Hej. Nie wiem czy to odczytasz bo trochę czasu minęło ale ja dostałam skierowanie w styczniu i termin na koniec października ale w międzyczasie przyspieszyli mi na lipiec a jeszcze dzwonili nawet w kwietniu bodajże że jest wolny termin w ciągu tygodnia ale spanikowałam i zostawiłam sobie lipcowy termin.
Konsultacja jest 1 lipca czyli pojutrze. Po tych wszystkich opiniach które tu przeczytałam to zastanawiam się czy jest w ogóle sens tam jechać. Jestem raczej zamknięta w sobie, totalny introwertyk, niskie poczucie wartości a jak czytam że tam na siłę zmuszają do integracji i jest praktycznie zakaz spędzania czasu samemu to jestem przerażona na samą myśl. Tym bardziej że ja wśród ludzi przechodzę męki i w samotności dopiero odpoczywam.
Boję się też psychoanalizy i jakichś krzywych prowokacji. Próbowałam terapii w nurcie psychodynamicznym ale wyglądało to tak że terapeutka siedziała w milczeniu i gapiła się na mnie. Dwa razy z takiej terapii rezygnowałam. Mój psychiatra powiedział że niekoniecznie chcę pomocy skoro „uciekam z terapii”. Tylko że np na terapie w nurcie CBT chodziłam kilka lat i jakoś nie „uciekałam”. Na to jednak odpowiedział że widocznie to nie była terapia tylko zwykłe wsparcie…
Oprócz depresji i zaburzeń osobowości mam też zaburzenia lękowe więc okrutnie się boję nawet samej konsultacji. Zwłaszcza po tych opiniach tutaj.
Miałam kiedyś sytuację że terapeutka zastosowała taką prowokację na sesji. Minus taki że miałam jakieś 14 lat i się na tej sesji rozpadłam. Plus taki że od razu wychwyciła z czym mam naprawdę problem i mnie przekierowała do innej terapeutki pracującej z takimi osobami.
Natomiast mając obecnie tak dramatycznie niskie poczucie wartości i nadwrażliwość nie wyobrażam sobie z takimi prowokacjami „pracować” przez kilka miesięcy.
Mam pojutrze termin na 1 rozmowę kwalifikacyjną ale po przeczytaniu tutejszych opinii sama nie wiem czy to jest odpowiednie miejsce dla mnie…