Skocz do zawartości
Nerwica.com

jamjam

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia jamjam

  1. jamjam

    Troszkę o seksualności.

    Wiesz... Bóg to nie tylko Kościół i różaniec. Nie da się rozdzielić rzeczywistości wiary i Boga od naszego życia - to dwie rzeczywistości, które się przenikają. W przypadku seksualności także
  2. jamjam

    Troszkę o seksualności.

    Nie rozumiem Twojego pytania.
  3. jamjam

    Troszkę o seksualności.

    namiestnik, Bóg na drodze życia każdego z nas daje nam znaki, przyciąga nas do siebie, przypomina się - poprzez innych ludzi, naturę, rzeczy, zdarzenia, czyny, pragnienia, sumienie, poprzez siebie i nas. Każdemu z nas przypomina się, do każdego woła. Tylko my, poprzez grzech, np. poprzez złe wykorzystanie seksualności oraz przez pychę, nasze ego, oślepiamy się, zasłaniamy sobie rękami oczy na Boga. A po zasłonięciu oczu rękami mówimy: "przecież nie widzę?!". Nic dziwnego, że nie widzisz, skoro sobie zasłaniasz oczy. A wystarczy... nie zasłaniać sobie oczu. Jeśli chodzi o precyzyjną odpowiedź na Twoje pytanie... jest ona zawarta w niewielkiej (i taniej!) książeczce "Czy istnieje Bóg?" - Richard Swinburne. Autor pisze naukowo o Bogu i dojściu do niego. Dla niektórych może być zaskoczeniem, że można o Bogu pisać naukowo, aparatem jakim jest nauka, ale tak, da się. Kosztuje od 5 do 15 zł. Myślę, że warto.
  4. jamjam

    Troszkę o seksualności.

    Właśnie sprowadzasz wiarę, Boga do światopoglądu, do opinii, którą każdy może mieć inną. A przecież opinia nie tworzy Boga ani Go nie zmienia. Bóg nie zależy od opinii, światopoglądów ludzi. Tysiące ludzi może mieć swoje wierzenia, ale Bóg dalej jest jeden i tylko wiara w tego istniejącego rzeczywistego Boga ma sens - inne są jedynie ludzkimi wymysłami i są niczym. Więc tak, każdy może uważać co chce, ale na końcu myślę, że wszyscy zobaczymy całe nasze życie i w obecności Boga się zadziwimy jak mogliśmy sami dokonywać takich złych wyborów. Ale on zawsze i każdemu daje wystarczająco dużo, żeby mógł Go wybrać - Jego i zbawienie. Nikt nie będzie mógł wtedy powiedzieć: ale ja nie wiedziałem, bo zobaczymy wszystko. Bóg jest dobry i obdaża każdego z nas nieskończoną miłością. Póki żyjemy daje ciągle szanse i napomnienia, znaki i sygnały, żeby się nawrócić do Dobra, do Miłości, do Niego. (wiem, że post trochę nie na temat, więc jeżeli moderacja uzna że jest niepotrzebny, to proszę o wykasowanie go)
  5. Jasne, takie myśli dochodzą mnie czasami. Czasami człowiek czuje się, jakby żył nie swoje życie, jakby nawet nie tyle żył życiem, co je po prostu przeżywał, przechodził obok niego, jakby to życie czasami nie było naszym. Znam te uczucia dość dobrze. Nic się nie chce robić, nic nie przynosi radości. Bywały takie chwile i takie okresy. Ale mam jedną myśl zawsze w głowie: niezależnie co by się działo, niezależnie jak bym cierpiał, nawet jak bym stracił życie (dosłownie lub w metaforycznie), to Bóg jest ze mną i dojdę do zbawienia, bo Mu ufam. Mam coś, kogoś, kogo nawet najgłębsze zobojętnienie, depresja ani nawet cierpienie nie może mi odebrać - Boga. A on mnie kocha, bo jest moim Tatą i doprowadzi mnie do zbawienia, gdzie będzie wieczne szczęście Trzymaj się gorąco! Bóg z Tobą!
  6. jamjam

    Troszkę o seksualności.

