jestem tu nowa,
ostatnimi czasy zaczelam analizowac moje zachowanie, leki, problemy zdrowotne. doszlam do wniosku ze prawdopodobnie mam nerwice.
boje sie smierci, nieznanego. jestem strasznie nerwowa, wszystko mnie irytuje. z moimi rodzicami mam leciec do angli, ale wiem ze do samolotu nie wsiade, zaczne panikowac i wiem ze cala podroz autobusem nie przespie bo bede sie bac ze bedzie wypadek. tak wlasnie bylo jakjechalismy do chorwacji. nie spalam, kazdy jakis zakret gwaltowniejsze zachamowanie prowadzialo mnie do tego ze czulam serce w gardle.
nie dawno bylo tz glosno a jakiejs satelicie ktora krazy w powietrzu. w dniu w ktorej mieli ja uszkodzic zeby nie zagrazala ludzkosci tez nie spalam. balam sie ze jak im sie nie uda to mnie juz nie bedzie. staram sie z tym walczyc mowie do siebie w nocy"idiotko przestan o tm myslec nic sie przeciez nie stanie" i ja wtedy wybucham placzem. to jest straszne. na kazdym kroku czuje ze moze byc niebezspiecznie. jadac przepelnionym autobusem na uczelnie mam wrazenie ze zaraz sie przewróci. jest to straszne. czesto zdarzaja sie mi takie skurcze w klatce piersiowej, nie umiem swobodnie oddychac mam strasznie plytki oddech. kiedys to trwalo bardzo krotko ateraz to musze sie polozyc i trwalo to jakies 20-30minut. boje sie ze kiedys to przydarzy mi sie na uczelni na zakupach na drodze, nie wiem co wtedy zrobie. czy to juz jest nerwica?? gdzie mam sie zglosic i to skonsultowac?
blagam pomozcie mi. mam dopiero 20lat!!!!!!!!!!!!!!!!!