Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwusjo

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nerwusjo

  1. chybanerwica, mam prawie dokładnie to samo.Po pierwsze zgłoś się jak dla mnie do kogoś odrazu, krew mi się zmroziła jak przeczytałem o próbach samobójczych.Ja zacząłem terapię i to naprawde pomaga. Jak to wygląda u mnie, w zasadzie nie miałem zamiaru tego tutaj opisywać, kiedyś opisałem swoje inne natręctwa, ale stwierdziłem, że mogę pomóc sobie i wielu innym, bo przeświadczenie, że nie jestem sam z takimi myślami daje naprawde dużo, tak jak dało mi to pare lat temu kiedy pierwszy raz tu napisałem. Może po krótce jak wygląda u mnie sprawa natręctw.Teraz mam 20 lat, pierwsze natręctwa zaczęły się 13 lat temu.Zazwyczaj dotyczą rzeczy naprawde dla mnie ważnych a może bardziej, rzeczy których po części najbardziej się boję.Przez długi czas miałem natręctwa dotyczące Boga, zmawiałem pacierz po kilkanaście razy bo stwierdzałem, że za każdym razem coś było nie tak.Lęk był na tyle duży, że nie mogłem zasnąć do czasu aż, nie wiem nawet jak to ująć, "wyszło mi".Kiedyś miałem okropne natręctwa dotyczące tego czy nie jestem pedofilem czy innego rodzaju odmieńcem.Chociaż z jednej strony miałem przeświadczenie, że to niemożliwe to z drugiej strony potrafiłem sobie to tak wkręcić, że ten mętlik w głowie nie dawał mi normalnie funkcjonować.Oczywiście mam też natręctwa, typu 5-cio krotne zgaszanie światła, sprawdzanie po kilka razy czy nastawiłem budzik, układanie rzeczy w jakiś sposób i jak coś mi nie pasowało, to poprawianie i nagminne sprawdzanie. A teraz co do tematu.Od kiedy pamiętam zawsze pociągały mnie dziewczyny.Podstawówka, gimnazjum, liceum, studia.Zakochiwałem się, starałem się o jakąś dziewczynę.Pamiętam jak w liceum, byłem tak pobudzony czasami, że nie mogłem odrywać wzroku od dziewczyn.Jak ogier po prostu, młody napaleniec, sory za takie określenia, mam nadzieje, że nikogo to nie urazi, swobodniej mi tak wyrazić swoje myśli Byłem tak nakręcony, że po prostu cały czas o nich myślałem, duużo się masturbowałem, oglądałem sporo porno.Pamiętam też, że w czasach liceum w pewnym momencie, miałem obsesje na punkcie wielkości swojego członka, chyba nakręconą porno.Znalazłem jakieś głupie strony, robiłem jakieś śmieszne "ćwiczenia" jak teraz o tym pomyślę, to śmiać mi się chcę.W pewnym momencie w liceum, po nieudanym związku a potem po dłuższym czasie przebywania z tą samą dziewczyną w trudno tak naprawdę określić czym, chyba najlepiej to ująć toksycznej przyjaźni.Nie byliśmy razem, ale też nie potrafiliśmy bez siebie żyć.Potrzebowałem związku, wiedziałem, że chce się związać z kobietą, jakoś mi nie wychodziło.W pewnym momencie, przez jakiś krótki okres, zaczęły mnie nachodzić natręctwa, czy nie jestem gejem.W pewnym stopniu wydawało mi się, że coś mnie podnieca a może nawet podniecało, jakieś wyimaginowane sytuacje, ale nigdy żaden sex.Kiedy pomyślałem sobie o jakimś dobrze zbudowanym kolesiu którego zobaczyłem gdzieś w jakimś filmiku, czy o jego członku to chyba mnie to podniecało.Wydaje mi się, że to