Skocz do zawartości
Nerwica.com

Valijka

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Valijka

  1. To nie zboczenie, a nerwica natręctw...Zboczeniec nie wie, że to odchył...Rozumiesz. Na tym polega różnica! Chory z nerwicą natręctw jest świadomy, że to natrętne myśli i że nigdy ich nie zrealizuje...
  2. Natręctwa seksualne wcale nie są przyjemne...To totalna katastrofa... Bo co byś powiedziała na niechciane myśli o seksie z ojcem, chciałoby ci się rzygać i czułabyś się winna z powodu podniecenia które cię wtedy ogarnia. Organizm reaguje na takie rzeczy automatycznie....Fuj...Ja bym wszystko oddała, żeby mieć te natręctwa co dawniej...Wszytsko tylko nie to
  3. Czasem jest trudno...zwłaszcza na początku leczenia...Ale warto...Ja wciąż wierzę, że pokonam to świństwo...Potrafi namieszać w życiu...wyjątkowo paskudnie podeptać i zgnieść to co w nas jest najważniejsze. Atakuje nagle, ale nie bez przyczyny... Jedyne co mogę powiedzieć, na pocieszenie to to, że atakuje ludzi wrażliwych i empatycznych. Mamy te cechy, więc jesteśmy wyjątkowi...:)
  4. Bo to tak działa. Jak się człowiek naczyta, to zaraz widzi wszystko u siebie... Ale nie martw się...Nie tracisz kontroli...Więc jak czegoś nie zrobiłeś to nie zrobiłeś i już :) Ja miałam kiedyś jazdy, że wstanę w nocy i zrealizuję swoje wizje nieświadomie, że zabije rodziców albo co...i nigdy nic takiego się nie stało...
  5. Czuje sie obrzydliwie...W ogóle mam ostatnio straszne natręctwa seksualne...Wiele rzeczy mi się z tym kojarzy, wpadam w dół. I czuje wciąż to podniecenie... To chyba nie powinno występować? Ktoś tak ma? Może to jakieś przełożenie lęku Poza tym pojawiają się inne paskudne wizje, których bym w życiu nie zrealizowała, a boje sie że mogę stracić kontrole. Nigdy nie skrzywdziłabym nikogo, żadnego dziecka. Ostatnio na forum domowym była dyskusja o pedofilii a jak od razu zaczęłam się wkręcać, czy ja czasem nie mam takich jazd i się zaczęły głupie myśli. Boje sie patrzeć na dzieci. A przecież nie jestem zła, nigdy bym ich nie skrzywdziła... No bo jak miałam jazdy o cięciu się, czułam złość w brzuchu, jak kamienie. Cały czas. A teraz to. Sama już nie wiem. Może to wina tych myśli...
  6. Dzięki za wsparcie.Ja przechodze trudny okres, ale wierzę że minie...Mam teraz natręctwa seksualne pomieszane, z samobójczymi. Fuj! Wierzę jednak w Setaloft...może zadziała...lekarz mówił że działa nawet po miesiącu
  7. Mam wrażenie, że jestem zła, brudna...że zboczona...Nie chce mi się żyć przez uczucia, które mi towarzyszą... Miałam różne natręctwa. Leczę się od niedawna. Chodze na terapię. Wszystko dało się znieść, ale to co ostatnio mnie trapi jest tak paskudne, tak bolesne i tak tragiczne że nie myślałam, że może być coś gorszego...Naszły mnie przeraźliwe sceny seksualne z ojcem. To chyba najgorsze co mnie spotkało. Cały czas płacze, chowam się w sobie. Tak bardzo go kocham, chce żeby było jak dawniej. Mam ochote go przeprosić za to wszystko, czuje że się winna. Wszystko byłoby znośne, ale nie to! Wogóle mam wrażenie, że wiele rzeczy kojarzy mi się z seksem. Czuję się jak spętana, jak opętana...czuje wstyd, żal, czuje się winna. Nie chce tych myśli, a one się pojawiają i nie mogę pozbyć się tego chorego uczucia podniecenia. To trwa już dwa dni. Lek chyba jeszcze nie działa... Pomocy! Czy jestem zboczona?! Chora?
