Skocz do zawartości
Nerwica.com

2e2asdsw

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia 2e2asdsw

  1. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że mieszkanie z rodzicami (nawet takimi, którzy są dobrymi ludźmi) to niestety zły pomysł. Ja co prawda wyprowadziłem się bardzo młodo, ale wracałem na takie okresy między kolejnymi najmami więc w pewnym sensie sporo ładnych lat w domu spędziłem. Rodziców lubię, kocham wręcz, ale potrafią (może nieświadomie) po prostu dewastować mnie psychicznie. Jeżeli uda Ci się coś wynająć to zobaczysz co poczujesz pierwszego dnia na mieszkaniu. Tak jakby z Ciebie kajdany spadły.
  2. Wiem, powiecie, standard. Niestety jestem w nieciekawej sytuacji bo powtarza się to u mnie niemal codziennie (a nawet nie wychodzę z domu, pracuję zdalnie). Pytanie do was czy istnieje cokolwiek, nawet niezdrowego, co może mi pomóc nad tym panować. Wiem, że umrzeć nie umrę, ale to jest coś podobnego do ciągłej agonii obecnie. Brakuje siły. Obecnie biorę: sertralinę 50mg (nowy lek), olanzapinę 150mg, rispolept 2mg, proplanolol 1 tabl dziennie (olanzapina, rispolept od dawna). Tolerancję na leki mam dużą, może skoczyć na dawno przeze mnie niewidzianą dawkę 4mg rispoleptu? Albo brać go rano i wieczorem? Noce mam w porządku, ale od godziny mniej więcej 16 do czasu uśnięcia jest bardzo źle. Leki biorę zwykle ok 21/22 (nie lubię brać ich super wcześnie bo idę spać zamiast np. coś obejrzeć). Doradźcie proszę cokolwiek. 20 minut temu się wkurzyłem i po prostu poszedłem kupić 2 mocne piwa mimo tego, że alkohol to ja pijam raz na 10 lat i w zasadzie nie powinienem go pić. Nie wiem co mam robić.
  3. Mam ponad 30 lat i pracę biurową. Od kilku lat leczę się u psychiatry na depresję i od kilku miesięcy również u psychologa. Ostatnie 2 lata to był straszny sajgon (trochę problemów z finansem i firmą) więc mimo tego, że stresuję się od ostatnich 30 lat to ostatnie 2 lata były pod tym względem najgorsze. 10 sierpnia miałem sytuację, która na wiele dni mnie bardzo zdenerwowała. Jakoś to przeżyłem i załatwiłem, ale równo tydzień temu w niedzielę wstałem o 5 rano i około 10:40 poczułem uczucie rozlewającego się ciepła po klatce piersiowej i czasem takich jakby motylków pod skórą. Dodatkowo czułem lekkie drętwienie żuchwy po lewej stronie i szyi również po lewej stronie. W ośrodku zdrowia Pani doktor skierowała mnie na SOR do szpitala z podejrzeniem zawału. Na SORze finalnie dowiedziałem się, że wszystko jest ok i zawału nie było. I teraz moje dwa pytania: 1. Czy to jest możliwe, że objawy lęku (np. z opóźnieniem) mogą być tak niesamowicie silne, że człowiek się zastanawia czy dożyje następnego dnia? 2. Czy mimo pomocy psychiatry (biorę Ketilept Retard, Dulsevię, Rispolept i Proplanolol czyli dwa nowe leki do Rispoleptu i Dulsevii) jakieś delikatne objawy to jest coś normalnego? Pytam ponieważ ciężko mi uwierzyć w to, że można tak się czuć jeżeli nie ma sensownej przyczyny fizycznej (coś z sercem, z krwią, cokolwiek). No ale w temacie jestem zielony. W sumie teraz jak to piszę to jestem już od środy na kuracji lekami i teraz od godziny 18 jest prawie idealnie, czuję się ok po zażyciu leków. Czy Wy na moim miejscu szukalibyście dalej przyczyny? Podkreślam, że przez lata mój poziom stresu był wywindowany na najwyższy poziom i tak się zastanawiam czy organizm nie powiedział głośno STOP. Ogólnie prośba o jakąkolwiek radę, chętnie przeczytam cokolwiek, nawet jakąś krytykę.
×