było jakieś odreagowanie moich własnych kompleksów, od dawna miałem problem z nadwagą + to kiedyś z wielkością członka, chociaż nigdy nie narzekałem na swojego, to jednak widok tych z porno wzbudzało chęć posiadania takiego samego.Powtórzę jeszcze raz, nigdy nie podniecał mnie sex.Jedyne co wzbudzało we mnie jakieś podniecenie, chociaż może sam sobie to wmawiałem, to jakieś oralne sceny czy coś w tym stylu.Załamałem się, przepłakiwałem noce, że jestem odmieńcem etc.Nigdy jednak, nie podobał mi się żaden koleś w realnym świecie.Nie mogłem wręcz wyobrazić sobie jakiejś sceny z kimś kogo widziałem w realnym świecie czy znałem.Oczywiście nerwica robiła swoje, od wkręcania sobie wiecznego zastanawiania się, miałem niezły mętlik.Ale minęły jakieś 2 tygodnie, może nawet krócej i wszystko wróciło do normy.Znowu ganianie za dziewczynami, fantazje, masturbacja.Zero myśli o facetach, wręcz obrzydzało mnie to.I tak mniej więcej było do teraz czyli, od jakichś 3-4 lat... Od tamtego związku o którym wspomniałem, nie związałem się z dziewczyną na dłużej niż 3 miesiące.Wiedziałem, że jestem zdolny do miłości, pokochać kobietę, opiekować się nią, zaangażować.Ale jednak no nie trafiła się "ta".Może jestem zbyt wybredny, generalnie trudno mi się w coś zaangażować.Na studiach, miałem też kontakty z dziewczynami, znowu zachowywałem się trochę jak "ogier", chodzenie z ziomkami na "dupeczki" , ciągłe rozkimny na temat dziewczyn, chęć związku.Przed tymi wakacjami, był nawet moment kiedy myślałem, że w końcu się w coś zaangażuje, ale nie wyszło, może nie byłą to miłość, ale chęć bycia z dziewczyną na tyle silna, że wiedziałem, że to jest to czego mi brakuje.No i myślę, że jakiś miesiąc temu zaczęło się znowu.Najpierw z tego co pamiętam, zacząłem sobie wkręcać czy przypadkiem nie podoba mi się jakiś koleś na imprezie.Szybko to olałem, bo stwierdziłem, że to nierealne.Ale impuls do natręctw powstał, także wszystko zaczęło się znowu nakręcać.Najsilniej zaczęło się dziać jakieś 2 tygodnie temu.Rzeczywiście czułem osłabiony pociąg do kobiet, może spowodowany nadmierną masturbacją, a może tym, że doświadczenia tych nieduanych związków, na to oddziaływały.Zacząłem sobie wkręcać, że jestem gejem.Objerzałem jakieś gejowskie porno i podnieciło mnie to, chociaż znowu nie mogłem sobie wyobrazić jakiegokolwiek seksu, wiedziałem, że jestem niezdolny do bycia z facetem.Zacząłem się jednak tak nakręcać, że zatraciłem po części poczucie rzeczywistości.Płakałem, stwierdzałem, że nie chcę tak żyć.Dlaczego to spotyka akurat mnie ? Przykładowo, przestałem oglądać jakieś zdjęcia na facebooku, bo wybierałem sobie jakby przykładowo jednego ze znajomych i ślęczałem nad zdjęciem i zadawałem sobie pytanie, czy kolokwialnie mówiąc, mógłbym z nim ? Teraz wiem, że jedyne co czułem to strach.Od tamtego czasu, było już z 6-ciu takich znajomych, i co nowy to zdaje sobie sprawę jak głupie były te poprzednie rozkminy.Kiedy spotkałem któregoś z nich na żywo, czułem się dziwnie, wieczna rozkimna.Czy mógłbym być z facetem ? Czy mógłbym z nim cokolwiek zrobić ? Nie czułem żadnego