  8. Nerwica lękowa działa chyba na zasadzie samonakręcającej się machiny... Wczoraj gdy położyłam się do łóżka, nagle oblało mnie przeraźliwe uczucie zimna...chłodu...jakby nagle zrobiło się bardzo zimno. Moje ciało też było chłodne i miałam wrażenie, że się pocę. Trudno było mi się rozgrzać, nawet pod kołdrą. I wiecie co? Ponieważ było to tuż po modlitwie, od razu zaczęłam sobie wkręcać że może to jakieś opętanie czy coś, że może jakieś duchy są czy coś...Ja wiem, że to jest tak absurdalne, że aż nie do uwierzenia, ale takie myśli miałam w głowie... Jak już gdzieś pisałam biorę setaloft i może to po nim. Spadek temperatury, skoki ciśnienia czy coś...Schizofrenik ( czego się panicznie boję) chyba nie czułby, że takie myśli są absurdalne... Po przyjściu do pracy nadal mi zimno, a to natręctwo o opętaniu siedzi mi we łbie i nie chce odejść...mam wrażenie, że jak o tym myślę, to gorzej mi zimo... I do razu przypomniał mi się film "Egzorcysta"...Bo tak się nakręciłam...Dodam, że mam ostatnio nasilnie lęku. Może też po leku... Ale to choróbsko dobija człowieka...I pomyśleć, że byłam zdrowa kilka tygodni temu
  9. Dzięki za wsparcie...Od tego czytania jest dużo gorzej...Wiem o tym. Człowiek tak się nakręci, że zaczyna czuć się jak psychol rzeczywiście... ---- EDIT ---- Dzięki za wsparcie...Od tego czytania jest dużo gorzej...Wiem o tym. Człowiek tak się nakręci, że zaczyna czuć się jak psychol rzeczywiście...
  10. Bo ja ostatnio oglądałam taki film, że kobietce coś kazało zabić synka...i ona miała schizę i to mi po głowie łazi... ---- EDIT ---- Poza tym po tym naczytaniu się o schizofrenii zaczęłam mieć dziwne hipotetyczne myśli typu "Gdybym była schizofreniczką mogłabym się bać, że to jedzenie jest zatrute" albo "Gdybym była schizofreniczką, to mogłabym się bać, że coś tam coś tam..." Natrętne myśli... I to mnie nakręca, bo mi się wydaje że to też jakaś forma tej choroby...
  11. Ja mam ten problem...Od dwóch tygodni biorę setaloft na nerwicę lękową z natręctwami...Lekarz uprzedzał, że lęk się nasili na początku i tak jest... On działa po 3 do 4 tygodniach dopiero...lekarz tak mówił Moja psycholożka powiedziała, żeby nie czytać nic na ten temat, bo się wkręcę. Po wizycie u niej było super...lęk ustąpił, ale jak przeczytałam ulotkę że po setalofcie można mieć omamy słuchowe i jak się naczytałam znowu się zaczęło. A internecie też znów szperałam i mam przed oczami wszystkie te wypowiedzi, że schizofrenik to i tamto. Tak się nakręciłam, że mnie to spotka, że nie mogę przestać o tym myśleć. Panicznie się boję, że zacznę słyszeć głosy, że coś mi każe robić różne rzeczy. Znowu dziwne myśli. Widzę siebie w psychiatryku, natłok myśli... To irracjonalne. Od tego leku szumi mi w uszach, więc się boję żeby to nie było to Lekarz mówi, że to nerwica lękowa z natręctwami...moja psycholożka też. To skąd te wkrętki, których trudno się pozbyć?
  12. Od tygodnia biorę setaloft... Lęki się zmniejszyły, ale natręctwa bardzo nasiliły...Zmieniają się z dnia na dzień... Wczoraj przechodziłam obok jakiegoś faceta i pojawiło się natręctwo, że mógłby mnie zgwałcić...Okropność. Ale to nie jest najgorsze... Dziś idąc do pracy pomyślałam, że mogłabym zwariować i zrobić krzywdę osobie którą kocham...i teraz się boję, bo nie zrobiłabym tego przecież...to skąd te myśli... Od razu pomyślałam o tych wszystkich psychopatach, którzy zabijają ludzi, których kochają...Filmy, w których był taki wątek. Nie chce tych myśli....!!! Jestem normalna, nie skrzywdziłabym muchy.... Poza tym miałam tez jazdy, że osoba, którą kocham mi szkodzi, że od niej zwariuję...Irracjonalne...że już jej nie kocham, bo mi szkodzi. A przecież wiem, że to nieprawda... Kocham ją. Jak mogłabym ją skrzywdzić? Najpierw miałam myśli, że sobie, teraz że jej mogę zrobić krzywdę... To takie męczące. Płakać mi się chce, bo uderzyło w to co dla mnie najważniejsze. W coś co kocham, co jest dla mnie ważne. Może najwazniejsze. Ryczę z tego powodu, czuję się winna. a jeszcze niedawno życie było takie piękne... Wogóle mam ostatnio tyle natręctw. Wystarczy impuls i spirala się nakręca...Jedyna nadzieja w leku, bo jeszcze nie zaczął działać... Boję się że zwariuję, albo już zwariowałam ( choć lekarz mówi że nie)
  13. Myślę, że w pewnym momencie trzeba pójść po pomoc... Ja byłam dziś u psycholożki. Bardzo miła i kompetentna. Uprzedziła, że nie będzie łatwo, ale powinno być dobrze. Tylko najpierw zaleciła podleczenie się lekami i zaczniemy psychoterapię. Powiedziała, że zrobiłam pierwszy krok, a to znaczy że jestem mądra i umiem walczyć o siebie. Mówiła też, że wielu młodych ludzi walczy z tym cholerstwem. Tylko zasmuciła mnie moja mama. Psychiatra dla niej=wariat. Trudno jej to zaakceptować, że chcę sie leczyć.
