Witam, Jestem normalną dziewczyną, nie mam problemów, mam kolegów, koleżanki, kochającą rodzinę... Jednak prawie rok temu, w grudniu, pojawiły się u mnie lęki. Te lęki odnosiły się do przyszłości, do śmierci, do samotności, płakałam czasem nawet i trzy dni pod rząd, serce mi kołatało, kręciło mi się w głowie, nie potrafiłam zrobić nic, bo wszystko doprowadzało mnie do płaczu. Miałam też wtedy problemy z menstruacją. Momentami czułam się jakby uszy mi się zatkały i jakbym była za jakąś szybą. Ludzie do mnie mówili a ja nie wiedziałąm o co chodzi. W nocy bałam się zasnąć, musiałam siedzieć do rana żeby się uspokoić, żeby lęki odeszły.
Poszłam wtedy do ginekologa, dostałąm tabletki Diane 35 i wszystko wróciło do normy, jednak zawroty głowy wciąż im doskwierały. Od grudnia do niedawna wszystko było okej. Teraz, kiedy wyprowadziłam się z domu (400 km daleko) to wszystko zaczyna powracać. Ale troszkę inaczej się to wszystko objawia. Mam lęki, kręci mi się w głowie ale dodatkowo drętwieją mi nogi i ręce, w nocy łapią mnie skurcze i czasami pobolewa mnie serce. Często zdarza mi się też, że płaczę. Nawet na imprezach, kiedy wypiję trochę alkoholu, jak zacznę płakać, to nie skończę póki nie wytrzeźwieję. To straszne, nie wiem do kogo mam się zwrócić, nie wiem jak mam to wszystko rozumieć, co to jest? czy to rezultat tego, że jestem sama? czy może jakaś choroba? Proszę o pomoc, z góry dziękuję Chciałąbym żyć normalnie...