Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bociek

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bociek

  1. Jej rodzice po rozwodzie, matka sie nie interesuje, ojciec daleko. "problemy emocjonalne przez które chce zwrócić na siebie uwagę" - możesz to rozwinąć? Bo to też może być prawdopodobne. Jednak gdyby zmyślała, to sądzisz że dałaby radę tak udawać PTSD? Odizolowała się, nie ma poczucia bezpieczenstwa, nie ufa nikomu, jednoczesnie chce mojej bliskosci ale się jej boi, wstydzi sie i obwinia o to ze tak sie stało.. 16 latka dałaby radę takie coś udawać?
  2. Witam, jestem paweł, mam 19 lat i chciałbym opowiedzieć wam od początku to, co mi się przydarzyło.. W wakacje, 13 sierpnia poznałem Olę.. Umówiłem się z nią przez internet, po pracy poszedłem w umówione miejsce.. Czekałem, aż w końcu się zjawiła. Mała, drobna, typowo popkulturna (ja jestem metalowcem). Pomyslałem sobie wtedy, że "dziewczyna średnia, za młoda dla mnie (ona ledwie 16, ja 19) no ale pogadać można". Jednak po chwili przebywania z nią poczułem się przy niej szczęśliwy. Byłem przy niej naturalny i swobodny.. Zakochałem się pierwszego dnia., Zostawiłem dla niej dorywczą pracę i codziennie spędzaliśmy ze sobą nawet po 8-14 godzin (dosłownie). Była trochę zamknięta, ale widziałem jak się stara - ona też mnie kochała. Mówiła mi, że nie umie mi tego powiedzieć, że coś ją blokuje.. Ale kiedy ją rozbawiałem, wzruszałem.. Mówiła mi, że mnie kocha.. A gdy się na nią obrażałem płakała i mówiła że nie chce abym był na nią zły, że jestem dla niej wszystkim.. Robiła mi awantury o to, ze patrze i rozmawiam z kelnerka a ja tylko składałem zamówienia.. heh to było takie pocieszne.. Ta słodka zazdrość.. Byliśmy razem i byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Wszystko popsuło się od września.. Nie chciała się spotykać, mowiła ze nie ma czasu, bo szkoła, bo zmęczona, bo nie.. Nie chciała ze mną rozmawiać przez gg (spotykać się nie chciała, to próbowałem jakoś podtrzymywać kontakt..) zamkneła się w sobie.. Większość tego, co napiszę poniżej "działo się" przez gadu-gadu.. Przestała chodzić do szkoły. Tłumaczyłem jej, że to złe, ale ona nic z tego nie robiła. Ja myśląc że nie odczuwa konsekwencji tego co robi (bo jej matka nie pilnuje) odpuszcza sobie, więc robiłem jej pretensje o to. W końcu przyznała mi się, że ma problemy natury psychologicznej, boi się spać bo w nocy ją "coś" odwiedza. Ciągle siedzi w domu sama i się boi wszystkiego.. Ale wreszcie sie ze mna spotkała. Poszedłem z nią do centrum handlowego, do sklepu z zabawkami.. Chodziliśmy i milczeliśmy.. W końcu usiedliśmy na sofach, ona się do mnie przytuliła i rozpłakała.. Powiedziała mi, że ma schozofrenię. Że widzi w nocy postacie, że ktoś ją dotyka w łóżku, że czuje ich zapach, dotyk.. Nie powiedziała tego wprost, ale powiedziała mi, że ta postać ją molestuje!! Moją pierwszą myślą było to, że ona miała jakieś traumatyczne przeżycia natury seksualnej, ale nie spytałem.. nie miałem odwagi. Potem znowu się ze mną nie spotykała. Namawiałem ją przez gg, aby poszła do psychologa. Robiłem co w mojej mocy, jednak nie dała się.. Jedynym skutkiem jaki na niej wywarłem było to, że uwazała mnie za swojego wroga, za kogos kto sie tylko czepia i ją rani. Powiedziała ze da sobie z tym rade, ze to nie pierwszy raz i ze skoro raz przeszło to i teraz przejdzie. Dałem spokój.. Następnego dnia dowiedziałem się, że lubi sadyzm, perwersję, masochizm i tym podobne rzeczy.. Nie