Skocz do zawartości
Nerwica.com

kerpal

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kerpal

  1. No ale co mam powiedzieć żeby dzieciaki się nie bawiły? żeby nie chodzili głośno? paradoksalnie lepiej dla mnie by było jakby to była jakaś patola pijacka albo słuchajaca glosno muzyki, wtedy interwencja by była łatwiejsza...
  2. Ale to w sumie też nie do końca rozwiązani bo jak zaczynają skakać z mebli na podłogę i biegać jak konie, to trzęsie się podłoga i też to czuć...
  3. a to ANC na takie niskie basowe dźwięki też działać będzie?
  4. To z sanepidem to się ciągnąć może latami...
  5. Jeszcze zapomniałem też dopisać, jak widzę kogoś uśmiechniętego i szczęśliwego, w tv albo na ulicy, to powoduje u mnie taki stan jakbym miał się rozkleić...
  6. Witam, nie wiem od czego zacząć bo mam milion myśli w głowie... W moim problemie chodzi o sąsiadów co mieszkają nade mną. Mieszkam w małym 4 piętrowym bloku od 2006 roku, nade mną mieszkało starsze małżeństwo, niestety zmarli, jedno w 2021 a drugie w 2022. W tym roku prawa do lokalu odziedziczył syn, bo to mieszkania komunalne. Na początku przyjezdzał sam co weekend albo i rzadziej, prawie nie było go słychać, natomiast od listopada przyjeżdża co weekend, zaczyna się w piątek wieczorem a kończy w niedziele wieczorem. W piątek z jakąś kochanicą wiadomo co robią i słychać na cały blok, ale nie przeszkadza mi to kompletnie. Najgorsze zaczyna się w sobotę od rana, przyjeżdżają dzieci jej i jego (chyba nie są małżeństwem, tylko te dzieci widuję w weekend) no i zaczyna się armagedon nad głową, skakanie, darcie się, bieganie. To wszystko powoduje u mnie dziwne stany depresyjne i lękowe. Mam problemy ze snem, budzę się cały spocony i przestraszony, jem mniej, ciąglę czuje w sobie niepokój. Mam w sobie ciągłe myślenie że to z weekendowego przeszkadzania w normalnym życiu, zmieni się w codzienne i będzie wtedy bardzo źle. Pracuję w domu więc to też ma jakiś wpływ. Obecnie zaczyna się czas świąteczny, zawsze się cieszyłem świętami, ubierało się choinkę, robiłem uszka i inne potrawy a w tym roku? kompletnie nic, nie mam na nic ochoty, jem szybko, mało i byle jak, pracuje też byle jak co widać po wynikach... Mam nawet takie coś że sprawdzam czy już przyjechał i stoi jego samochód albo jak ktoś trzaska drzwiami od klatki schodowej to idę i sprawdzam czy to on. Wiem że to blok, wiem że w bloku mieszkają inni ludzie i jest głośno ale inne dźwięki nie przeszkadzają mi i nie paraliżują mnie tak jak ta sytuacja. Dodam że mieszkam z narzeczoną od 2015 roku, ją też to denerwuje ale nie przeżywa tego tak jak ja. Mam 35 lat i nigdy jeszcze nie zwracałem uwagi sąsiadowi że ma być ciszej czy coś, z każdym sąsiadem gadam i nigdy nie miałem problemu ani skarg, dziwnie się z tym czuje bo wiem że któregoś dnia to nastąpi, idą święta więc pewnie święta będę miał z głowy bo będą całe święta biegać i skakać... Wiem też że to są dzieci i chcą się bawić ale jest przepis że mają się bawić tak żeby inni tego nie słyszeli i nie przeszkadzali innym... Straciłem ochotę do życia, przez takie coś, po prostu.
×