Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gotna

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Gotna

  1. Przydatny artykuł, dziękuję bardzo!
  2. W takim samym stylu mogę napisać, że jest to tylko Twój odbiór moich słów pisanych Przecież moje posty też są odpowiedzią na Twoje posty. I do czego to prowadzi? Do niczego, to bez sensu. Twój wcześniejszy post zupełnie nie sugerował tego, co teraz napisałaś. Wiesz, nie uważam, że "Nie tylko Ty tutaj masz problemy, nie tylko Ty masz zaburzenia lub choroby" brzmi jakoś spokojnie i pojednawczo nawet, jeśli w pełni zgadzam się z sensem tego zdania. Może zgódźmy się, że razem wałkujemy i przestańmy.
  3. "Nie tylko Ty tutaj masz problemy, nie tylko Ty masz zaburzenia lub choroby." O rany teraz naprawdę nie wiem, czemu się denerwujesz. Nie, ten post rzeczywiście nie był obraźliwy. Wyrażał opinię, z którą się zgodziłaś - dlatego właśnie go przytoczyłam, bo zapytałaś, gdzie tak powiedziałaś - że nie otrzymam wsparcia od psychologa. To się w ogóle okazało jakimś komunikacyjnym nieporozumieniem między nami. Ja zaś faktycznie zareagowałam dość pochopnie. Na razie wydaje mi się, że wyłącznie Ty to dalej wałkujesz, choć jakoś udało mi się, z innymi osobami, ten niefortunny początek zostawić za sobą.
  4. dziękuję, choć nie jest to choroba autoimmunologiczna, to i mi są one znane z autopsji współczuję. Życzę jak najwięcej dobrego samopoczucia Twoim najbliższym
  5. Wiem, że to wygląda chaotycznie. Jestem raczej w cyklu traum, którym towarzyszą też różne inne uciążliwe wydarzenia. (Niestety nie mogę pisać o swojej sytuacji, ponieważ jest wysoce specyficzna i nie będę anonimowa, a są osoby, które mogłabym przez to narazić pisząc o całości). Chodziło mi o nurt albo psychologa, z tym nurtem to po Waszych wypowiedziach widzę może nie był dobry pomysł. Potrzebuję pomocy psychologicznej, ale nie wiem, jak znaleźć to, czego szukam. Chodzi mi o wsparcie w bieżącym kryzysie. Moim głównym problemem jest nieuleczalna choroba immunologiczna, która powoduje, że żyję jakby w bańce. Muszę unikać bardzo wielu rzeczy, jestem przez to odizolowana społecznie i zależna od innych. Edit: no, może to nie jest główny problem, ale na pewno centralny, bo rzutuje na wiele innych.
  6. @Illi "Nie wiem w którym momencie stwierdziłaś, że uważamy iż psycholog nie wspiera.... on nie daje gotowych rozwiązań" Może przez Twoją odpowiedź na ten post: "terapie (wszystko jedno w jakim nurcie) nie opierają się na dawaniu wsparcia, tylko na pracy nad sobą. Wsparcia należy szukać u bliskich osób" - twoja zdanie na ten temat:"Twoja odpowiedź była jak najbardziej w porządku." Natomiast to, co napisałaś, że każdy dostałby: "dsch na głową, pomoc medyczna i wyżywienie. Pomoc psychologa również, żeby poradzić sobie z trauma." jest niestety sprzeczne z moim doświadczeniem ostatnich kilku lat (oczywiście przykład z powodzią był metaforą). Być może Twoje otoczenie jest po prostu inne. To dobrze. Cieszy mnie to autentycznie i jest pozytywne. Jeżeli ciekawi Cię dlaczego zabolały mnie Wasze posty (wcale nie wszystkie), to przeczytaj proszę od początku odpowiedzi na pytania. Głównie zabolała mnie forma. Bo to, że się nie rozumiemy, przyjmuję na klatę, jako efekt błędów komunikacyjnych częściowo po mojej stronie, a częściowo jako problem wypowiedzi Internetowych. @johnn cześć, też jestem neuroróżnorodna. Było to faktycznie jednym z niepowodzeń mojej terapii. Tak jak napisałam, szukam kilku psychologów od różnych problemów, niekoniecznie jednego (to był typ idealny, podbarwiony moim rozgoryczeniem).
