Dzięki serdeczne za powitanie :)
To skoro padły pytania tutaj, to już odpowiadam.
Co do mnie - mam 27 lat, znerwicowany jestem od około 5 lat, ale z samym pojęciem nerwicy co do mojej osoby spotkałem się sierpniu.
Taką diagnozę postawił kardiolog (który oczywiście nie znalazł żadnej niprawidłowości w pracy serca). Były EKG, były badania krwi i moczu, było rtg płuc i takie tam jeszcze inne no i oczywiście jestem zdrów jak ryba, z tą różnicą, że jeszcze nigdy tak długo tak fatalnie się nie czułem
Co do mojego charakteru - to powiem to co moi znajomi i żona twierdzą (w sumie się zgadzam). Mam poczucie humoru, ale jestem skrajnym pesymistą. A tak ode mnie - znajomych już nie mam w sumie, to chyba część mojej choroby, bo jestem strasznie podejrzliwy i mściwy... chociaż próbowałem z tym walczyć.
Dalej, co się stało, że przyjechało pogotowie ?
Żona ich wezwała, bo przez 2 godziny czułem ból w klatce piersiowej, łzy leciały mi ciurkiem, miałem szybki oddech jak nigdy (nawet w czasie silnej zadyszki), nie miałem siły słowa powiedzieć i jeszcze coś, czego nie potrafię opisać. Coś jakby między klatką a żołądkiem uczucie niepokoju, ale 1000x silniejsze, niż np.przed jakimś egzaminem no i chyba to co się nazywa lęk przed śmiercią.
Było na tyle źle, że chciałem się pożegnać z żoną (tzn.tak mi się wydawało), ale nie mogłem nic zrobić.
Powiem Wam, że NIGDY tak fatalnie się nie czułem, a zdażało mi się zachorować wcześniej na różne rzeczy.
Co do specjalistycznego leczenia, to 20 listopada jestem umówiony na pierwszą wizytę u psychologa, a 25 do psychiatry.
W sumie bez nich stwierdzam u siebie nerwicę lękową i nerwicę natręctw. Teraz chciałbym to wyleczyć
No, przepraszam bardzo, że tyle napisałem w tym dziale, resztę będę już umieszczał gdzie trzeba:)