Skocz do zawartości
Nerwica.com

muriel

Użytkownik
  • Postów

    116
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez muriel

  1. heh ale macie problem narzekacie jeszcze przed to zadam wam pytanie po co Wy tam idziecie ? jak Was slysze to.... nie wiem czy załowac czy sie smiac :!: tym bardziej ze jeszcze nie jestescie tam a juz padaja okreslenia "idioci" mam rade nie mam ochoty nie robie tego !!! a nie szukam problemu na sile ;)

     

    ja wcale nie mówilam, że będą "idioci". opisywałam hipotetyczną sytuację, jakich wiele :P a na marginesie, to wcale jutro się na domówkę nie wybieram, okaże się czy lepiej czy gorzej na tym wyjdę :mrgreen:

  2. tekla, faktycznie ciężko coś z tym zrobić... :-|

    ale robienie sobie krzywdy w niczym nie pomoże, chyba dobrze o tym wiesz, potem będziesz żałować i wstydzić się blizn jak ja :oops:

     

    spróbuj przeczekać...

    masz rację, że twoi rodzice, to chyba jakieś problemy ze sobą mają...

    zawsze możesz spróbować jakiś radykalny krok, żeby dać im do myślenia, żeby zrozumieli, że cię kochają.

    ale to nie zawsze jest dobry pomysł, bo z tego co piszesz to twoja mama jest jakąś paranoiczką :smile: no wiesz, powtarzanie, że własna córka tylko jej szkodzi nie jest miłe, zwłaszcza, że ty to słyszysz.

    współczuję, ale spróbuj przeczekać i faktycznie poszukaj jakiejś pracy, moze coś znajdziesz, nie poddawaj się.... jak się trochę "odizolujesz" od rodziców (będziesz wtedy też automatycznie rzadziej w domu bywać) to myślę, że tylko na dobre ci wyjdzie :smile:

  3. domowki maja to do siebie ze nigdzie nie zwiejesz przed natretem:/

    i nie jest sie anonimowym;)

     

    no właśnie, zależy co to za domówka, czasem wręcz coś "wypada" zrobić, choćby sie "socjalizować" z jakimiś idiotami, bo np. są to znajomi czyiś itd. A czasem jest tak nudno, że nic tylko się pochlastać :twisted: , a tu nie wypada wyjść po godzinie, bo się gospadarzowi przykro zrobi :?

    byłam jakiś czas temu na takiej, nic tylko się spić na umór, ale tego nie chciałam. więc przez 2 godziny siedziałam i tylko patrzyłam na zegarek, kiedy już będę mogła wyjść, żeby nie wyglądało dziwnie :roll:

     

    na balu trzeba się spinać - fakt, ale na jakiejś zwykłej potańcówce - nie podoba się - wychodzisz :mrgreen::mrgreen:

  4. zena, jeśli faktycznie nie widzisz opcji, żeby nie jechać, to pojedź i olej to co pisałaś.

    podejdź do tego, jakby z "czystą kartą", tzn spróbuj nie myśleć co było czy głupio czy nie, poznajesz "nowych" ludzi i tyle. w necie każdy się trochę inaczej zachowuje, więc nie ma tragedii.

     

    zresztą pewnie nikt z nich nie pamięta, tylko ty tak sobie wyobrażasz. a nawet jeśli, to co w tym strasznego. chyba nie przyznałaś się że jasteś np. seryjnym mordercą, pedofilem gwałcicelem czy coś w tym guście :twisted::twisted:

    po prostu bądź sobą :)

  5. a ja zostałam zmuszona do pójścia na sylwestra :mrgreen: chętnie bym się wycofała, bo tak jestem nastawiona pozytywnie, że szkoda słów :cry::cry:

    żartuję, nikt mnie siłą za łeb nie wyciągnie, ale nie chcę drzeć kotów z najlepszą przyjaciółką, to by było max chamskie z mojej strony. w końcu we dwie się umówiłyśmy do klubu, mamy bilety... jak jej tydzień przed świętami rozryczana, w napadzie depresji i furii, napisałam, ze nie idę, to powiedziała, że mi nie przepuści, nie ma opcji itd. ja ją w zasadzie rozumiem, bo jak się coś obiecuje to się potem nie odwołuje. nie ma to jak przyjaciele, nie dający w spokoju zdechnąć z rozpaczy :twisted::twisted:

  6. Racja, że musisz sobie z tym sama poradzić, to jest najgorsze :-|

     

    Ale czy naprawdę ich oszukiwałaś?? to jakaś poważna sprawa czy może po prostu się wkurzyli??

