Skocz do zawartości
Nerwica.com

madzika

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia madzika

  1. W listopadzie leżałam w szpitalu psychiatrycznym do stycznia. Po wypisie jakoś było. Chodziłam do szkoły, ale nie zaliczyłam klasy. W sierpniu tego roku zaczęło się źle dziać, poszłam do lekarza dyżurnego, żeby zgłosić planowanie przedawkowania leków, lekarz potraktował mnie jak główniarę, której się coś wymyśliło. Nie wytrzymalam tego, nie wyobrazałam sobie wtedy wrócić jakby nigdy nic do domu. Więc przedawkowałam leki, znalazłam się na toksykologii, po wypisie byłam rozlegulowana emocjonalnie, chodziłam na terapię. Trochę pomogło. Zaczęłam chodzić do szkoły, uczyłam się, chodziłam czasami do kina., Ale teraz znowu od paru dni źle się czuję, mam lęki, lekarstwa mimo długiego stosowania nie działają, męczę się w nocy, mam stany depresyjne, nie chce mi sie chodzić do szkoły, uczyć, spotykać ze znajomymi...NIC. Nawet myślę o "tym"....za tydzień mam wizyte u psychiatry w ambulatorium, nie wiem co mam jej powiedzieć. Boje się o tym powiedzieć, bo nie chce zeby mnie ktos od tego odciagal, albo krytykował. Co lekarz moze mi zaproponować? Szczerze, wiem, że to co planuję jest złe, samolubne. Ale ja już mam dość. Mam terapię, chodzę na nią raz w tygodniu, a mimo to wracam do domu, chodzę do szkoły i po prostu wegetuję. Już nie chcę tak. Nie chcę przebywać z ludźmi. Nie mam dużych problemów typu (chłopak mnie zostawił, matka alkoholiczka, itd.) Mam nerwicę, lęki, różne jazdy gdy jestem sama i mimo znajomych czuję się samotnie, jestem odosbniona. Uczę się, robię to dla rodziców. Ale już nie mam siły. Do wszystkiego się zmuszam. Ja już tak nie chcę. Ukrywam się z objawami, na terapii nie mówię prawdy, bo mam durną lekarkę, na którą wszyscy narzekają. Dostałam skierowanie do szpitala po toksykologii, a ona stwierdziła, że nie nadaję się do szpitala. Teraz wątpię w to całe leczenie, już mi się nic nie chce, to się pogłębia, dzisiaj nie byłam w szkole, leżałam w łóżku płakałam nawet zasnąć nie mogłam, kiedy przyszła mama udawałam że się uczę. Rodzice nie rozumieją, dla nich najważniejsze jest ukończenie szkoły. Mam jałowe wsparcie. Mam dość udawania. Nie wiem co robić, w poniedzialek mam rozmowę z taką spoko lekarką z ambulatorium i nie wiem, czy jej powiedzieć, co sie dzieje. Powinnam to swojej terapeutce powiedzieć, ale ta baba jest jakas nawiedzona, zacinam sie przy niej, a przeciez kontakt z lekarzem zaufanie to najwazniejsze czynniki dobrej rozmowy. nie wiem... Nie chcę zostać sama, bo zwariuje, ale z drugiej strony bycie wsrod bliskich wiaze się z udawaniem że wszystko gra, by nie zasmucać ich:(
×