eee tam - wydaje Ci sie - ja zacząłem swoją przygode z medytacja w mocno zaawansowanej depresji i nerwicy - pierwszy rok kiedy siadalem z grupa zawsze mialem tabletki uspokajajace pod poduszka, na wszelki wypadek - tak bardzo balem sie siebie i tego co podczas medytacji moge spotkac... Ale dałem rade -w każdym ośrodku sa doświadczeni prowadzący mnisi, którzy na pewno pomoga. A nawet ja nie czujesz sie na silach, żeby siadac z grupa to mozna sprobowac na poczatku samemu w domu po kilka minut - jak przychodza mysli to za nimi po prostu nie isc, nie karmic ich, tylko wracac do obserwowania oddechu, i znow sie zamyslisz i znow wracasz.... Z czasem wytwarza sie wielki dystans do mysli - widzisz ze to sie tam samo gada i to ignorujesz, widzisz ze mysli to nie Ty - nie wiadomo skad przychodza, ani dokad ida.... czyli nie sa realne za bardzo.
Ot takie chmury ktore przepływaja po blekitnym niebie - jak lecialas kiedys samolotem to wiesz ze u gory zawsze swieci slonce, tylko chmury je czasami zaslaniaja. Mysli to takie wlasnie chmury :-) a poza nimi zawsze swieci slonce. A Slonce to Ty :-)
Mozna to zauwazyc kiedy robisz wydech i na koncu jest taka mala przerwa przed wdechem - na bank w tym momencie nie bedzie ani jednej mysli :-)