Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mat88r

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Mat88r

  1. Nie wiem co mam zrobić wogole nie jestem sobą ciągle tylko myślę i myślę mam wrażenie że oszaleje nie wiem co z tym zrobić zupełnie jestem pod ścianą
  2. Wiem no cóż zrobić będę teraz się męczył cholera wie dokąd. Trudno się mówi, pozdrawiam wszystkich
  3. No nie odesłałem, jutro w zasadzie ostatni dzień na to... Tylko, ja tego nie zrobię nie dam rady tam zadzwonić i zrobić z siebie idioty jednocześnie wiem, że to by było zbawienne i mógłbym żyć normalnie. Wiem, że jak tego nie odeśle to sobie z tym nie poradzę i boję się, że nie wiem nigdy mi to nie przejdzie... Jestem w matni głupoty tragedia
  4. Generalnie jeśli chodzi o leki to próbowałem chyba wszystkiego, większość SSRI,SNRI najwięcej i najdłużej sertlanine i paroksetyne w dużych dawkach. Próbowałem oczywiście wszelkiej maści benzodiazepin, również hydroksyzynę różne leki przeciwpsychotyczne. Risperidon,spamilan,pregabaline,klomipramine. Także leki typowo na schizofrenię. Generalnie terapię trwały około 6 msc- do roku. Większych efektów w zasadzie nie odnotowalem, większość natręctw czy to z lekami czy bez po jakimś czasie ustępowały. Teraz tak jak wspomniałem poza tym jest wszystko ok
  5. Witam! Borykam się z takim problemem, mianowicie za młodych lat jak miałem 10-12 lat zaczęły się u mnie klasyczne objawy zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Klasycznie musiałem czegoś dotknąć, bo inaczej stanie się coś złego itd przechodziłem już wszystko epizody bólów głowy, zaburzeń oddychania itd. generalnie było tego dużo i nie mam w tej chwili możliwości tego opisać z resztą zajęłoby mi to z 3 godziny:) generalnie dziś jestem dojrzałym mężczyzną mam wspaniałe dziecko, partnerkę i wszystko byłoby ok no właśnie... Generalnie wszystkie objawy związane z hipochondria, klasycznym OCD minęły... Ale został mi jeden konkretnie mam pewne fatum godziny 13:13 zawsze patrzyłem na tę godzinę mimowolnie i nigdy nie miałem pecha w życiu i nie jestem człowiekiem przesadnym wręcz bawią mnie różne zabobony. Zaczęło się ponownie jak jakieś dwa lata temu zakupiłem zegarek poprzez internet i kurier zostawił go w paczkomacie o 13:13 ale cóż postanowiłem mieć ten zegarek nie odsyłać nosić i tak męczyłem się jakieś 1.5 roku ciągle z niewielkimi przerwami myślałem o tym nawet nie tyle, że wierzyłem że jest on pechowy tylko poprostu myślałem o tym przez co ciężko było mi się skupić na rozmowie z kimś i życiu codziennym... zegarek sprzedałem. Wszystko wróciło do normy i jak ręką odjął, jednak po jakimś czasie chciałem kupić inny zegarek gdyż jestem wielbicielem zegarków i akurat model który mi się podobał ma w modelu cyfrę 13... Ale mówię kupię, przeciwstawie się temu i nie dam się zwariować.. dzisiaj mija miesiąc od zakupu i co? Wmowilem sobie, że muszę go zwrócić, nie sprzedać bo wtedy się to nie liczy tylko że mieszkam około 150 km od sklepu w którym go nabyłem. I problem polega na tym, że ja nie wmawiam sobie że on jest pechowy tylko, że muszę go zwrócić zadzwonić( już dzwoniłem dwa razy) zrobić z siebie wystarczająco idiotę i dopiero wtedy będzie ok, i ciągle myślę że jak to zrobię to będę już szczęśliwy i co najgorsze tak by było, to ciągle myślenie odbiera mi normalne życie nie umiem się skupić na pracy, rodzinie na niczym bo ciągle myślę że jak to załatwię to dopiero będzie ok i na tę chwilę jak jestem w tym stanie to tracę całkowicie swoją tożsamość np. zawsze mam mocne poglądy wiem np. jaki film mi się podoba jaki nie itd a w tym stanie ja nie wiem nic. I co najgorsze jutro jest ostatni dzień na to by móc zadzwonić i zwrócić zegarek... Nie wiem co robić, wiem że jak go zostawię to będę ciągle o tym myślał wyląduje pewnie na lekach, które generalnie niewiele mi pomagają itd a z drugiej strony chce się temu przeciwstawić i go nie odsyłać choć wiem co będzie.. jak nazwać takie zaburzenie? Nie podchodzi to pod klasyczne ocd, nie wiem co zrobić takiego " problemu" to chyba nikt nie miał. Przepraszam za dość lakoniczne wytłumaczenie i błędy, ale jestem już tak wkur***** na siebie, że nie mam siły skupić się na tekście. Pomóżcie! Pozdrawiam
×