Skocz do zawartości
Nerwica.com

rafal.master

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rafal.master

  1. Dzięki za radę. No właśnie od tego tygodnia postanowiliśmy z bratem, że będziemy co kilka dni starali się przeprowadzać z siostrą taką rozmowę, którą będziemy próbowali przekonać siostrę do leczenia. \może wreszcie się zdecyduje. Ja nie wiem tylko skąd w niej taki opór przed lekami?
  2. Problem w tym, że nie wiemy jak skłonić ją do walki z tą chorobą - bo tak można to nazwać. Jest pełnoletnia, więc do niczego nie mozna jej zmusić. Myślieliśmy o tym, żeby zaprosić psychologa do domu, ale to jest bardzo kosztowne i nie wiadomo, czy w ogóle ona zechce z nim porozmawiać. Może ktoś z Was wie, czy są jacyś psychologowie, którzy świadczą takie usługi bezpłatnie np. z jakichś ośrodków? Może studenci na praktykach itp. Myśleliśmy, że warto byłoby, żeby spotkała się z kimś młodym, kto zrozumie problemy jej wieku. Nie wiemy natomiast gdzie się zwrócić?
  3. Ona wie, że ma duży problem, bo sama tak to nazywa. Nie chce natomiast niczyjej pomocy i nie chce się z nikim spotykać i rozmawiać na ten temat. Jeżeli chodzi o pierwszą panią psycholog z którą miała terapię, to nie jest do końca tak, że siostra chciałaby się z nią spotkać, a nie może. Ona nawet z nią niespecjalnie chciałaby się widzieć. Twierdzi, że terapia to coś bardzo trudnego, trzeba wszystko o sobie opowiadać i powtarzać to wielokrotnie i że ona nie chce już tego robić. więc nie ma pomysłu jak sama ma rozwiązać swój problem i nie chce też pomocy z zewnątrz. Zamknęła się już całkowicie na świat. Nawet z moją żoną z którą wcześniej znajdowała wspólny język już nie chce się spotykać okłamując ją.
  4. Witam, tworząc ten wątek liczę na to, że uzyskam jakieś dobre rady lub pomoc dla mojej siostry. Dziewczyna ma lat 19. około 1 rok temu dowiedzieliśmy się, że ma problemy - przyznała się do tego. Problemy, które opisała to: - przejadanie się. Jak twierdzi je do momentu, kiedy więcej już nie zmieści. - wydaje jej się, że ludzie się jej brzydzą, że patrzą na nią dziwnie i postrzegają ja jak jakiegoś potwora. Dodam, że rodzina i nawet obcy ludzie uważają ją za piękną dziewczynę. - ma problemy z kontaktami z ludźmi. Straciła prawie wszystkie koleżanki, bo nie chce się angażować i odmawia na wszystkie zaproszenia jakie dostaje od koleżanek. - opuszcza zajęcia w szkole z powyższych powodów. Fizyczne objawy to przede wszystkim tycie i przejadanie się. Przyznała się, że chodzi na spotkania z psychologiem i że trochę jej to pomaga. Pani psycholog zaszła w ciążę i nie przyjmuje teraz nikogo, a siostra nie chce iść do nikogo innego. Tata zaprowadził ją do psychiatry, który chciał dać jej leki, ale siostra upiera się, że nie będzie brała leków. Nawet przy przeziębieniu twierdzi, że nie będzie brała żadnych leków, bo niszczą jej organizm - tak jakby zapomniała, że przejadanie się działa jeszcze gorzej na jej organizm niż leki. Od czasu jak dowiedzieliśmy się o jej problemach, sytuacja znacznie się pogorszyła. W tej chwili siostra nie chodzi już prawie w ogóle do szkoły. Nie będzie zapewne klasyfikowana i nie będzie mogła już w tym roku zdawać matury. Będzie musiała powtarzać klasę. Nie wychodzi z domu już prawie w ogóle (mimo, że tata przed wyjściem do pracy widzi jak się do wyjścia szykuje). Unika