impulsu, jedyne co czułem to chyba strach.W końcu i tak dochodziłem do wniosku, że to głupie bo nie mógłbym, wiem, że nigdy bym tego nie zrobił bo zwyczajnie mnie to nie kręci.Siła wkręcania, sobie jednak jest tak wielka, że aż to do mnie nie dociera.Teraz jest już lepiej.Co lepsze, miałem coraz silniejsze natręctwa a w czasie tych 2-ch tygodni kiedy się nasiliło, raz całowałem się z dziewczyną a z inną spędziłem nawet noc Teraz kiedy myślę o rzeczach które wcześniej wydawały mi się podniecające, nie czuję nic.Dzisiaj kiedy miałem kontakt z jednym z kolegów, wobec którego coś sobie wkrecałem, stwierdziłem, że to niemożliwe żeby między nami do czegokolwiek kiedykolwiek doszło, bo to są zwykłe natręctwa.Nie bym był do tego zdolny. Pokrótce, tak to wygląda.I przy okazji taki mały apel.Stary, nie sugeruj się czasami opiniamii niektórych "eskpertów" tutaj, którzy po jednym Twoim poście stwierdzą, że jesteś gejem bo coś wydawało Ci się podniecająca.Przecież ludzka psychika, podświadomość to mega złożona rzecz, szczególnie nasza ludzi z natręctwami, i często kiedy pomyślisz sobie, że coś może być podniecające to nie będziesz przecież od razu gejem.Nie wszystko jest takie proste jak niektórym się wydaje.Ja od dzisiaj czuję się lepiej, jak sobię dzisiaj pomyślałem o pewnych częściach ciała u kobietek to mnie nosiło.Głowa do góry :) Nie jesteś z tym sam :) I koniecznie zgłoś się do kogoś. pozdro
  2. Ostatnio mam dziwne natręctwo i w sumie nie wiem czy to można do tego zaliczyć.Wydaje mi sie, ze czesto jak spojrze na zegarek jest cos z liczba 22 albo 33.Albo nadinterpetuje to, ze zuwaze gdzies liczbe 22 albo 33.Na zegarek w ciagu dnia spojrze 30 razy ale od razu o tym zapomne a jak zobacze taka liczbe to juz mysle ze cos nie tak.Czy to NN ? Aha i nie biorę żadnych leków.Teraz mam dopiero zamiar zapisac sie na porzadna terapie :) Pozdrawiam wszystkich z NN dzieki ze jestescie itworzycie to forum to naprawde pomaga !
  3. zrobilem oddzielny post, ale za duzo osob sie tam nie wypowiedzialo chcocia zi tak ziekuje jednej osobie ktorej psot bardzo mi pomogl, ale pomyslalem ze skoro tyle osob wypowiada sie w tym temacie to i ja zamieszcze to co napisalem wczesniej : W sumie nie wiem jak powinien nazywać się ten temat.Napisałem go z jednego prostego powodu: chcę się z tego komuś wyżalić oprócz osób którym wyżalam się o tym od lat, może chcę po prostu usłyszeć, że jestem normalny ? Bo wiem, że właśnie tego najbardziej pragnę, nie modle się tak o nic jak tylko o to, żebym już nie miał tych myśli... żebym czuł się normalny i w końcu poczuł się w pełni szczęśliwy.Żeby już nigdy nie było żadnego, "ale"... Oczywiście, nie oczekuję, że ktoś na siłę powie, że wszystko jest w porządku bo tego nie chcę :) A więc jak to się zaczęło... W tym momencie mam 17,5 roku.Natręctwa pojawiły się u mnie jakieś 9,10 lat temu ? Od tego czasu przybierały setki form.Zaczęło się dosyć błacho, może nawet śmiesznie.Miałem chyba 8 lat.Pokłóciłem się z Ojcem o jakiś bzdet, poszedłem do swojego pokoju i powiedziałem pod nosem "ale z niego ch** p********y".Tak się tym