  14. Mam tak samo...Tak cię zakręci ta myśl, że aż zaczynasz w nią wierzyć, a po chwili znów sobie uświadamiasz, że to wcale nie chcesz miec tej choroby, w moim przypadku że nie chcę się zabić...Świat jest taki piękny, a nie można się nim cieszyc przez choróbsko paskudne...
  15. Ja staram się mówić sobie "Nie dam się podła, nerwico!" i dużo się uśmiechać...ale nie jest to łatwe gdy człowiek się boi...i ma w sobie lęk. Mam takie momenty, że o tym nie myślę, ale to wraca... No i powtarzam sobie, że nic nie zrobię, bo nie chcę. To tylko głupie myśli. Najgorsze jest napięcie wewnętrzne. Zjada mnie od środka, dławi jak ciężar. Nakręca, tak żebym uwierzyła że chce się zabić. Ale ja nie chcę.
  16. A powiedzcie, czy czujecie z tego powodu...tych myśli, wewnętrzne napięcie? Bo mnie nosi czasami, ze strachu, jakbym nie wiedziała co ze sobą zrobić, jakby moje ciało walczyło z czymś ciężkim...Mam ochotę coś rozwalić, albo coś mocno ścisnąć...nawet czasem mam ochotę uderzyć się albo coś, żeby przestało mnie tak spinać...Te myśli są paskudne...dezorganizują mi życie...Nie chcę ich...
  17. A bierzesz jakieś leki? Ja czuję w sobie straszny lęk, że się nie powstrzymam i coś sobie zrobię. Wiem, że to niedorzeczne, ale się boję. Sama ta myśl powoduje dyskomfort psychiczny. Czuję tak ogromne napięcie z tego powodu, że czasem mam wrażenie że eksploduję jakąś złością, agresją. Narasta we mnie frustracja. Czasaem to mija, ale wraca i wraca. Ja myślę, że ten lęk że zachoruję i umrę przerodził się teraz w taką wizję, że ja sama zakończę swoje życie i to też jest lęk przed smiercią. Tylko wizja inna.
  18. Witajcie...Weszłam tu sobie, żeby znaleźć coś co da mi nadzieję, że nie jestem jedyna z takimi problemami. Moja historia: Byłam spokojną dziewczyną. Jeszcze kilka tygodni temu, żyłam z radością, uśmiechem, pasją. Byłam naprawdę szczęśliwa i chyba nadal jestem, ale coś mi nie pozwala... Od zawsze przejmowałam się swoim zdrowiem. Tu mnie zakłuło, tam zabolało. Panikowałam. Ale nie sprawiało mi to aż tylu kłopotów. Od paru dni mam okropne podłe myśli. Najpierw wkręcałam sobie, że mam schizofrenię, bo miałam zawroty głowy i zniekształcenia obrazu. Nie mogłam pozbyć się lęku. Bałam się tej myśli jak ognia. Ktoś mi powiedział, że to może być depresja i zaczęło się. jak depresja to samobójstwo. raz miałam wizję jak wbijam sobie nóż w brzuch. Byłam przerażona. Potem przyszły lęki o życie. Panicznie boję się, że popełnię samobójstwo. To jest irracjonalne, bo ja kocham życie. Nie chcę go stracić, nie mam mega doła w zyciu. Nie mam powodów by to zrobić, uważam się za kogoś wartościowego, nie mam za sobą ciężkich przeżyć. Moje życie było właściwie udane. Przed tym co się zaczęło dziać, nie dostałam się jednak na studia, co mnie z lekka przybiło. Myślicie, że to może być powód? Panicznie boję się, że się skrzywdzę, zabiję. A ja tego nie chcę. Nosi mnie aż z tego lęku. Mam ochotę pochować noże i inne rzeczy.Ja staram się mówić sobie, że nic sobie nie zrobię, ale jest lęk. Po prostu chce żyć! Jestem przybita tym wszystkim co się ze mną dzieje. Nachodzą mnie natrętne myśli, że kaleczę się żyletkami, prześladuje mnie wizja zakrwawionych nadgarstków. Czuje wewnętrzne napięcie z tego wszystkiego, schudłam, jestem przybita i smutna. Mam ataki paniki, że nie wytrzymam i coś sobie zrobię, serce mi łomocze, drętwieją mi palce u nóg. W brzuchu jakbym nosiła kamienie. Mam ochotę coś rozwalić, żeby mniej bolało. Boję się o siebie coraz bardziej.Te myśli wracają. A ja ich nie chcę. W piątek mam psychologa. Może coś doradzi....
×