  7. Dzięki, miL, to ciekawa perspektywa. Dzięki, że się podzieliłeś swoim doświadczeniem. Też myślę, że poczucie własnej decyzyjności jest bardzo ważne. O ile pamiętam, zwykle nie miałam problemu z poczuciem odpowiedzialności za własne decyzje. Taka dygresja: Co ludzie robią, kiedy przychodzi powódź? Przychodzi powódź i zabiera całe domy, wielu bliskich, przyjaciół, sprowadza nieuleczalne kalectwo. Zrównuje z ziemią warsztaty, sady, lokalne atrakcyjne turystyczne, czy w jakikolwiek sposób ludzie zarabiali tu pieniądze. Chorych i cierpiących odcina od leków przeciwbólowych oraz innej pomocy medycznej. Niektórzy tracą więcej niż inni: partnerów, całe rodziny i dobytek. Tracą własne zdrowie. Stają się niepełnosprawni, nie mogą już zapracować na siebie własnymi rękami bez wsparcia innych. Ale tych najbliższych brak, zaginęli podczas powodzi. Do tego są odcięci od dostaw żywności z powodu górzystego położenia, a państwo jest biedne i niechętne do pomocy swoim obywatelom. Osobom z dalekich krajów wydaje się, że powódź trwa tak długo, jak długo widzą nagłówki w wiadomościach o powodzi. Ale tak nie jest. To, co się stało, jest kataklizmem. Tych ludzi dotknęła wielowymiarowa utrata, której konsekwencje nie miną za ich życia, a to zmieniło się nie do poznania. I co teraz mają zrobić biedni kowale swojego losu? W społecznościach pierwotnych ludzie spoza rodziny zapewniliby dach nad głową i opiekę medyczną. W zachodnich społeczeństwach mówi się nam, by w takiej sytuacji iść do psychologa, od którego Waszym zdaniem, nie należy oczekiwać wsparcia ani rad, lecz wykonać "pracę nad sobą".
  8. Tak jak napisałam w poście, nie musi to być jedna osoba z jednego nurtu, ale może być paru psychologów. Np. jeśli ktoś zna kompetentną osobę od chorób chronicznych, jakiegoś może psychoonkologa albo ktoś zna kogoś specjalizującego się w LGBT+, itd. to prosiłam o polecenie. Z tym "służeniem radą" chodziło mi o jakiś trening społecznych umiejętności dla osób neuroróżnorodnych i kogoś dającego wsparcie osobom w kryzysie. Oczywiście, byłoby super, gdyby istniał nurt, ale rozumiem, że nie istnieje. Próbowałam nakreślić, na jakim podejściu psychoterapeuty mi zależy... to typ idealny, niekoniecznie realny... po prostu trudno z każdym aglomeratem problemów chodzić do innego psychologa. Może będzie to jednak najlepsza droga. Dziękuje za polecenie terapii Gestalt.
  9. wydawało mi się, że piszę w sposób konkretny i zrozumiały. "terapie (wszystko jedno w jakim nurcie) nie opierają się na dawaniu wsparcia, tylko na pracy nad sobą. Wsparcia należy szukać u bliskich osób", "Z takim podejściem to już chyba tylko sekty zostają a nie terapeuci. ", "Słonko, najbliższy partner cie pogoni z tym co piszesz/mówisz" - takie teksty są w moim odczuciu nie na miejscu i zirytowały mnie. Wiem, że po jednym poście trudno coś powiedzieć. Dlaczego w takim razie to nie działa w drugą stronę? Nie mogę opisać swojego status quo, nie tracąc anonimowości. Moje problemy z psychologami w przeszłości zasadzały się na błędnych diagnozach, które kosztowały mnie zdrowie, czas i prawie utratę życia. Tak, to prawda, że trudno o radę, kiedy musi "zaiskrzyć". Ale mi naprawdę nie o iskrzenie chodzi, tylko, no, o to, co napisałam w pierwszym poście: wysłuchanie, służenie radą osobie nieneurotypowej zagubionej społecznie i ugryzienie się w język, jeżeli coś nie jest podparte danymi naukowymi. Po prostu na takim etapie jestem. Tego potrzebuję. Rozumiem, że mogłam to ująć w sposób, który odczytujecie jako nieumiejętny, niezrozumiały i nie potraficie pomóc. Ok, przyjmuję to do wiadomości.
