Witam,
znalazłam to forum z potrzeby.
Oczywiście dotyczy mnie - obejmuje całą - sytuacja nerwicy.
Samo zdanie Natalii, że "wyszłam z domu.." jest dla mnie jakąś nadzieją.
Ja , jak to bywa, już ok parę lat w tym domu i jego niewielkim obrębie. Czuję jak tracę duszę i czuję jak strasznie trudno mi odstawić leki. A bardzo dobrze wiem, że są one dla mnie ( nawet nie zawsze) takim oddechem jedynie pośród dymu, który sama (bez winy) produkuję.
Zaczynam w tym temacie ( hmm - tłumaczenie "nerwicowe"), bo najbardziej pasuje mi określenie nerwica lękowa i wizja: "moje życie bez nerwicy lękowej"
pozdr