Mam podobne odczucia. Po odstawieniu leków, zawsze po jakimś czasie do nich powracałem. Na paroksetynie jestem w sumie od 5 lat. Po pierwszych 3 miałem kilka miesięcy przerwy i powrót do leczenia, bo lęki skutecznie kradły mi życie. Ogólnie rzecz ujmując, uważam paroksetynę za naprawdę dobry lek na zaburzenia lękowe. Pomógł na ataki paniki, nieźle też sobie radzi z GADem, choć kompletnie nie wpływa pozytywnie na mój nastrój. I teraz pytanie, na ile ten obniżony nastrój jest wart podjęcia ryzyka zmiany leku? Z kilku przetestowanych na sobie SSRI, przepisanych na lęk, tylko paroksetyna wyciągnęła mnie z domu. Ale tej jesieni dobija mnie też anhedonia i generalnie słabo u mnie z chęciami do życia, co w połączeniu z sedacyjnym profilem paroksetyny tylko pogarsza sprawę.
Na swoim przykładzie, osoby z dużym niedoborem na starcie, też mogę potwierdzić, że dobre nasycenie witaminą D3 poprawia samopoczucie.
Do tego miałem też oznaczone stężenie witamin B12 i B9 (kwasu foliowego). W przypadku tej pierwszej, poziom w dolnym zakresie normy - lekarz przyjął jednak mój wynik za niedobór. Kwas foliowy dużo poniżej normy. Lekarz (aczkolwiek nie psychiatra, tylko hematolog) zalecił zmiany w diecie i włączył mi suplementację tych witamin, mówiąc, że to też będzie miało korzystny wpływ na lęki i samopoczucie. Czekam ze zniecierpliwieniem na efekty.
Mój psychiatra twierdzi, że nie ma sensu dzielić połowy tabletki (10mg) na pół, czy to wchodząc na lek, czy schodząc z niego, bo nigdy do końca nie będziesz wiedział, ile faktycznie tej substancji czynnej zażyjesz. Parogen 20 mg ma dla przykładu tylko jedną przedziałkę.
Czyli bierzesz paro wieczorem? Psychiatra kiedyś przedstawił mi taką alternatywną możliwość, żeby brać lek na noc zamiast rano. Byłem sceptyczny, ale się zastanawiam, czy nie przerpowadzić takiego eksperymentu. Na tę chwilę jest tak: budzę się rano, jak już się dobudzę i wstanę z łóżka jest względnie dobrze. Do śniadania 20mg paro, potem przez jakieś 2 kolejne godziny jest znośnie, po czym następuje spadek formy i walka z sennością i niską produktywnością w pracy. I tak jest do wieczora. Przed snem natomiast włącza mi się kołowrotek myśli i czuję w sobie trochę więcej energii niż w ciągu dnia, co jest przecież bez sensu. Natomiast jestem dość wrażliwy na punkcie wysypiania się i boję się, że jak będę brał paro na noc, to mimo tej senności, ona będzie gdzieś tam "działała w tle" i że rano nie będę zbyt wypoczęty. A niedospanie u mnie równa się zwiększonym doznaniom lękowym za dnia.