     

    ciężko coś poradzić, nie znam sytuacji, zresztą takie sprawy są drażliwe. ale skoro mialaś z nimi wcześniej w miarę dobry kontakt, to najlepiej porozmawiać szczerze. powiedz, że ten niby twój brak szacunku do nich, to nieprawda.

    przedstaw tę sprawę ze swojego punktu widzenia. jeśli im zależy, żeby sprawa się wyjaśniła, powinni to przemyśleć. przecież z twojego punktu widzenia, to może wyglądać zupełnie inaczej niż z ich, powiedz, żeby to rozważyli. mam nadzieję, ze zechgcą cię wysłuchać.

     

    to na pewno wymaga dużo siły i determinacji z twojej strony. powodzenia :)

  7. Motylcio, ja myślę, że masz nerwicę, może fobię, nie jestem lekarzem. Nikt ci nic nie zdiagnozował, a byłaś u specjalisty, żeby coś stwierdzić??

    pytałaś o radę, ja nie mam czegoś co mnie pomaga, ale są ludzie, na których b dobrze wpływają leki albo psychoterapia (tego akurat nie przetestowałam, bo byłam raptem na kilku wizytach u psychologa, który był beznadziejny). bo ciężko coś ze sobą "zrobić" nagle (czyli coś zmienić w życiu, postanowić, zacząć np imprezować czy uprawiać sport), skoro na każdym kroku towarzyszą lęki albo nie ma się ochoty wstać z łóżka i w ogóle żyć :(

  8. Wiesz co tekla, nie sądzę, żeby twoja sytuacja była wyjątkowo beznadziejna. oczywiście ja też tak uważam gdy myśle o swojej sytuacji, więc cię rozumiem. tylko, że takie myślenie, niestety nic nie zmienia (ewentualnie na gorsze, na pewno nie na lepsze). nie warto tak mysleć :-|

     

    coś się ostatnio zmieniło na gorsze w twoim życiu czy po prostu gorzej cię "dopadło" ??

  9. Ty też należysz do tej grupy? Jak sobie radzisz? CO robisz w tych najgorszych momentach? Bierzesz jakieś leki? Chodzisz do psychologa?

     

    Ja np ciągle się opycham żarciem, ale to nie jest rada, nie pomaga, jest jeszcze gorzej :( czasem się tnę, ale to też nie wyjście... biorę leki antydepresyjne, teraz np alventa 75 mg, ale też nie widzę efektów. najgorzej jak mam bezsenną noc (czyli tak mniej więcej co drugą), bo wtedy już nie mogę wytrzymać, wszystko mnie boli i umieram z nudów, a trwa to np 6-8 godzin. a potem cały dziń nieprzytomna :evil:

  10. Eh. Po co ta szopka? Kilka kęsów, kilka rozmów, kilka (ciekawe, czy trafionych ;/) prezentów i tyle. Dobra, Wigilię jakoś przeżyję. Ale 1 i 2 dzień świąt olewam.

    Czemu wszystko jest pozamykane? :// bo kufa kraj katolicki? :/// nawet do kina pójść nie można :/

     

    He, ja też staram się olewać, ale nie mogę przeżyć, ze wszystko jest pozamykane, nawet kina w większości. Dwa dni wolnego, to człowiek by mógł coś fajnego zrobić, a tak pozostaje ewentualnie spacer.. Ale zimno :evil: A zresztą ile można łazić. I pewnie znowu skończy się na dwudniowym kiszeniu się z rodziną przed telewizorem :( Jakoś raczej nikt z moich znajomych w dodatku nie wykazuje chęci jakiegokolwiek spotkania w swięta, kiedy, paradoksalnie, czuję się najbardziej samotna...

  11. Lariana, psycholog to człowiek po kierunku psychologia, raczej się chodzi do niego na terapię. Psychiarta - to lakarz od problemów psychicznych, czyli przepisuje leki, rozważa stutki lub przyczyny fizyczne dolegliwości psychicznych, itd.

