Ja też nie mam codziennie lęków. Czasami nawet mam momenty, że czuję się zdrowa ale niestety nerwica zawsze powraca. Miałam też okres, że byłam hipochondryczką i wmawiałam sobie różne choroby. Teraz już przestałam sobie wmawiać ale za to jak coś mi się zaczyna dziać (np. czasami mam zaburzenia widzenia) to zaczynam się strasznie bać i czasem aż mi się żyć przez to niechce. Zauważyłam, że jak idę do lekarza i czekam już w poczekalni to z nerwów strasznie zaczyna mi kołatać serce bo zaczynam się zastanawiać co lekarz powie i zawsze mam najbardziej pesymistyczne myśli. Albo ostatnio miałam na studiach egzaminy i przed niektórymi z nerwów nie dość,że mi strasznie serce waliło to trochę kręciło mi się w głowie i strasznie trzęsły i mrowiały mi ręce,że nie byłam w stanie nic pisać. Dopiero gdzieś po 10 minutach od rozpoczęcia egzaminu powoli zaczynam się uspokajać i zabieram sie do pisania ale nadal z nerwów tak bazgram, że ciężko się doczytać. Sama siebie nie rozumiem dlaczego tak mi się dzieje bo wiem, że nawet jak nie zdam to przecież nic się takiego nie stanie i będą jeszcze szanse żeby poprawić egzamin ale takie myślenie wcale mi nie pomaga.