    1. Seks jest czymś cudownym, Bóg stworzył seks i przyjemność, więc dlaczego miałoby to być czymś złym? Ale jak wiele rzeczy tak i seksualność można wykorzystać źle, ze szkodą dla nas i/lub innych - tak jest w przypadku seksu przedmałżeńskiego, pozamałżeńskiego oraz masturbacji. To nie jest tak, że te rzeczy są zakazane, "bo tak". One są dla nas złe. Wszystkie Boże "zakazy i nakazy" nie są żadnymi wymaganiami, żeby Bóg nas kochał. On nas będzie kochał niezależnie od tego czy będziemy czynili dobro czy zło. Ale jako kochający Ojciec będzie też respektował nasz wybór: zła (czyli nieBoga, piekła) albo dobra (czyli tego co Boże, a więc i niebo). I jako kochający wszechwiedzący Ojciec może zrobić jedno: powiedzieć nam co da nam szczęście, a jakie czyny sprawią, że będziemy nieszczęśliwi i cierpiący. Może tylko (albo aż!) powiedzieć nam co jest dla nas dobre, a co złe. I to robi. To są te "zakazy i nakazy". Po prostu Bóg pokazuje nam co jest dobre, bo jako kochający Ojciec, który respektuje naszą wolność robi to z miłości. 2. Niektórzy piszą, że nie wierzą w żadną religię. Wiara to nie jest światopogląd, który każdy może mieć inny. Jest jeden Bóg, a wiara nie jest światopoglądem, ale relacją między mną a rzeczywistym Bogiem. I albo się ma tę relację albo nie. Albo się nad nią pracuje albo nie. Ale Bóg jest jeden - albo się Go wybierze, albo się wybierze nic. 3. Kościół. To nie jest tak, że Kościół to grupka ludzi o podobnych poglądach, którzy się zebrali i ustalają co chcą. To Bóg ustanowił Kościół jako tego, który strzeże prawdy. I nakazuje Jemu posłuszeństwo: Łk 10:16 Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał. Heb 13:17 Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego. Niech to czynią z radością, a nie ze smutkiem, bo to nie byłoby dla was korzystne. (dla naszego dobra, szczęścia!) 1 Tes 5:12 Prosimy was, bracia, abyście uznawali tych, którzy wśród was pracują, którzy przewodzą wam i w Panu was napominają. 1 P 5:5 Tak samo wy, młodzieńcy, bądźcie poddani starszym! (mowa o starszych jako o kapłanach, duszpasterzach „pasących stado Boże”) Kościół jest podporą i filarem prawdy: 1 Tym 3:15 Gdybym zaś się opóźniał, [piszę], byś wiedział, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żywego, filarem i podporą prawdy. To Bóg - Duch Święty prowadzi Kościół: J 14:16-17 Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. J 14:26 A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. J 16:13 Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Mt 28:19-20 Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody [...] A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Tylko On może autorytatywnie interpretować Pismo Święte, nie każdy z osobna: 2 P 1:20 To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. 2 P 3:16 Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę. 4. Sumienie Więc nie wolno tłumić sumienia ani wyrzutów sumienia. Więcej: nie powinno się czynić zła, bo samo przywyknięcie do niego, do zła oślepia nas na rozpoznanie czy jest to dobre czy złe - sami skazujemy się na moralną ślepotę. Ale zawsze mieliśmy wybór - chociażby na samym początku, więc nie można mówić, że jest to niezawinione. Seksualność jest czymś cudownym, Bóg ją stworzył. Jest też niesamowicie mocną siłą. Dlatego korzystajmy z niej w dobry sposób.
  7. Nie wiem czy dobry dział. Jeśli nie, to proszę o przeniesienie. Otóż... mam strasznie uciążliwą tendencję do odkładania spraw na później. Przeczytałem na jednym portalu, że może to być spowodowane zbyt niskim poziomem tolerancji na frustrację. Myślę, że w moim przypadku się to zgadza, bo w przeszłości miałem wieeele skrajnie frustrujących nocy, podczas których robiłem projekty na następny dzień (student - programista). Wielogodzinne (i to cało-nocne) ślęczenie nad pojedynczym błędem w kodzie potrafi tak sfrustrować, że to po prostu szok - przekracza to ludzkie pojęcie, wierzcie mi. Ale byłem ambitny i wszystko robiłem, zaliczałem przedmioty. Mimo szczytowych poziomów frustracji udawało mi się to ciągle robić i ciagnąć do przodu. Ale teraz... jakby to wszystko ze mnie wyszło i nie daję rady - to niedawanie rady trwa jakieś niecałe 2 lata, a mocniej rok. I teraz odkładam na studiach robienie wszelkich projektów oraz ogólnie nauki na później aż jest już czasami za późno. To jest okropne. Niby omijam uczucie frustracji, ale są inne negatywne emocje. To jest taka moja samoanaliza - nie jestem pewien czy naprawdę chodzi o ten niską tolerancją na frustrację. Tak tylko mi się wydaje. Pewnie trochę lenistwa też w tym jest. Czy ktoś mógłby mi coś poradzić?
×