przeraziłem, że nie mogłem spokojnie usiedzieć.Co ja zrobiłem, jak mogłem tak powiedzieć.Ta myśl ciągle wracała.Pomyślałem więc, że fajne by było przerzucić ją na coś innego a nie Tate, bo to nie dawało mi spokoju.Więc kiedy przychodziła myśl z przekleństwem myślałem pewnym schematem.Zamiast "ekhem ekhem to Tata", wstawiałem "ekhem ekhem to Diabeł".I tak przemyśliwanie to setki razy.Jeszce nie było tak źle.Potem miewałem natręctwa związane z odmawianiem pacierza.Potrafiłem odmawiać pacierz 10 razy po podczas modlitwy wyobrazilem sobie, że nie klęcze naprzeciwko Boga, tylko kolegi ze szkoly ktorego wyjatkowo nie lubilem.Oczywiście od razu złość, żę nigdy bym przecież tak nie zrobił.Płacz.Załamanie.Nie byłem gnębiony nigdy nie miałem problemu z kontaktem z rówieśnikami.Zamiast kolegi wyobrazalem sobie ze klekam przed kims innym czy diabłem czy kimśkogo nie lubie.Ot tak dziecięce myślenie.Natręćtwa ciągle powiększały się.Ogólnie moge stwierdzić, że żyje często w stanie pewnego niepokoju.Lęku.Rzadko kiedy tego nie mam.Bardzo częśto miewam i miewałem natręćtwa na tle religijnym.Sprośne myśli z udziałem Świętośći, aż się wzdrygałem i biłem głową w poduszkę, ale co miałem na to poradzić? Nigdy nie mogłem czegoś takiego odpędzić.Mógłbym o tym pisać długo.Oprócz natręctw religijnych najczęstszymi są natręctwa seksualne.Wmawiałem sobie, żę jestem zoofilem pedofilem, homoseksualista.Potrafilem to odpedzic do czasu az przez pewien czas pojawialy sie u mnie a czasem pojawiaja mysli homoseksualne.Wiem, że nie był bym w stanie być z facetem, ale miałem różnego rodzaju fantazje które mnie podniecały.Wobec tego moja myśł: jeżeli wydawało mi się, że jestem homo, a miewam takie myśli, to może jestem także zoofilem i pedofilem ? Wiem, że to brzmi strasznie musicie sobie pomyśleć, że mam nieźle nawalone w glowie ;/ Ostatnio moja mysl to mysl na temat pedofilii.Od jakiegos miesiaca ciagle o tym mysle, zadaje sobie pytanie czy aby napewno nie jestem, staram sobie wyobrazic jakby to bylo i czy napewno przy tym nie lapie jakiego podniecenia.To jest okropne!W sumie juz teraz sam nie wiem nic raczej nie odczuwam i dobrze wiem ze nigdy nie skrzywdzil bym dziecka, zawsze w zdrowy spsob kochalem male dzieci uwielbialem spedzac z nimi czas a teraz czuje sie dziwnie.Zadreczam sie tymi myslami.Czytalem psota tu na forum na ten temat.Mam czasem takie objawy sztucznego podniecenia kiedy mysle o takich rzeczach ktore mnie tak bardzo obrzydzaja.Polega to na tym ze z jedenj strony nie czuje zadnego podniecenia, ale mam "dziwne uczucie w pachwinie".To jest tak okropne ze chce mi sie plakac.Nie moge juz z tym.Ciagle sie zastanawiam.Mam taki metlik w glowie ze juz sam nie wiem co o tym myslec.CIagle o tym mysle i mysle, ze juz sam nie wiem co ja czuje.To jest straszne.Moze jestem jakims pedofilem ? Nie mialem nogdy zadnego problemu z dziewczynami, wszystko bylo w porzadku.Czuje sie tak okropnie.Kiedys jak slyszalem o pedofilli w telewizji to mi sie rzygac chcialo.A teraz juz tyle o tym myslalem ze czasem przez ulamek sekudny wmówie sobie"tak czuje jakis