najgorsze jest to, ze chyba nie do konca odrozniam u siebie te dwie emocje, z reszta bardzo czesto wystepuja obok siebie. Czy powinienem ustalic to z terapueta? Czy jest to w ogole wazne?
  8. roster82

    Hej ;)

    Mam na imie Robert, pochodze z Krakowa, mam 26 lat. Pierwszy kontakt z psychologiem mialem w wieku 15 lat, gdy rozchodzili sie moi rodzice, doswiadczylem wtedy 2,5 tygodniowego okresu bezsennosci. Pozniej znajdowalem miejsce w grupach mlodziezowych, ktore mi zastepowaly pustke w domu, glownie posrod osiedlowych znajomych, ktorzy tworzyli zbieranine skoncentrowana pod podstawowka, ktora pozniej sie przeniosla do osiedlowych knajp. Pierwsze blizsze kontakty z kobietami i poznalem swoja milosc - Magde, dziewczyna z wyzszych sfer, z dobrego domu, corke naukowcow. Zakochalem sie po uszy a ona stala sie calym moim swiatem. W wieku 18 lat wiazalem z nia przyszlosc i kiedys chcialem miec z nia dzieci. Niestety poczulem, ze ona nie odwzajemnia mojego uczucia. Pojawily sie wielkie napady leku, uderzenia goraca do glowy, nie wiedzialem co sie ze mna dzieje. Nastepnie depresja. Od tamtego czasu jestem w kontakcie z terapeutami i lekarzami. Wiele sie nie zmienilo. Bywalo lepiej i gorzej. Podejmowalem 3 rozne kierunki studiow, wszystkie porzucilem bo nie moglem sie skoncentrowac na nauce. Na dzien dzisiejszy pracuje jako dostawca pizzy. Zyje w ciaglym uczuciu napiecia. W ciagu dnia spie ile sie da, wieczorami podejmuje jakies proby aktywnosci - ogladam tv, surfuje po internecie, czasem sie spotkam ze znajomymi. Od 3 miesiecy biore efectin. Jednak moje samopoczucie zmienia sie w zasadzie tylko wtedy, gdy zazyje... clonazepam. Choc robie to rzadko raz na miesiac, bo wiele slyszalem o benzodiazepinach,to tylko wtedy czuje, ze cos sie zmienia. Spada ze mnie to napiecie a ja czuje sie wolny... Przede wszystkim, mam wtedy wielka ochote na kontakt z ludzmi. Doslownie lgne do ludzi i potrafie rozmawiac godzinami, czuje rozmowe, czuje rozmowce a tematy mi sie nie koncza. Na codzien czue sie jakis taki przyblokowany i w ogole nie odnajduje sie posrod prob nawiazania dialogu. Pustka w glowie, nie mam nic do powiedzenia, nie chce mi sie gadac. Moje pytanie wyglada tak, czy ktos z was miewal podobnie?
×