Skocz do zawartości
Nerwica.com

Franekkk

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Franekkk

  1. Kwetiapine mam od tego kuzyna, on miał to przepisane na pewnym etapie swojej choroby, ale ze nie pasowało mu to, to ja skorzystałem. I wiem, że to leczenie na własną rękę, ale to było/jest doraźne, jak było bardzo źle. Pójdę do psychiatry, dla własnego spokoju.
  2. Tylko u tego kuzyna schizofrenia, i to taki przypadek mocno lekooporny, bo non stop mu zmieniają leki, gdyż ciężko o pożądane efekty. Moja matka miała depresję kilka lat temu, ale to dawne czasy. W każdym razie miałem nadzieję, że jak odstawię całkowicie amfe, to mój organizm zaskoczy i wróci na normalne tory, a to chwilowe "ześwirowanie i próba odreagowania", która z czasem minie. Na razie nie mija nic, jak mam gorszy epizod to na własną rękę biorę glownie na noc kwetaplex (bardziej mnie usypia, ale też czuje się wyciszony). Z tym, że to tylko takie chwilowe działanie. Nie zażywalem amfetaminy nie wiadomo ile, nie jestem w to wtopiony po uszy, i miałem nadzieję, że uda mi się uniknąć mówienia lekarzowi o tym (A pewnie powinienem dla pełnego obrazu). Ale rozumiem, że lepiej nie czekać dłużej i szukać psychiatry?
  3. Napisałem jeszcze na innym forum, bo potrzebuje porad. Od roku +- biore (brałem) amfetaminę. Raczej wszystko było ok, poza jakimiś skokami ciśnienia, które się utrzymywały parę dni, ale były do zniesienia. Ale jakieś trzy miesiące temu zaobserwowałem u siebie wahania nastrojów, bardzo silne wahania: potrafię od mega deprechy (bywają myśli s, autoagresywne zachowania, totalna niechęć i niemoc, że ledwo się zwlekam z łóżka i wychodzę z domu) wpaść z dnia na dzień (jakby mi ktoś przycisk w mózgu włączył) w stan euforii, i wtedy mógłbym przysłowiowe góry przenosić, wszystkiego mi się chce, chce mi się żyć i planuje, co będę robił. I tak do czasu dopóki nie chwyci mnie kolejny epizod depresyjny. Jest to o tyle męczące, że nie daje mi normalnie funkcjonować. Kładę się spać i nie wiem, z jakim nastrojem się obudzę. Chwytają mnie też lęki, ale to nie są lęki uzasadnione. Czasem mam wrażenie, że ktoś chodzi po domu (a wiem, że wtedy nikogo nie ma), że ktoś idzie za mną na dworze, choć dobrze wiem, że nikogo nie ma. Niby wiem, ale i tak czuje wewnętrzny dygot. Jestem w pokoju to nawet jak nie świeci słońce tylko już jest ciemno, to muszę mieć opuszczone rolety, bo się czuje spokojniejszy. Od 1,5 miesiąca nie mam już żadnych "przygód" z amfą, nic. Odstawiłem, bo się bałem, że mi się pogorszy jeszcze bardziej. Nie biorę nic, ale też nie widzę żadnej poprawy. I tu moje pytania: czy możliwe, że to wszystko to wynik brania białka? Że coś się od tego rozwinęło (jakaś dwubiegunówka)? Czy czekać jeszcze i liczyć, że organizm się uspokoi i zacznę normalnie funkcjonować czy powinienem załatwiać psychiatrę? A jeżeli czekać, to ile, żeby nie przeciągnąć (mam 18 lat, u kuzyna w tym wieku zaczęła się rozwijać schizofrenia i trochę obaw mam)?
×