pociag fajnie" ale zaraz sam w sobie to neguje, ale zaraz mysle o tym czy moze jednak mnie to pociaga i czy moze tak jest.Przperaszam ze ten post jest taki chaotyczny ale to chyba jedyny spsobob zeby po prostu wylac z siebie mysli.Boje sie ze jestem pedofilem i to jest moj problem !! juz moze bym nawet o tym zapomnial gdyby to jak to nazwalem "dziwne uczucie".NIe czuje wtedy zadnego ale to zadnego podniecenia, ale jednak cos takiego sie pojawia.Dlaczego? Boje sie.Miewam lepsze dni np. ostatnio przez 4 dni nie mialem natrectw.Ale dzis wrocila mysl o pedofilii.Moje mysli wymuszaja zastanawianie sie nad tym czy podniecaja mnie dzieci !!! Wiecie jakie to straszne ? Naprawde mam czasem uczucie ze to mnie po prostu zjada.Dzisiaj przyrzeklem sobie, ze jezeli kiedykolwiek zrobilbym krzywde dziecku, chcociaz wiem ze to niemozliwe(tak ciagle mowie tak sie pocieszam), to zabije się.Poproszę Boga żeby mnie stąd zabrał.Nie wiem jak opisać jeszce ten stan.Może tak, że chciałbym żebym za każdym razem kiedy przyjdzie taka myśl pomyślał odrazu sie wzdrygal i wiedzial ze nei jestem pedofilem, a nie miec jakies watpliwosci ? Chodzilem do psychologa, w sumie po wizytach troche mi sie poprawialo.Mialem tez natrectwa typu "czy jestem opetany, bo mam takie okropne mysli" albo myslalem ze Bog mi nie wybaczy.Ksiadz czyli moj psycholog wszystko mi to wytlumaczyl, ale to ciagle wracalo.OStatnio wogole u niego nie bylem, ale niedlugo zaczne chodzic, jak nie do niego to do terapeuty jakeigos ktory sie w natrectwach specjalizuje.Nie chcialbym brac lekow.Narazie to na tyle, pozdrawiam Was wszystkich.Musze porzyznac ze samo czytanie tego forum duzo mi daje.Dzieki ze macie odwage pisac tutaj o swoich problemach.Ja postanowilem postapic podobnie.Jesli cos mi jeszce przyjdzie do glowy to napisze to pod postem.Wiec co o tym myslicie ? Pozdrawiam i jeszce raz przepraszam ze to jest takie chaotyczne ale takie wlasnie sa moje mysli. [EDIT] ciagle czuje sie zestresowany, zastanawiam sie czy moze jednak moge byc opetany, albo czy moze diable msci sie na mnie za to od czego zaczely sie te mysli ( ?).albo mam natrectwo czy aby napewno nie przyczepily sie od mnie duchy o ktorych opowies slyszalem poniewaz mialem na ten temat natrectwo
  4. Dzięki.Póki co nie chodzę.troszkę się poprawiło, ale znalazło się nowe natręctwo ;/ Nie ma mnie teraz tydzień kiedy wrócę napisze jak mi się żyło, bo to naprawdę pomaga...
  5. Dzięki za odpowiedź.Nie nie biorę żadnych leków.Słyszałem, że jest szansa wyleczenia tego terapią i licze się z tym, że to będzie długo trwalo.O lekach nie myslalem.Dzisiaj mialem okropny dzien.Nie przejmowalbym sie tymi myslami o pedofilii wogole gdyby nie to uczucie "w pachwinie".Nie wiem co to jest! Nie czuje wtedy zadnego podniecenia a jednak na przekor sie pojawia.Cos na podobizne wzwodu.Chce mi sie wyc.Jesli bym nie byl wierzacy i wiedzial ze moja rodzina mnie bardzo kocha chetnie bym ze soba skonczyl.Dlaczego tak jest, dlaczego to jest tak meczace i dreczace... Kiedy przychodza te mysli i to uczucie czuje sie jak gowno.Nawet gorzej niz gowno.Eh...
