Skocz do zawartości
Nerwica.com

Karolin00

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Karolin00

  1. Dziękuję Przemyślę, dzięki za rady
  2. Nie da się tego kierunku zdalnie studiować i właśnie nie chcę go zawalić z tego względu też, że dużo już czasu, energii i stresu poświęciłam, dobrze mi generalnie idzie nauka... Zostało tak naprawdę 5 tygodni nauki, sesja i praktyki, więc teoretycznie rzecz biorąc- niewiele już mi zostało żeby ten rok dokończyć. I to mnie jakoś pociesza- że już tyle dałam radę to i te 5 tygodni dam. W wakacje naładuje baterie. Może spróbuję jeszcze jakiś sport wprowadzić...
  3. Wątpię, że to skutek uboczny leków. Zażywam je już od dłuższego czasu, a objawy pojawiły się w czasie w którym nie było żadnych zmian w leczeniu. Póki co będę konsultować te objawy również z neurologiem. Pomyślę też nad zmianą terapeuty, ale nie wiem czy jest jakikolwiek sens- chyba każdy mówi to samo? Praca z myślami nie przyniosła pozytywnych skutków-tachykardia, drżenia i wszystkie objawy lęku były obecne mimo toczenia bitew z myślami, które ustalałam z terapeutką. Mój lęk tak jakby pochodzi z ciała, jest czymś automatycznym, nie zdążę nawet pomyśleć a on już się pojawia.
  4. Wybrałam analitykę medyczną właśnie po to żeby ten kontakt z pacjentem był ograniczony do minimum, ale mimo tego ogromnie mnie stresuje to wszystko. Na terapię chodzę i leki biorę, natomiast nadal na wykładach (nie na labach- na wykładach to się dzieje jak moja głowa zaczyna wybiegać w jakieś straszne scenariusze) - zaczynają mi drżeć mięśnie albo się tak dziwnie wzdrygam z lęku. Straciłam ostatnio kompletnie motywację do terapii i zastanawiam się czy nie zmienić terapeuty...
  5. Tak to był film Patch Adams ;). Studia nie przesądzają, ale wraz z dyplomem uzyskuje PWZ... A głowa mi podpowiada, że mogą gnębić, bo stwierdzą że tak się stresując stworzę zagrożenie dla pacjenta np.... Również mam w tym semestrze 2 egzaminy ustne ( w zeszłym miałam jeden i zdałam cudem- mam wrażenie że siłą grzeczności, bo raczej dużo logiki w tym co mówiłam nie było) w tym jeden z angielskiego przed całą grupą, a ja i mój angielski to porażka i wiem, że będą mieli jaja jak nigdy. Zastanawia mnie co mogło kierować tą Panią, która wyrzuciła indeksy, aż tak kiepsko Wam poszło? Oczywiście to nie usprawiedliwia jej zachowania. Nie wiem, czy to od organów wewnętrznych - raczej wątpię, bo puls jest w normie jak jestem w domu- szybuje w górę w sytuacjach stresowych, ale z tym już powiedzmy że sobie radzę biorąc Propranolol.
  6. Właśnie próbuję się pocieszać na różnorakie sposoby i jakoś to ciągnę, natomiast ostatnio przeżywam bardzo ciężki kryzys pod kątem nasilenia lęków i po prostu czuję się trochę jak wrak. No ale zostało 5 tygodni zajęć i potem sesja, więc dzień po dniu jakoś uda mi się zapewne dociągnąc do końca ten semestr. Nie jestem kombinatorką, nigdy nie byłam, nie mam w sobie tej umiejętności niestety i porównując się z innymi czuję się jak debil. Teoretycznie wystarczy obecność i zaliczenia, ale moja głowa podpowiada mi różnorakie czarne scenariusze. Wczoraj oglądałam film na którym widziałam "sąd" wśród profesorów studenta ostatniego roku, który odstawał swoją osobowością i profesorowie chcieli go wyrzucić bo twierdzili że nie nadaje się do zawodu i się przeraziłam, nie może tym, że mnie takowy czeka hah, aczkowiek różnorakie myśli mi przyszły, że będą mnie gnębić na wyższych latach profesorowie itp...
  7. Witam. Cierpię na zaburzenia lękowe razem z nawracającymi epizodami depresyjnymi już od dłuższego czasu. Jestem obecnie na 2 roku studiów, stosunkowo wymagających. Mój problem polega na tym, że lęk towarzyszył mi od pierwszych chwil na uczelni - był bardzo intensywny, ale mierzyłam się z nim (wcześniej pracowałam 2 lata w sklepie- również lęk mnie nie opuszczał). Chodziłam na zajęcia, mimo drżących rąk, braku tchu przy przedstawianiu prezentacji, drżenia całego ciała, fascykulacji, przyspieszonego bicia serca non stop... Jednocześnie ciągle uczęszczałam na terapię mając nadzieję, że w końcu moje objawy ustąpią. Niestety objawy nie ustąpiły, mimo uczęszczania na zajęcia, pracy z myślami ciągle się z tym męczę. Straciłam motywację do terapii, do walki o siebie, o swój dalszy los... Osoby z mojego kierunku zaczęło to po prostu już bawić, przez co czuję się gorsza, nijaka, mniej warta. Wykładowcy też mnie dziwnie mierzą. Dodam, że mam bardzo dobre stopnie, udało mi się na ten rok zdobyć stypendium. Jednak mimo tego czuję się po prostu głupia, jak zagubiona dziewczynka niepotrafiąca się odnaleźć w świecie dorosłych ludzi. Wszystko zaczęłam widzieć ostatnio w czarnych barwach. Nie chcę zawalić tych studiów, bardzo mi na nich zależało, to było i nadal jest moje ogromne marzenie, ale czuję jak z dnia na dzień się wypalam... Ciągle nachodzą mnie myśli, że prędzej czy później mnie z nich wywalą przez mój brak obycia i "swobody" oraz ciągłe stresowanie się dosłownie wszystkim. Zaczęłam mieć też bardzo silny lęk społeczny- przestałam praktycznie wychodzić z domu, siedzę w nim zaszyta, gdy wychodzę czuję się jak jakaś dzikuska widząc tych wszystkich swobodnie żyjących ludzi.
×