Jak u was jest ze świadomością tego, że jesteście chorzy?
Bo ja jak wyszedłem ze szpitala to przez rok myślałem, że nic mi nie jest. Chociaż przez jakiś czas miałem halucynacje wzrokowe a później też urojenia to częściowo je ignorowałem a częściowo zwalałem winę na leki i nie chciałem ich brać, na szczęście rodzice mnie do tego zmuszali. Byłem w 100% przekonany że nic mi nie jest.
Dopiero po mniej więcej roku zacząłem się czasami zastanawiać a to, że mam schizofrenię to do mnie dotarło dopiero po dwóch latach.
Teraz choroba jest w remisji oprócz negatywów, braku energii, obniżonej inteligencji, problemów z pamięcią i koncentracją nie mam nic więcej a biorę leki i będę je brał bo wiem, że muszę. Więc taki paradoks: jak miałem objawy to myślałem, że jestem zdrowy a teraz jak jest dużo lepiej to jednak wiem, że jestem chory.