nawet spotkań w gronie najbliższej rodziny czyli taty (jesteśmy sierotami) i rodzeństwa. Jeszcze niedawno spotykała się czasami z moją żoną. W tej chwili okłamuje ją, że ma dużo nauki i nie ma czasu na spotkania. Na gwiazdkę nie chce żadnych prezentów. CHodzi po domu zaniedbana w powyciąganym swetrze, słucha dołującej muzyki itp. Poruszenie tematu grubasów np. w żartach powoduje, że zaczyna płakać i wychodzi. Podobnie jest z tematem szkoły, pracy itp. Cieżko jest mi zrozumieć skąd wzięły się u niej te problemy, bo zaczynając liceum, spotykała się z ludźmi, jeździła na obozy siatkarskie, działała w wolontariacie, opiekowała się dzieckiem dorabiając w ten sposób. Jej marzeniem było dostanie się na medycynę. Chodziła do klasy z wykładowym językiem hiszpańskim (to już tutaj zaczęły się pojawiać problemy), więc znała go doskonale i lubiła się go uczyć, a mimo to podjęła decyzję o zmianie szkoły. Ostatni rok miała już chodzić do innego liceum, ale przestała się już w ogóle pojawiać na zajęciach. W ostatnie wakacje wymyśliła sobie wyjazd do Hiszpanii do pracy. Stwierdziła, ze zmiana otoczenia być może jej pomoże. Pojechała nie bacząć na konsekwencje. Wyciągnęła od ojca dosyć dużo pieniędzy mimo, że jest człowiekiem biednym (dla niej nie miało to znaczenia - liczył się tylko wyjazd, a ojciec jest na tyle opiekuńczy, że oczywiście oddał jej ostatnie pieniądze, żeby mogła zrobić, to o uważa za stosowne). Wróciła oczywiście wcześniej niż zamierzała, bez pieniędzy, bez pożyczonego aparatu - twierdząc, że przedostatniego dnia ją okradli, a jej stan się oczywiście nie poprawił. My uważamy, że na miejscu ona żyła zamknięta gdzieś w wynajętym pokoju do czasu aż nie skończyły jej się pieniądze, aparatu się pozbyła lub sprzedała, bo prosilibyśmy ją o zdjęcia potwierdzające to co opowiada nam o wyjeździe do Hiszpanii. Mam nadzieję, że się mylimy. Ciężko jest nam jednak uwierzyć, że skoro brzydzi się ludzi tutaj i nie akceptuje kontaktu z nimi, to w Hiszpanii było inaczej i bez problemu szukala pracy, spotykała się z ludźmi itd. Obecnie siostra twierdzi, że nie spotyka się z ludźmi, bo w kontakcie z nimi, jej organizm przestaje trawić i funkcjonować prawidłowo, że ma wzdęcia, bóle brzucha itp. W tej chwili mimo kumulacji problemów, siostra nie chce z nikim rozmawiać o swoich problemach. Twierdzi, że nikt nie może jej pomóc, że nie pójdzie ani do psychiatry ani do psychologa. Była o Ośrodku Interwencji Kryzysowej 2 razy, ale zrezygnowała bo uważa, że pani psycholog się nie nadaje. Ugrzęzła więc całkowicie w problemie z którym nie może sobie poradzić, nie widzi wyjścia z sytuacji, ale nie chce też, żeby ktoś spróbował jej pomóc. Boimy się o nią. Zastanawiamy się co może być powodem jej problemów, jak będzie wyglądała jej przyszłość jeżeli w tak młodym wieku ma już takie problemu?. Jak możemy jej pomóc? Może ktoś z Was mam jakiś pomysł, jakąś radę. Jeżeli chcielibyście więcej informacji, to dajcie znać z chęcią jej uzupełnię. P.S. Wczoraj byliśmy odwiedzić mojego tatę, który jak już wspominałem mieszka z siostrą. Siostra nie wyszła nawet z pokoju, żeby się z nami przywitać. Prosiła również przedwczoraj tatę, żeby porozmawiał z wychowawczynią, czy będzie mogła jeszcze pozaliczać przedmioty. Wychowawczyni się zgodziła, a siostra nie poszła wczoraj do szkoły.
×