Skocz do zawartości
Nerwica.com

gonek

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez gonek

  1. Ja czesto mam tak, ze gdy jakims cudem natrectwa o tym, ze nie kocham mojego narzeczonego daja mi wolne i przestaje analizowac to dlaczego go nie kocham lub tez kiedy od niego odejde, gdy w miare moge normalnie zyc, to wtedy pojawia sie jakby mysl zastepcza - czyli nowy natret, ze nie mysle o tym, ze go nie kocham czyli juz sie do tego przyzwyczailam czyli mi na tym nie zalezy czyli na pewno go nie kocham. Wszystko - myslenie, niemyslenie o tym i tak prowadzi do jednego natrectwa! Mam nadizeje, ze zrozumiecie o co mi chodzi, bo troche namieszalam. Ale tak wlasnie wyglada moja glowa, przepelniona milionem mysli, wiec ciezko mi sie skupic i wyrazic co sie dzieje w srodku.
  2. Kiedys cos juz o sobie pisalam. Potem jakby bylo lepiej, teraz (a wlasciwie dzisiaj) znowu sie zaczelo. Mialam zajac sie planowaniem Naszego wesela, ale boje sie. Pojawiaja sie wszystkie natrety, ktore mniej juz bardziej intensywnie towarzysza mi od ponad roku juz. Wiem, ze chce zeby byl moim mezem, wiem ze chce zamieszkac w naszym domku (ktory budujemy), wiem, ze chce miec z nim dzieci, ale co jesli wmawiam sobie to wszystko. Co jesli juz Go nie kocham. Tak bardzo sie boje kazdego dnia, zwlaszcza jak Go nie ma blisko.
  3. Ja marze o terapii, ale tutaj moge sobie tylko pomarzyc, wiec jedyne co mi pozostaje to walczyc sama! Czytam WAS i czuje dokladnie to samo, boje sie co bedzie jutro, co jak nie bede chciala z nim byc jutro, co jak jutro pokocham kogos innego, co jak to, co jak tamto. To tak bardzo boli. Za mniej niz dwa lata nasz slub, i ja naprawde nie moge sie doczekac, ale chcialabym byc zdrowa, nie miec tych mysli, stanac tam przed oltarzem i nie bic sie z myslami, a cieszyc sie moim kochaniem.
  4. Mi sie wlasciwie wszystko przestalo podobac. Nie moglam sie tez calowac, bo jakos tak mi dziwnie bylo. Potem zaczelam sobie wmawiac, ze jak nie mam ochoty sie z nim calowac, to znaczy, ze na pewno Go juz nie chce, ze mnie nie pociaga. aaa i jeszcze te moje sny, takie prawdziwe! Bardzo czesto sni mi sie, ze wlasnie zdradzilam, ze zostawilam, ale zawsze (!) na koncu chce wrocic, tesknie itd. Najczesciej w snach pojawiaja sie ludzie z pracy, Ci ktorych widze codziennie i tak jak mi sie czasem przysni, ze spalam z kims z pracy, to potem sobie 2 dni wmawiam, ze sie pewnie z tej osobie zakochalam, potem starajac sie odpedzic te mysli, one wracaja ze zdwojona sila, wiec wtedy juz jestem "pewna" ze kocham ta inna osoba, bo przeciez nie moge przestac o niej myslec. Na szczescie po tygodniu mi przechodzi i najczesciej, w sumie za kazdym razem tak bylo, zapominam i juz nigdy ta mysl nie wraca. Dziwne to wszystko. Marze o terapii, ale wlasnie tutaj to moge sobie tylko pomarzyc. Trzymajmy sie i wierzmy w to, ze bedzie dobrze.
