Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szalony Kojot

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Szalony Kojot

  1. W dniu 25.11.2023 o 18:36, Limara napisał(a):

    Czesto placze. Robie to w czterech scianach, poniewaz ludzie nie zawsze sa zyczliwi, gdy widza lzy.

    Ja tak samo.Czasami płacze 2,3 godziny i padnieta ide spać

  2. W dniu 6.11.2023 o 13:06, Maksymilian93 napisał(a):

    Witam, nazywam się Maksymilian. Aktualnie mam 30 lat.W dzieciństwie byłem bardzo nieśmiałym dzieckiem(ze wskazaniem na skrajnie nieśmiałym).Do tego stopnia nawet że wysłany przez mamę do sklepu po zakupy, potrafiłem stać za sklepem lub w miejscu niezbyt widocznym dla innych ludzi i czekać aż wszyscy klienci wyjdą, czułem strach i wstyd na samą myśl o tym ze ktoś miałby na mnie spojrzeć lub ewentualnie coś się zapytać. Miałem podówczas 7-8 lat. Gdy szedłem do koscioła,zawsze stała tam już grupka kolegów z którymi się znałem,lecz nie podchodziłem do nich,odczuwając wstyd.Odwiedziny u rodziny kończyły się podobnym scenariuszem,potrafiłem chodzić po podworku cały czas nie wchodzac do domu,wstydzac sie jakiejkolwiek interakcji z kimkolwiek.Relacje z rowniesnikami mialem trudne,czesto bylem obrazany,wysmiewany,a w skrajnych nawet przypadkach zdarzało sie ze ktos mnie pobil.Nie potrafilem sie sam obronic.Mimo tego w szkole uczylem sie dobrze,w gimnazjum nawet jezdzilem na konkursy historyczne,mialem 6 z tego przedmiotu,wygrywalem konkursy szkolne z jezyka niemieckiego,polskiego.Byłem samotnikiem i czytałem dużo książek,pisałem nawet wiersze.W domu atmosfera byla trudna,ojciec lubil zagladac do kieliszka,urzadzac notoryczne awantury,pamietam jak z mamą uciekalismy do piwnicy lub na dwor,czekajac az pojdzie spac.Rodzenstwo mam duzo starsze,najstarsza siostra jest az o 18 lat starsza ode mnie,a brat o 10.Wyprowadzili sie i i pożenili gdy bylem maly.Mimo uplywu lat nic sie nie zmienialo,niesmialosc rzadzila mna totalnie.Wszystko sie nawarstwialo az osiagnelo apogeum gdy ukonczylem gimnazjum i dostalem sie do liceum.W nowej szkole nie dogadywalem sie z nikim,stalem na uboczu.W koncu nie wytrzymalem cisnienia i zakomunikowalem rodzicom iz nie dam rady chodzic do szkoly,poczekam do ukonczenia 18 roku zycia i pojde do szkoly zaocznej.Oczywiscie rodzicom sie to nie spodobalo i zaczely sie wedrowki od Annasza do Kajfasza,czyli wizyty u rozmaitej masci psychologow,a w ostatecznosci wyladowalem u psychiatry.Tam jako mlody,17-sto letni chlopak po raz pierwszy dostalem leki psychotropowe,a konktretnie antydepresanty.Branie lekow slabo pomagalo,czulem sie tylko zamulony i otepiony,do szkoly dziennej tez nie wrocilem,wiec postanowiłem je odstawic.Rok pozniej osiągnąłem juz pełnoletność i w koncu zapisałem sie do szkoly zaocznej.Wtedy tez odkrylem cudowne remedium na moje problemy natury psychicznej(nie zdając sobie