Mam pytanie.. czy jestem w stanie sama z tego wyjść czy musze sie leczyc..
[*EDIT*]
I jeszcze jedno... kurcze.. jak Was czytam .. mam wrażenie, żę nabijacie się i nic nie wiecie o tej chorobie..
Początkowo nie chciałam wierzyc, że ona istnieje. Po głębszym poznaniu tematu wiem, że to nie są poprostu urojenia i że istnieją ludzie, którzy mają podobny (bo nie ten sam(!) )problem.
Szukam pomocy ale nie wiem czy udac się do psychologa.. czy od razu psychiatry.
Chciałabym przeczytać jakąś konkretną poradę.. nic w stylu każdy jest piekny...