  5. A ja staram sie zyc normalnie. Wiem, ze Go kocham...uwielbiam z nim byc. Niestety nawet najmilsze chwile czasem jakos mieszaja sie z natrectwami, ale walcze!! Od 4 i pol miesiaca nie plakalam z tego powodu i mysle, ze to bardzo duzy postep. Oczywiscie teraz jak to pisze, to przychodza mi do glowy rozne, glupie mysli, ze pewnie jutro Go zostawie albo ze wole kobiety, ale wtedy wsluchuje sie w jego oddech (spi tu zaraz obok) i jakas radosc mnie wypelnia. Nie chce znowu zaczac tabletek, bo one mnie oglupiaja-mam wrazenie, ze nie jestem soba (nie mam natretow?). Bo ten stres i skurcz zoladka to jakby czesc mnie teraz. Bardzo glupio to wszystko brzmi. Ciagle sie boje, nie zrozumcie mnie zle. Ciagle mysle, ze pewnie zakocham sie niedlugo w kims nowym, ale staram sie, wierze mocno, ze nam sie uda! Bo spotkalismy sie tu na drugim koncu swiata i nie dam sobie tego odebrac! Mam nadzieje Konewko, ze bedzie lepiej. U mnie na poczatku (a mam to od hmm...konca grudnia, poczatku stycznia?) bylo strasznie, ciagly placz, ataki dusznosci, musialam wychodzic z pokoju, bo nie moglam na niego patrzec. A teraz zamiast wychodzic mocno sie przytulam i mowie Mu, ze Go kocham. Bo taka jest prawda i wierzmy w to.
  6. Wiec dzieki za dobre slowa . Jestesmy razem 2 i pol roku. Mieszkamy ze soba jakos 2 lata i 4 miesiace. Wiec kawal czasu, znamy sie jak lyse konie.. i wiem, ze to TEN, wiem ze Go kocham, ale..no wlasnie jak zaczynam rozmyslac, ze co bedzie jesli Go zdradze (czego oczywiscie nie chce) albo ze przestane Go kochac, co jesli zakocham sie w kims innym. Umiem tez doprowadzic sie do absolutnego szalu rozpaczy jak wyobrazam sobie Jego pogrzeb. Wiec sama nie wiem.. Wiem, ze to nerwica, wiec ze to tylko mysli, wiem..ale i tak pozostaje ciagle rozmyslanie nad tym co by bylo gdyby i co bedzie jutro..... Milego wieczorku i do jutra.
  7. Podczytuje Was juz od jakiegos czasu, wlasciwie od paru miesiecy. Dopiero w tym tygodniu sie zalogowalam, a dzisiaj postanowilam napisac. Wiec u mnie to sie zaczelo w styczniu tego roku, po prostu pewnego dnia pomyslalam sobie, a co jesli juz GO nie kocham? Akurat moja przyjaciolka jakos miesiac przed tym stwierdzila, ze rozstaje sie ze swoim chlopakiem, z ktorym jest 2 lata, i kocha Go, ale nie chce juz z nim byc..W kazdym razie jak sie zaczelo w styczniu tak chyba nigdy nie minie.. Mam dokladnie te same mysli co Wy. Doszukuje sie wad, patrze na niego jak na obcego mi czlowieka, wmawiam sobie, ze mi sie nie poboba, ze mnie denerwuje, kazda rzecz, ktora powie rozkladam na czesci pierwsze i analizuje...W tym roku zareczylismy sie. Jak zapytal czy zostane Jego zona, swiat sie zatrzymal. Przez ta chwila poczulam sie najszczesliwsza osoba na swiecie. Niestety nastepny tydzien przeplakalam, bo przeciez Go nie kocham juz chyba. Przeciez jestem z nim tylko dlatego, ze jakbym Go zostawila to by pewnie cos sobie zrobil, bo przeciez pewnie jestem lesbijka lub podoba mi sie ktos z pracy.....i milion innych powodow moglabym wymyslic na poczekaniu. Bylam u psychiatry, stwierdzil, ze mam natrectwo mysli i depresje. Niestety na terapie nie moge chodzic, gdyz mieszkam w malym miasteczku w UK. Bralam tabletki przez jakis czas (miesiac), ale zupelnie nic mi nie pomagaly, powodowaly tylko bol glowy. Teraz jak to napisalam to mysle, ze pewnie to nie choroba tylko ja naprawde Go nie kocham, tylko nie wiem jak mu o tym powiedziec i generalnie ciezko by bylo, bo planujemy slub, budujemy razem dom i mamy tyle planow. Mialam nadzieje, ze to jakos samo minie, ale mimo, ze ostatnio bywalo lepiej, to teraz znowu jakby wszystko powrocilo.
×