Skocz do zawartości
Nerwica.com

LukaszSim

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez LukaszSim

  1. Dobry wieczór. Akurat zacząłem wczoraj leczenie. Do końca kilkanaście dni, finał niepewny. Ale kilka kwestii mogę wyjaśnić. Mój przypadek: depresja z mocno podbitą anhedonią, kilka różnych leków nie pomogło, obecnie Wellbox 300 mg, nie jest źle ale też bez wielkiej rewelacji, okresowe stany lękowe. Do tego ADHD i Concerta. O TMS tak jak wszyscy usłyszałem w podcastach, poczytałem w necie. I tutaj istotna kwestia: w necie, jak wiecie, jest wszystko. Przede wszystkim na stronach typu medonet czy inne podobne, artykuły pisze copywriter, o wykształceniu rozmaitym; wiem nie odkrywam Ameryki, ale na wszelki wypadek warto to podkreślić. Wiem, bo ponad dekadę temu tez pisałem na zamówienie wszystkie tematy jakie tylko ktoś raczył zamówić, od lisowczyków przez izby obrachunkowe po mezoterapię igłową. Wówczas faktycznie oczekiwano przynajmniej kilkunastu rzetelnych źródeł, i to z konkretnymi cytowaniami. Teraz robi się tak, że jeden odpisuje od drugiego, a drugi od trzeciego co coś na rolce z tik toka zobaczył. Albo przepisał ze strony tej czy tamtej kliniki, zmierzając już do TMS. Jedyny sens ma lektura artykułów na pubmed. To taka baza danych z recenzowanymi artykułami medycznymi, więc tam ściemy już nie będzie, za to dowiecie się jak przebiegało takie czy siakie badanie, i jakie miało ograniczenia. Dla tych co nie lubią statystyki (ja nie) polecam najpierw wstęp, potem materials and methods skąd dowiecie się jaki rodzaj badania, jaka próba itd, potem conclusion, gdzie ludzkim językiem jest wyłożone, co właściwie wyszło z badania. Na ogół robi się tak, że dzielą ludzi na dwie grupy, jedna dostaje prawdziwy lek czy terapię, druga placebo (które też o dziwo potrafi zrobić cuda, ale to już inna historia). Niekiedy tych grup jest więcej. Dla TMS jest już sporo materiałów, w USA robią to od dawna. W tym przypadku są też badania, gdzie wszyscy mieli prawdziwy TMS, ale byli w jakiś sposób zróżnicowani: grupy ludzi na różnych typach leków, grupy gdzie jednym kazano myśleć pozytywnie czy negatywnie itd. Zachęcam do zapoznania się z wnioskami - serio po lekturze kilkunastu prac rozwiewa się większość wątpliwości. Wspominając tylko o kilku: - działa czy nie działa. Ano u większości działa, ale zawsze jest to 50 - 30 %, u których zadziała słabiej. Albo nie zadziała. Przyczyna może leżeć w anatomii, albo też i w genach. Każdy jest inny. Sama zasada jest prosta, indukuje się obszary w mózgu, które wg. najnowszej wiedzy są albo nieaktywne, albo nie działają jak powinny przy danym schorzeniu. No tylko każdy mózg jest inny i każdy człowiek jest inny. - TMS a prochy. Na ten moment wygląda na to, że prochy raczej nie mają wielkiego wpływu, poza benzodiazepinami, które w jedynym zrobionym studium wykazały negatywny wpływ, tzn TMS zadziałał słabiej. Ale też ta konkretna grupa ludzi była poddawana krótszemu leczeniu, mieli akurat zjazd nastroju, ale nie doczytałem czy przez to zaprzestano. - Tymczasowe zmiany nastroju (zwłaszcza zjazdy) są raportowane w różnych badaniach klinicznych. Nie są trwałe. - Leki zatem należy brać. Zwłaszcza że jak TMS nie zadziała (zawsze jest ta opcja) i będziecie parę tygodni bez leków, to może nie być różowo. - Z badań (ale też postów z reddita) wynika, że niejednokrotnie efekt zaczyna być obserwowany po 2 - 4 tygodniach po zakończeniu leczenia. A wcześniej w istocie mogą być zjady. - niezależnie od skuteczności samego leczenia, TMS dramatycznie zwiększa plastyczność mózgu. To fajna sprawa. Gorsza to fakt, że to tymczasowy efekt. Większa plastyczność przekłada się na to, że łatwiej sobie wbić do głowy co się akurat chce wbić, bo się pięknie robią nowe strumienie neuronów (czy jakoś tak, nie jestem neurobiologiem i mogę źle to określać). Więc praca nad sobą, terapia itd w tym okresie może dać bardzo dużo. Teraz wieści z Polski, o których na pubmedzie nie poczytacie. Póki co to jest zabawa za hajs. W Krakowie za 40 sesji płącę niecałe 12 koła, nie wiem jak jest gdzie indziej. TMSy już są w niektórych szpitalach, krajowa rada psychiatrii je rekomenduje (szkoda że nie są tacy nowocześni przy grzybkach), i na ile wiem, to na razie jest w sferze instalowania i badań wstępnych. Do tych badań można się załapać, ostatnio się szpital Babińskiego w krk ogłaszał. Tylko wtedy zawsze możecie trafić do grupy placebo. Życzę wszystkim dobrej nocy, zaś sobie i innym obecnie podlegającym tmsowym zabawom udanej terapii.
  2. Na podstawie tej historii nie da się wysnuć, czy któreś z Was miało lub ma jakieś problemy z seksem. To jest raczej typowa historia, w której gorący internetowy romans szybko się kończy, gdy dojdzie do poznania w realu. I nie zawsze jest to kwestia fizyczności, o ile żadna ze stron nie wrzuciła fałszywych zdjęć. Chłopu na początku się podobało bo był zadurzony, potem jak już chemia w mózgu się nieco uspokoiła, to sobie uświadomił że coś mu w tym wszystkim nie pasuje. Może w seksie, może w całej relacji. Może już na starcie, jak się zobaczyliście na żywo, coś mu nie siadło, ale się nie przyznał bo nie miał odwagi. W każdej z opcji takowe obiekcje można wyrazić, o ile dana strona jest dojrzała i gotowa do takiej rozmowy. Partner najwyraźniej nie był i dał dyla. Nie mówi to nic o Twojej fizyczności i atrakcyjności, a jedynie o braku zdolności do komunikacji zapoznanego mężczyzny, może również u ciebie. Warto sobie zrobić takie szkolenie (masa webinarów w necie) w temacie wyrażania potrzeb i asertywności. I nie spodziewać się za dużo po znajomościach internetowych: zapoznani tam ludzie mogą napisać wszystko, a czego brakuje to twój umysł dopowie resztę równo pod twoje preferencje. Olej chłopa bo nic z tego nie będzie. I po prostu nie angażuj się następnym razem miesiącami bez spotkania, tylko od razu kawa czy piwo, spacer, i po paru spotkaniach wiadomo czy coś z tego będzie.
×