  6. W sumie nie wiem jak powinien nazywać się ten temat.Napisałem go z jednego prostego powodu: chcę się z tego komuś wyżalić oprócz osób którym wyżalam się o tym od lat, może chcę po prostu usłyszeć, że jestem normalny ? Bo wiem, że właśnie tego najbardziej pragnę, nie modle się tak o nic jak tylko o to, żebym już nie miał tych myśli... żebym czuł się normalny i w końcu poczuł się w pełni szczęśliwy.Żeby już nigdy nie było żadnego, "ale"... Oczywiście, nie oczekuję, że ktoś na siłę powie, że wszystko jest w porządku bo tego nie chcę :) A więc jak to się zaczęło... W tym momencie mam 17,5 roku.Natręctwa pojawiły się u mnie jakieś 9,10 lat temu ? Od tego czasu przybierały setki form.Zaczęło się dosyć błacho, może nawet śmiesznie.Miałem chyba 8 lat.Pokłóciłem się z Ojcem o jakiś bzdet, poszedłem do swojego pokoju i powiedziałem pod nosem "ale z niego ch** p********y".Tak się tym przeraziłem, że nie mogłem spokojnie usiedzieć.Co ja zrobiłem, jak mogłem tak powiedzieć.Ta myśl ciągle wracała.Pomyślałem więc, że fajne by było przerzucić ją na coś innego a nie Tate, bo to nie dawało mi spokoju.Więc kiedy przychodziła myśl z przekleństwem myślałem pewnym schematem.Zamiast "ekhem ekhem to Tata", wstawiałem "ekhem ekhem to Diabeł".I tak przemyśliwanie to setki razy.Jeszce nie było tak źle.Potem miewałem natręctwa związane z odmawianiem pacierza.Potrafiłem odmawiać pacierz 10 razy po podczas modlitwy wyobrazilem sobie, że nie klęcze naprzeciwko Boga, tylko kolegi ze szkoly ktorego wyjatkowo nie lubilem.Oczywiście od razu złość, żę nigdy bym przecież tak nie zrobił.Płacz.Załamanie.Nie byłem gnębiony nigdy nie miałem problemu z kontaktem z rówieśnikami.Zamiast kolegi wyobrazalem sobie ze klekam przed kims innym czy diabłem czy kimśkogo nie lubie.Ot tak dziecięce myślenie.Natręćtwa ciągle powiększały się.Ogólnie moge stwierdzić, że żyje często w stanie pewnego niepokoju.Lęku.Rzadko kiedy tego nie mam.Bardzo częśto miewam i miewałem natręćtwa na tle religijnym.Sprośne myśli z udziałem Świętośći, aż się wzdrygałem i biłem głową w poduszkę, ale co miałem na to poradzić? Nigdy nie mogłem czegoś takiego odpędzić.Mógłbym o tym pisać długo.Oprócz natręctw religijnych najczęstszymi są natręctwa seksualne.Wmawiałem sobie, żę jestem zoofilem pedofilem, homoseksualista.Potrafilem to odpedzic do czasu az przez pewien czas pojawialy sie u mnie a czasem pojawiaja mysli homoseksualne.Wiem, że nie był bym w stanie być z facetem, ale miałem różnego rodzaju fantazje które mnie podniecały.Wobec tego moja myśł: jeżeli wydawało mi się, że jestem homo, a miewam takie myśli, to może jestem także zoofilem i pedofilem ? Wiem, że to brzmi strasznie musicie sobie pomyśleć, że mam nieźle nawalone w glowie ;/ Ostatnio moja mysl to mysl na temat pedofilii.Od jakiegos miesiaca ciagle o tym mysle, zadaje sobie pytanie czy aby napewno nie jestem, staram sobie wyobrazic jakby to bylo i czy napewno przy tym nie lapie jakiego podniecenia.To