sprawy ze to mój największy życiowy błąd) a mianiowicie-alkohol.Po wypicu alkoholu stawalem sie osoba pewna siebie,przestalem sie wstydzic ludzi.Jezdzac do szkoly zaocznej(nauka odbywala sie w piatek i sobote),wracajac do domu autobusem zawsze mialem ze soba plecak piwa i sobie popijalem.Potrafilem oszukiwac rodzicow(czego dzisiaj bardzo sie wstydze),zmyslalem ze potrzebuje pieniadze na ksero itp a w rzeczywistości wszystkie pieniądze przeznaczałem na kupowany po kryjomu alkohol.Zdarzaly sie sytuacje ze autobus sie spoznial wiec na sama mysl o tym ze mam wejsc do klasy pelnej ludzi robilo mi sie niedobrze,wiec szedlem na miasto,kupywalem alkohol,zaszywalem sie gdzies w odludnym miejscu i pilem,Rodzicom oczywiscie wmawialem ze na zajeciach bylem.Efektem tego bylo iz szkole zaoczna 3 letnia robilem az 6 lat ze wzgledu na szereg nieobecnosci i jakos dzieki pomocy wyrozumialej dyrekcji ja ukonczylem.W miedzyczasie nie pracowalem nigdzie, obiecując rodzicom ze zdam mature i pojde na studia.W międzyczasie poznałem dziewczynę i sie zakochalem,absolutnie nie zdajac sobie z tego sprawy iz mam problem z alkoholem.Pilem regularnie,zapominajac o swojej niesmialosci i innych lękach.Wcale nie uczac sie,zdalem cala mature oprócz matematyki. Pieniądze na korepetycje przepijalem,klamiac ze na nich bylem.W 2016 roku w koncu znalazłem prace,jezdzilem w delegacje.Po dwóch latach nastąpił punkt zwrotny,zmarł moj ojciec,kilka dni później stracilem prace.Zaczalem pic jeszcze bardziej,w końcu dziewczyna mnie zostawila i odeszla.Staczalem sie calkowicie,pilem, użalałem sie nad sobą jakie to mam zle zycie,zamiast studiowac i zostac kims to robie fizycznie,zaczepialem ludzi,robilem z siebie idiote pod wplywem alkoholu.Wyladowalem w szpitalu psychiatrycznym,gdzie faszerowali mnie rożnymi lekami,wyszedlem ze szpitala, kilka miesiecy nie pilem,pracowalem dorywczo,znowu odstawialem leki bo nic nie pomagaly,i tak sytuacja powtarzala sie kilkukrotnie.Wybralem chyba cala apteke,od antydepresantów po nawet male dawki neuroleptykow,ale to na nic.Obecnie nie pije od ponad roku, nie pracuje(czego bardzo sie wstydze),jestem na utrzymaniu mamy,z domu wychodze tylko po zakupy(i to najczesciej z samego rana lub wieczorem zeby nikogo znajomego nie spotkac),nie mam dziewczyny. W swojej okolicy mam zrujnowaną reputację i opinie psychicznie chorego dziwaka z racji pobytów w szpitalach(mieszkam na wsi).Z przystojnego faceta zamieniłem sie we wraka(186 cm wzrostu,120 kg wagi),przestałem sie golic,nie dbam o higiene osobista,cale dnie przesiaduje przed komputerem grajac w gry lub przegladajac internet.Leki takze odstawilem,czuje sie po nich otępiony jakby moj intelekt spadl o kilka polek nizej.Nie widze rozwiazania jak wyjsc z tego impasu,dlatego prosze wszytkich o wyrażenie opinii na ten temat,jakies porady.Z gory dziekuje za opowiedzi i pozdrawiam.

