Skocz do zawartości
Nerwica.com

meggi

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia meggi

  1. meggi

    Przytulanki w offtopie.

    hmmm, że się tak wtrącę... kto mnie przytuli? ... hehehe
  2. meggi

    Hej

    dużo się śmiej, oglądaj komedie itp. rozmawiaj z ludźmi, i miej nadzieję (filozoficznie;])
  3. meggi

    Witam

    nie powiedziałabym, że miło (w końcu to forum dla ludzi z problemami psychologicznymi ;] ), ale dzięki...
  4. meggi

    Witam

    hey wszystkim, ja też jestem tu nowa, a trafiłam tu przez przypadek. nie radze sobie z moimi nerwami, jestem studentka, ale od tygodnia nie byłam na uczelni mimo, że bardzo lubie swoje studia. już nawet nie pamiętam kiedy zaczęły się pierwsze symptomy, chyba od zawsze byłam wrażliwą dziewczyną, może gdybym ich nie zlekceważyła i od razu poprosiła o pomoc, porozmawiała z kimś, teraz nie musiałabym tego pisać. to pierszy raz kiedy w ogóle rozmawiam z "kimś" na ten temat. nie mam pojęcia jak powiedzieć o tym przyjaciołom, a najważniejsze rodzinie. czy zrozumieją?pomogą?czy zlekceważą? przygotowuję się do tego od kilku dni i pewnie kiedyś będe musiała im o tym powiedzieć, o ile nie dowiedzą się wcześniej, że zawaliłam studia ;] moim największym problemem jest oddychanie. gdy wychodzę całe czas zastanawiam się czy nie przestanę oddychać? i przez to wpadam w panikę i tu zamyka się błędne koło. zdrowy człowiek nie myśli cały dzień o swoim oddechu...musze znaleźć pomoc, lecz kolejny raz pokazuje sobie jakim jestem tchórzem. kocham moich rodziców i nie chce przysparzać im kolejnych kłopotów, ale sama chyba nie dam rady. potrzebuje, aby ktoś potrzymał mnie za rękę i wreszcie poznał mnie, taką jaka jestem od kilku lat. 'yy cześć mamo, słuchaj od dawna mam nerwicę i boję się chodzić na zajęcia, co Ty na to?' - brzmi śmiesznie, ale niestety jest całkowitą prawdą. w mieście, w którym studiuje nie mam przyjaciół, a ci z mojego rodzinnego miasta porozjeżdżali się po polsce i rzadko się kontaktujemy mimo, że jesteśmy blisko (najwyraźniej nie aż tak blisko, ale to tylko z mojej winy). niedawno przeczytałam, że osoba chora na nerwicę nie może sobie poradzić ze swoim konfliktem wewnętrznym - swoim idealnym 'ja' i 'ja' takim jakie jest naprawdę. w moim przypadku to oczywista prawda, która zaszła już tak daleko, że nie wiem czy jest odwrót. dzisiaj znowu postanowiłam, że jutro pójdę na zajęcia, ale wiem, że jak tylko zadzwoni budzik przestawię go na późniejszą godzinę. kolejne pytanie, które zadaję sobie od jakiegos czasu - dlaczego ja? ok. 70-80% ludzi jest zdrowych psychicznie, radzą sobie ze swoimi problemami nerwowymi, a ja musiałam się znaleźć w tych 20-30% nerwicowców, którzy nie mogą normalnie żyć. WSZYSTKO byłoby niezmiernie łatwe, gdyby nie choroba. tęsknota za domem, studia byłyby pestką, gdyby nie to. ostatnio nawet myślę, że inni ludzie nie wiedzą co to są problemy, dopóki nie zaczną się bać wyjść z własnego domu. wracając - chyba dla mnie kolejnym krokiem powinien być telefon do mamy. może nie jest za późno... p.s. czytałam również, że powiedzenie komuś o chorobie może pomóc się wyleczyć. trzymajcie kciuki. pozdrawiam.
×