Witajcie,
Forum czytam już od dłuższego czasu ale jakoś nie miałem odwagi się zarejestrować i podzielić się z Wami moją historią.
Wszystko zaczęło się od tego, że skończyłem szkołę średnią i czas było wybrać studia. Za nic nie chciałem iść na studia do pewnego miasta z którym łączyły mnie bardzo bolesne wspomnienia i kawałek zmarnowanego życia i bolesnych doświadczeń.. Jednak moja obecna dziewczyna poszła na studia do tego miasta no to cóż... poszedłem w jej ślady, dla mnie związek na odległość mijał się z celem, a że mi na nim bardzo zależało to postąpiłem jak postąpiłem.
I zaczęły się dziwne napady strachu, na początku nie wiedziałem co się ze mną dzieje, czuje że musiałem uciekać... po wypiciu kawy to w ogóle był już dramat. Chociaż wcześniej piłem jej bardzo dużo myślę, sobie pewnie niedobór magnezu... zacząłem intensywną aplikację magnezu jednak coś mnie tknęło aby zrobić sobie badania krwi.. więc zrobiłem i nic, wyniki książkowe, ciśnienie idealne zresztą wielu lekarzy odwiedziłem i każdy stwierdził przewrażliwienie i jest pan zdrowy.
Miałem wszystkie typowy objawy nerwicy, przez co nie byłem prawie na żadnym wykładzie po prostu nie mogłem. W miejscach publicznych doznawałem takiego ataku, że wpadałem w szał i musiałem wyjść. Miałem jeszcze dziwne uczucie kłucia w klatce piersiowej... aż w końcu przeszukując objawy wszelkich mozliwych chorób, bo wkręceniu sobie połowy, postanowiłem się podzielić z rodzicami tym co mi dolega. Oczywiście nie byli w stanie tego zrozumieć, jednak po konsultacji ze znajomą lekarką kazali mi zapisać się do psychiatry. Było to dokładnie w wigilie, pani psychiatra zapisała mi 1/2 tabletki asentry oraz doraźnie afobam.
Powiem szczerze, czuje się znacznie lepiej jednak ciągle zastanawiam się nad tym, czy to możliwe żeby to była nerwica ?
A co jeśli to jakiś rak a ja mam przeczucia i potem będzie za późno ? Najgorsza jest ta derealizacja/depersonalizacja która czasami następuje i strach, że zwariuje, zrobię krzywdę bliskim albo zapomnę wszystko... I oczywiście przerażająca hipochondria.. byle ból głowy potrafi spowodować wmówienie sobie milion chorób... Boje się, że nie zrealizuje moich planów, że umrę, że ludzie dziwnie się na mnie patrzą, że się zmieniłem, że zwariuję... Przykładowo potrafie się pytać sto razy dziennie czy nie jestem blady, albo sprawdzać w lustrze czy nie jestem blady przy każdej mozliwej okazji... Już nie wiem jak to jest normalnie.. chciałbym się z kimś normalnym zamienić aby zobaczyć jak on odczuwa i odbiera wszystko... Cały świat... Wiecie jak to jest, jak człowiek sobie potrafi wszystko wkręcić... Najgorsze, że nie czuję się sobą... czasem potrafię się zastanawiać kim tak naprawdę jestem i o co w ogóle chodzi :/
Już i tak jest o niebo lepiej niż było, tylko najgorsza jest ta derealizacja jak człowiek się czuje jakby był z boku.
Przeczytałem wiele książek na temat nerwicy, ostatnio zakupiłem "Pokonać lęki i fobie". I choć wiem, że to nerwica ciągle się zastanawiam a co jesli nie to, tylko jakiś rak... co jesli mam przeczucia, że umrę i one się sprawdzą... Od tych myśli nie potrafie się uwolnic. Wiele daje mi lektura Waszego forum, które czytam bardzo często. Fajnie byłoby znów być aktywnym i żyć z dnia na dzień...
Dziękuje za wysłuchanie :)