     

    Może kolega to przeczyta. Zdajesz sobie sprawę, że to co cię męczyło to fobia spoleczna z syndromem DDA? I wiesz, że dalej cie to męczy?

  3. 2 minuty temu, modelarz napisał(a):

    Czy "hipomania" rozwinęła się sama czy może zaczałeś stosować jakieś antydepresanty, bo piszesz że "górki " masz od dawna. Cały czas jak to brałem było super fajnie ciągle jakieś pomysły i euforyczne odbieranie codzienności ale w granicach rozsądku. Lekarka mówiła że to tak działa. Chciałbym do tego wrócić ale teraz widzę że to nie było zdrowienie i że to tak może nie powinno działać. Przepraszam że Pytam ale sie dopiero tego uczę i może o sobie sie czegos tez dowiem.

    Nie, ja miałam depresje i z nią się od wczesnej młodości zmagałam. Przez lata miałam niewesołe życie, więc specjalnie się nie dziwiłam.Prócz jakiegoś epizodu dawno temu nie przyjmowałam antydepresantów. Te  " górki" były malutkie, teraz widzeje, wcześniej bym nie wpadła na to, że to hipomania. Generalnie byłam bardziej aktywna i tyle.

     

    Godzinę temu, acherontia styx napisał(a):

    Może tak, może nie. Na to nie ma odpowiedzi. Czas pokaże.

     

    Na pewno ujawniła, ale czy dalej się będzie rozwijać to zależy od kilku rzeczy, np. trybu życia - im bardziej nieregularny tym większe prawdopodobieństwo, że będzie bujać z góry na dół z większą częstotliwością. 

    Dobranego leczenia i odpowiedzi na leki. Ogólnie może zabrzmi to źle ale leczenie CHAD dąży tak łopatologicznie mówiąc do tego, że ma być "nudno". Nie depresja i nie euforia. Bez ekscesów. Spokojnie, stabilnie czyli nudno 💁‍♀️

    Świadomości swojej choroby i nie, nie chodzi tu o to że wiem, że mam CHAD i elo, tylko świadomości co może wpływać na wychylenia i umiejętności wyłapywania tego zanim się rozbuja. Ja wiem, że fajnie czuć się 24h super-ekstra-zajebiaszczo, ale nie, to nie jest eutymia do której się dąży. I tak, można totalnie nie wiedzieć, że ma się hipomanię np. mimo, że dla otoczenia jest ona oczywista. Przykład? Mam koleżankę z CHAD. Wystarczy, że napisze mi z 3 zdania na messengerze i ja po sposobie pisania wiem, że ma hipomanię, nawet nie muszę jej widzieć, a ona potrafi dopiero po jakimś czasie się zorientować, że to rzeczywiście była górka.

    Oraz rzeczy na którą nikt z nas nie ma wpływu: genetyki. Genów nie wydłubiesz.

    Jeżeli będzie takie bujanie jak teraz to pół biedy- boję się, że całkiem popłynę i będę zdana na innych.

     

     

     

    6 godzin temu, edta napisał(a):

    Tak, pogorszyła. Z roku na rok jest coraz gorzej.

    Jaki typ?

  4. Ja mam tylko hipomanie. Boję się właśnie tego, że nie będą mogła normalnie żyć. Nie mam rodziny, która mi by pomogła.

    Na razie jestem w lepszej formie niż kilka lat temu. Dzięki dwubiegunówce pozbyłam się lęku. Ale doświadczenie utraty kontroli nad sobą jest potworne.  

     

     

     

    3 godziny temu, Dryagan napisał(a):

    U mnie nie, nie pogorszyło się. Jeśli mam manię to ostrą, psychotyczną - tak było od początku, od pierwszego razu. Teraz chyba trochę lepiej panuję nad chorobą, kilka miesięcy temu udało mi się zdusić fazę chorobową w zarodku, czyli jest progres. Miewam długie remisje - w tej chwili mogę napisać bez oszustwa, że udaje mi się normalnie żyć z tą chorobą (choruję od dawna, od momentu pierwszej ostrej psychozy minęło 17 lat). Tutaj niestety nie ma reguły, na podstawie doświadczeń innych osób niewiele się dowiesz, musisz się przekonać na własnej skórze jak to jest

     

    4 godziny temu, edta napisał(a):

    Tak, pogorszyła. Z roku na rok jest coraz gorzej.

     

  5. Ja mogę powiedzieć tylko ze strony osoby DDA i problemu niskiej samooceny - na YT jest wiele kapitalnych materiałów terapeutów, psychologów. Niektórzy nawet próbują robić ćwiczenia terapeutyczne.