potrafiłem tego zrozumieć.. pokłociliśmy się.. Dowiedziałem się, ze jej jedynym marzeniem jest ostry, brutalny seks. Że w wieku 6 lat to się zaczeło i że już sie nie zmieni. Ze ona taka byla jest i bedzie. Nie wiedziałem co się z nią dzieje, zmieniała się w coś okropnego a ja nie wiedziałem dlaczego.. Sądziłem, że to przez tą chorobę, chciałem jej pomóc. Kocham ją i chciałem z nią być mimo tego. Jej było wszystko jedno, przestała mi pisać że mnie kocha, stała się oziębła i bez uczuć. Probowałem to wszystko zaakceptować i jej pomóc, ale ona (nie wiem czemu) uważała, że to nie ma sensu, że ciagle przeze mnie płacze, bo się kłoce z nią i się czepiam wszystkiego. I że nie chce mnie więcej zranić. Zerwała ze mną. Zerwała, ale ja nadal z nią pisałem na gg. Obiecałem jej poprawę, poprawiłem się. Robiłem wszystko co w mojej mocy, by była szczęśliwa, ale ona mnie odrzucała bojąc się mnie i o mnie.. Wytrzymałem jej ignorancję i oziębłość w stosunku do mnie jeszcze kilka dni. Potem oświadczyłem jej, że już nie chcę z nią być.. Że wole cierpieć bez niej, niż przez nią.. Spotkałem się z nią, chciałem jej oddać pare rzeczy.. Ta rzuciła mi się na ramiona i przytuliła.. Tuliła ale i tak czułem jej dystans do mnie.. Jakby się mnie bała.. Następnego dnia dowiedziałem się czegoś, co sprawiło, że umarłem... Wymsknęło się jej, że ćpa. Brała tabakę, paliła skręty i sam nie wiem co jeszcze. Wybuchłem, pisalem jej rzeczy ktorych nie pisałbym nawet najgorszemu wrogowi.. Że jesli chce sie zabic, to niech to robi sama, niech mnie w to nie miesza i nie informuje, bo nie wytrzymam tego bólu. Że ja chce jej i swojej śmierci, że jest dla mnie nic nie warta.. Płakałem jak dziecko.. Owszem cały wrzesien zakochwywała się dziwnie, ale ja nie sądziłem, że ćpa, bo mi sama mowila ze nigdy nie brała i nie wezmie.. Doszedłem do wniosku, że jej "schizy" były wynikiem ćpania. Zrozpaczony spytałem dlaczego zaczeła brać, i dlaczego zniszczyła naszą miłość wybierajać narkotyki.. Odpowiedziała mi, że we wrześniu próbowała popełnić samobójstwo.. Że chciała się przećpać, ale jej nie wyszło.. I samo dalej się potoczyło w tym kierunku.. Zrozumiałem, pogodziłem się z porażką.. Spytałem jedynie czemu chciała się zabić.. I.. Przez to co się dowiedziałem.. ehh.. pociełem się. Odpowiedziała mi tak: "kolega mnie przeleciał, a ja miałam zły humor". to było dla mnie jednoznaczne, ktoś ją zgwałcił!! Wyznała mi, że ktoś (nie powiedziala kto..) zgwałcił ją, i to juz drugi raz. Że ona tego nie chciala, ze się boi.. Że nienawidzi ludzi, ze chce śmierci.. Wszystko sie stało jasne, jej humorki, jej mówienie o bezsensie zycia, jej cpanie, jej odsuniecie sie odemnie, jej "schizofrenia" ktora tak naprawde byla rzeczywistoscia.. Nie wiem co mam teraz robić.. Nie ufa mi, boi się wychodzić z domu.. Nie chce powiedzieć kto to, a jednak boi się, że jej to zrobi kolejny raz.. Spytałem się jej, co czuła gdy mnie przytulała ostatnim razem.. Odpowiedziała że strasznie się bała, ale chciała mnie przytulić.. Ona czuje się nic nie warta, nie zależy jej na swoim życiu, zdaje się jakby nie chciała poprawy.. Ale ja wiem, że ona chce - tylko jest bardzo zagubiona.. Nie umie sobie sama z tym poradzić, ale nie umie też zaufać drugiej osobie by dać sobie pomóc.. Obwinia o całą sytuację siebie, i nie potrafi z tego sama wyjść.. Dodam tylko, że ona była dziewicą i że ten gwałt był jej pierwszym razem.. No i drugim.. Kocham ją z całego serca, chce być przy niej.. Ale nie wiem co robić..
×