Skocz do zawartości
Nerwica.com

anwisek21

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anwisek21

  1. Chciałabym prosić o radę i Wasze zdanie. Od niedawna siostra zaczęła mieć do mnie pretensje o mój styl życia - np. dużo pracuję i gdy są spotkania rodzinne to nie siedzę około 8-9 godzin jak ona tylko ok. 3-4 godzin. Po prostu czasem jestem zmęczona a ostatnio dołączyły problemy zdrowotne. W zeszłym roku nie zrobiłam po raz pierwszy imienin męża (jesteśmy małżeństwem od 20 lat) to wygarnęła mi że nie chcę się z nimi spotykać. Ostatnio wymieniliśmy samochód. W rozmowie telefonicznej z nią oczywiście wspomniałam jej o tym, nawet zdjęcie wysłałam, ale gdy spotkaliśmy się na żywo to po spotkaniu u mamy miała pretensje, że nie wspomniałam przy stole i się nie chwaliłam i że nie powiedziałam o tym bratu. Czy takie pretensje są uzasadnione? Czy ja po prostu czegoś nie widzę. Z siostrą i bratem nie miałam nigdy zbyt bliskiego kontaktu. Nie jeździliśmy razem na wakacje, nie spędzaliśmy wspólnie czasu, a spotykaliśmy się tylko w większości przypadków przy jakiś okazjach - jak imieniny, urodziny czy święta. Nagle siostra uznała że ja nie chcę się spotykać chociaż sam też nigdy nie zaprosiła mnie z dziećmi i mężem, na kawę bez okazji. Nagle tez powiedziała, że nasze kontakty się rozluźniły, chociaż ja uważam, że ich intensywność i forma przez lata była taka sama. Kolejna rzecz, siostra od kilku lat zaczęła intensywnie pomagać mamie, wyręczając ją dosłownie we wszystkim, robiąc dla niej na imieniny na przykład jakieś dania, sprzątała po tych imieninach, zaczęła sprzątać jej mieszkanie, chodzić z nią do każdego lekarza, kontrolując i nadzorując wszystko i ode mnie wymaga tego samego. Twierdziła, że mama nie da rady. Chociaż dla mnie mama była w miarę zdrowa i o siłach. Ma pretensje, że do nie zachodzę do mamy, ciągle nie mam czasu i że jestem w niedoczasie. Ja ze względu na to, że dużo pracuję nie mam tyle czasu co siostra, często kończę pracę o 18.00-20.00, na co ona skwitowała, że po co tyle pracuję. Dodam, że mama jest sprawna, jest na emeryturze, ale da radę chodzić i dorabiać i tak robiła przez lata. Mama ma trochę chorób, a od pół roku problemy z kręgosłupem. Rozumiem pomoc w ostatnim czasie, ale wcześniej, żeby tak wszystko za mamę robić. Ponadto siostrę z mamą łączą inne stosunki i finansowa i codzienna pomoc. Mama od wielu lat więcej dawała pieniędzy jej dzieciom, niż moim. Finansowała jednemu z dzieci siostry studia, mnie zawsze trzymano na uboczu. Jak na przykład mama dawała jakąś tzw. wałówkę po imieninach, czy świętach to najczęściej mnie pomijała w tym rozdawaniu. Jak ja wychodziłam za mąż to nikt mi nie dokładał finansowo - sama uzbierałam kwotę potrzebną na wesele. Gdy brat brał ślub 4 lata po mnie, to była składka rodzinna, której inicjatorem była moja siostra, gdzie również byłam włączona w pomaganie do wesela. Nie narzekam, bo nigdy nie zabiegałam o jakąkolwiek pomoc ze strony mamy. Wydaje mi się, że rodzice zawsze lepiej traktowali siostrę i szwagra, na przykład gdy ja byłam w odwiedzinach u mamy to często zapomniała mi nawet zaproponować herbaty, a gdy akurat w momencie moich odwiedzić przyszła siostra z mężem to od razu, może chcecie obiad itp. Nie wiem, może patrzę źle na to wszystko?
×