Właśnie tak myślałam, że to tudna sprawa z namówieniem na leczenie kogoś, kto uważa się za zupełnie zdrowego, a w rezultacie robi różne rzeczy, których potem nie da się już odkręcić. A gdyby osoba się zgodziła na takie leczenie, czy poddaje sie leczeniu takie przypadki, czy raczej to jest postrzeganie jako rodzaj charakteru? Już sama nie wiem, bo jestem w związku z takim człowiekiem i przez to ja ciągle łapię depresję, bo nie radzę sobie z tym, a chciałabym utrzymać ten związek dla dobra dzieci. Depresja u mnie spowodowana jest tym, że mąż ma napady agresji i nie można z nim omówić żadnej sprawy spokojnie tylko zaraz się awanturuje, od razu sięga po najcięższe argumenty typu rozwód, podpalenie domu, i takie tam, aby się na mnie wyżyć. Ostatnio stwierdził, że nie ręczy za siebie i może mi coś zrobić. Jak myślicie czy mam brać to na poważnie, czy nie zwracać uwagi na jego grożby? Ale jak nie zwracam uwagi to robi się coraz bardziej agresywny, niszczy coś, albo robi mi coś na złość, aż zobaczy, że się rozpłaczę i zdenerwuję. Mąż ma też takie zachowania np. że w nerwach wybiega z domu i bierze sznur, mówiąc żegnaj. Czasami nawet jak nie jest zdenerwowany to potrafi być agresywny np. kopnie psa, lub kiedyś strzelał z wiatrówki do psa. Wiem, że jemu jest też ciężko ztym żyć. Gdybym spróbowała, go jakos załagodzić to może, zgodziłby się na leczenie chociażby u psychoterapeuty. Ale czy to można wyleczyć?