jest okropne!W sumie juz teraz sam nie wiem nic raczej nie odczuwam i dobrze wiem ze nigdy nie skrzywdzil bym dziecka, zawsze w zdrowy spsob kochalem male dzieci uwielbialem spedzac z nimi czas a teraz czuje sie dziwnie.Zadreczam sie tymi myslami.Czytalem psota tu na forum na ten temat.Mam czasem takie objawy sztucznego podniecenia kiedy mysle o takich rzeczach ktore mnie tak bardzo obrzydzaja.Polega to na tym ze z jedenj strony nie czuje zadnego podniecenia, ale mam "dziwne uczucie w pachwinie".To jest tak okropne ze chce mi sie plakac.Nie moge juz z tym.Ciagle sie zastanawiam.Mam taki metlik w glowie ze juz sam nie wiem co o tym myslec.CIagle o tym mysle i mysle, ze juz sam nie wiem co ja czuje.To jest straszne.Moze jestem jakims pedofilem ? Nie mialem nogdy zadnego problemu z dziewczynami, wszystko bylo w porzadku.Czuje sie tak okropnie.Kiedys jak slyszalem o pedofilli w telewizji to mi sie rzygac chcialo.A teraz juz tyle o tym myslalem ze czasem przez ulamek sekudny wmówie sobie"tak czuje jakis pociag fajnie" ale zaraz sam w sobie to neguje, ale zaraz mysle o tym czy moze jednak mnie to pociaga i czy moze tak jest.Przperaszam ze ten post jest taki chaotyczny ale to chyba jedyny spsobob zeby po prostu wylac z siebie mysli.Boje sie ze jestem pedofilem i to jest moj problem !! juz moze bym nawet o tym zapomnial gdyby to jak to nazwalem "dziwne uczucie".NIe czuje wtedy zadnego ale to zadnego podniecenia, ale jednak cos takiego sie pojawia.Dlaczego? Boje sie.Miewam lepsze dni np. ostatnio przez 4 dni nie mialem natrectw.Ale dzis wrocila mysl o pedofilii.Moje mysli wymuszaja zastanawianie sie nad tym czy podniecaja mnie dzieci !!! Wiecie jakie to straszne ? Naprawde mam czasem uczucie ze to mnie po prostu zjada.Dzisiaj przyrzeklem sobie, ze jezeli kiedykolwiek zrobilbym krzywde dziecku, chcociaz wiem ze to niemozliwe(tak ciagle mowie tak sie pocieszam), to zabije się.Poproszę Boga żeby mnie stąd zabrał.Nie wiem jak opisać jeszce ten stan.Może tak, że chciałbym żebym za każdym razem kiedy przyjdzie taka myśl pomyślał odrazu sie wzdrygal i wiedzial ze nei jestem pedofilem, a nie miec jakies watpliwosci ? Chodzilem do psychologa, w sumie po wizytach troche mi sie poprawialo.Mialem tez natrectwa typu "czy jestem opetany, bo mam takie okropne mysli" albo myslalem ze Bog mi nie wybaczy.Ksiadz czyli moj psycholog wszystko mi to wytlumaczyl, ale to ciagle wracalo.OStatnio wogole u niego nie bylem, ale niedlugo zaczne chodzic, jak nie do niego to do terapeuty jakeigos ktory sie w natrectwach specjalizuje.Nie chcialbym brac lekow.Narazie to na tyle, pozdrawiam Was wszystkich.Musze porzyznac ze samo czytanie tego forum duzo mi daje.Dzieki ze macie odwage pisac tutaj o swoich problemach.Ja postanowilem postapic podobnie.Jesli cos mi jeszce przyjdzie do glowy to napisze to pod postem.Wiec co o tym myslicie ? Pozdrawiam i jeszce raz przepraszam ze to jest takie chaotyczne ale takie wlasnie sa moje mysli.
×