    Wielu rzeczy dzięki temu się nauczyłam i zwróciłam uwagę. Tylko jak to przenieś z teorii na praktykę? Tu jest problem. 

    Poszukaj materiałów potrzebnych dla siebie i puszczaj jak coś robisz w domu. O potrzebie terapii nic nie powiem, bo sama dopiero będę zaczynać ;)

  6. W tym roku zdiagnozowano u mnie ChAD. Początek choroby to czasy nastoletnie, więc w sumie choruje już lat naście. Górki były tak małe, że nigdy mi nie wpadło do glowy, że to może być to $#$%@!!!.

        W ostatnich 3 latach w czasie górek  podjełam najlepsze decyzje. W tym roku miałam trochę stresujących sytuacji ( praca, kasa, rodzina) i wiosną rzucały się w oczy moje humorki, zdenerwowanie i dysforia, potem dostalam hipomanii, która rozkręcała się długo,bo 2 miesiące aż w końcu wzięłam nieduży kredyt który nie był dobrym pomysłem i kupiłam coś drogiego. Dopiero wtedy zorientowałam się, że na to choruje. Lekarza ogarnełam, mam leki, mam mieć terapie.

      Męczy mnie pytanie na które nie mogę nigdzie uzyskac odpowiedzi. Czy jeżeli doszło do tekiej sytuacji to choroba się rozwinęła i koniec? Teraz już weszłam na ten pułap szalonych zakupów i porąbanych akcji? 

    Czy lecząć i będąc świadomym będę miała takie malutkie górki jak miałam? Zauważyłam, że rozkręcam się kiedy decyduje się na coś co jest nowe i stresujące. Wtedy czuję tą presje i się rozkręcam by szybko podejmowac decyzje i iśc na całość i działać już, teraz, zaraz. 

    Czy wam choroba się pogorszyła od początku leczenia? 

     

     

      

  7. Ja mam 32 lata, teraz wiem, że jestem chora i wpadłam w inne problemy. Ja miałam 24 to miałam idealną figurę, ale byłam zalękniona i uważałam, że mam czas, miałam też niska samoocenę i nie wyobrałam sobie, że ktos normalny mógłby mnie chcieć. Koło 30 zorientowałam sie, ze przespałam swój czas i szanse na znalezienie kogos sa nikłe.

    Teraz mam diagnoze ChAD i wiem, że jestem w dupie. Praca, dom, choroba, sprzątanie, choroba bliskiej osoby, gonienie za kasą, twarz zaniednana, a ręce urobione.

    Włos siwieje, a księcia nie ma i nie będzie. Więc gdybym miała znowu 24 lata to bym szukała choćby na portalach za kilka lat nie będzie juz miała takich szans, bo fajni faceci będę zajęci. Poza tym ważne jest doświadczenie, im starsza tym brak doświadczenia jest dziwniejszy, a czasem nawet wstydliwy.

  8. Biore ten lek od sierpnia teraz dwa razy 100mg. Doktor kazała zrobić mi badanie krwi chodzilo o wątrobe, ale zrobiłam jeszcze kilka badań i wyszło, że mam za mało białych krwinek i kilka innych wskażników krwi przekroczylo normy. Teraz mam powtórzyć badanie. Czy ktoś też tak miał? 

    Ogólnie zdaje się, że nie mam skutków ubocznych, teraz podniesieniu dawki do 200mg odczuwam  wieczorem jak stoje słabośc w nogach, coś jak padanie z nóg ze zmęczenia. Z tym, że przy najwiekszym zmęczeniu tak nie miałam. 

  9. W dniu 6.11.2023 o 18:27, lorana napisał(a):

    Nikt z Was nie spotkał się z takim przypadkiem ani nie ma dla mnie żadnej podpowiedzi? 

    Podobno 30% depresji jest lekoopornych.

    Nie mogę sobie przypomnieć nazwiska, ale jest taki słynny doktor, który w Warszawie leczy w jakimś instytucje i tam są te najgorsze przypadki, właśnie, że ktoś tylko leży. Na necie są z nim wywiady, jak znajdę coś to napisze.

×