    W związku z tym, jak u każdego lekarza, są wyzyty płatne i są refundowane w ramach NFZ. musisz się zorientować kto i gdzie przyjmuje bezpłatnie. ja chodzę do psychiatry bezplatnie. tak na marginesie, u psychologow, w dużej części też się płaci...

  12. z tą karuzelą lub z tym jak ktoś mnie kręcił trzymając na rękach, miałam problemy od dziecka. tzn teraz od kilku lat się przełamuję i nawet bywałam w lunaparku. po prostu musze pamietać, żeby oddychać....

    w dzieciństwie to było tak, doskonale pamiętam, ze po chwili odruchowo wciskałam głowę w ramiona i od razu nie mogłam oddychać. dusiłam się. też krzyczałam, póki mi starczyło powietrza, potem już tylko piszczałam i modliłam się, by ktoś to zatrzymał :(

     

    nawet mi wtedy do głowy nie przyszło, że to może być nerwica, ale teraz gdy przeczytałam twój post, dochodzę do wniosku, że bardzo możliwe. spytam psychiatrę przy najbiższej okazji, jeśli nie zapomnę.

    bo na mój gust pasuje to do określenia "atak" 8)

  13. ja też nie lubię wigilii. najgorsze jest to, ze trwa ona tak długo - kolacja się zaczyna o 16-tej i najlepiej nie odchodzić od stołu do 24-tej (najlepiej to jest widziane :/ ). a potem jeszcze te święta, jeszcze gorsza masakra. zawsze się tak wynudzę, że żyć mi się odechciewa, mogłabym robić cokolwiek innego, byle nie "świętować". Tony żarcia - głównie to się liczy jeść i sie cieszyć - bleee. A u mnie w domu dochodzi jeszcze specyficzna sytuacja związana z relacjami z pewną osobą. To na pewno też wpływa w znacznym stopniu na jeszcze gorszą niechęć...

     

    Psycho-logic, też wolałabym się upić, nawet do lustra :lol:

  14. Darek, to, że się boisz podejść do jakiejś osoby, to akurat nie jest jakimś strasznym "odchyleniem od normy" ;) wielu ludzi ma przez tym obawy - tak na pocieszenie :mrgreen::mrgreen: może podziała troszkę :mrgreen:

    nie wiem jak wy, ale ja uważam, że wypowiadanie się w necie, na forum, na jakiś temat też jest jakimś przejawem odwagi (mniejszym niż real, ale zawsze). jesteśmy bardziej anonimowi, ale jeśli podpisujemy się tym samym psełdo, to tworzymy jakąś osobowość wirtualną. Więc to zawsze coś, człowieku nerwica, że masz odwagę podpisać się pod jakimś stwierdzeniem, a zwłaszcza, że twoje posty są dość "osobiste"....

    Pozdrawiam

  15. przynajmniej ci ulżyło, udało ci się powiedzieć, wykazałaś się odwagą :)

    Okaże się jak on na to zareaguje i czy wyjdzie ci to na dobre. Ale jeśli nie będzie ci potrafił pomóc i zaczniesz żałować, że powiedziałaś, to powinnaś zmienić psychologa. Przecież nie możesz mówić tylko tego, żeby się "wpasować" w jego kompetencje... :lol:

  16. ja dziś nawet w porządku, wreszcie idę do pracy od stycznia, zapowiada się spoko i załatwiałam w związku z tym kilka spraw. Jestem pozytywnie nastawiona, no i nie zastanawiałam się dziś przynajmniej nad swoim "nieszczęściem" ;). Jestem dobrej myśli, czas zacząć iść do przodu i stawiać życiu czoła :mrgreen:

  17. Co to jest wogóle ta "bezobjawowa borelioza"? Pierwszy raz słyszę coś takiego. Po co to wogóle leczyć jak nie ma objawów? :shock:

     

    no właśnie, bezobjawowa, tzn. chyba że nie ma objawów czyli w ogóle nie wiemy, że to mamy.

     

    Ja miałam bezobjawową żółtaczkę B ponad 10 lat temu. Nie wiem dokładnie kiedy, wyszło przypadkiem kilka lat później że mam przeciwciała, kiedy chciałam sie zaszczepić. Tzn nie leczyła, bo już było dawno po kwiatkach :twisted:

×