  10. spoko, dzięki. Rozumiem, ja także mam spore doświadczenie w tym względzie, tylko niestety frustrująco negatywne.
  11. Dziękuję za dobre rady. niestety poziom wypowiedzi niektórych osób jest żenujący i po prostu prowokacyjny. Natomiast muszę powiedzieć, że czuję się tutaj bardzo przez Was nie zrozumiana. Jestem już starszą osobą. Wiem, na czym polegają psychoterapie - od młodości uczęszczałam na wiele z nich, ale nawet psychoterapeuci z nurtów będących w zgodzie ze mną popełniali błędy, które kosztowały mnie wiele straconych lat. Wiele lat! Jeżeli miałabym polegać wyłącznie na doświadczeniu, powiedziałabym, że strata na psychoterapii przekracza zyski. Uważam jednak, iż trafiłam na niewłaściwych terapeutów i zamierzam ponownie spróbować. Nie wiem, dlaczego mój post wzbudził potrzebę pisania lakonicznych, nieco obraźliwych odpowiedzi. Może to przez "LGBT+"? W każdym razie, język językiem, ale to pięknie pokazuje, w czym rzecz: ch*j wiecie o mojej sytuacji życiowej. Naprawdę zupełnie nic. Jednak na podstawie jednego posta spieszycie z pouczeniami, radami, jak należy podejść do terapii i próbujecie powiedzieć, czego potrzebuję, choć wiem wyraźnie najlepiej ja sama, czego i napisałam to w poście. Naprawdę nic ponad to. Proszę tylko o trochę zaufania obcej osobie, która ma jakieś doświadczenie, jakąś wiedzę na swój temat i na temat psychoterapii, i szuka prostych odpowiedzi. WIęc nie pisz proszę, żeby "na spokojnie zastanowić się trochę". Psychoterapie są różne. Niektóre również polegają na dawaniu wsparcia w kryzysie. "Praca nad sobą" jest rzeczą piękną, ale nie jak ma się nieuleczalny nowotwór, straciło się paru członków rodziny, pracę i facet chce rozwodu, bo nie wytrzymuje się obciążenia powodowanego chorobą. To tylko przykładowa sytuacja. Moja jest inna. Ale Wasze rady naprawdę są mało empatyczne.
  12. oj, słoneczko to ty jesteś :DDDD skąd w ogóle bierzesz takie teksty, "partner pogoni"? Z jakiej patologii jesteś?
  13. jest niepomocna, nie związana z tematem (pytałam o konkretne osoby i nurty), jest pozbawiona empatii. Ja piszę o żałobie, a ty mi tu wyjeżdżasz wyższościowo, że "wsparcia _należy_ szukać u bliskich osób" - to co mam k*rwa z duchem gadać? A ty lubisz rozdawać protekcjonalne, nieprzemyślane rady ludziom, o których guzik wiesz? Chłopaki, c*uj wiecie o mojej sytuacji życiowej. "Z takim podejściem to już chyba tylko sekty zostają a nie terapeuci." - obraźliwe i nic nie wznosi. Głupie, plotkarskie i po ch*j? Myślałam, że to forum nie jest od powierzchownych ocen (współczuję środowisk, w których wyrastaliście) typu wujek Janusz dobra rada, tylko od pomocy osobom z problemami. Nigdy nie zrozumiem trolowania.
  14. zwykłe pytanie. A jakie odpowiedzi :DDD Naprawdę tak trudno odpowiedzieć?? Bez obrażania i z _empatią_? Współczuję wam wypalenia emocjonalnego.
  15. Hej, szukam odpowiedniej psychoterapii dla siebie. Chciałabym, by ktoś pomógł mi dojść do równowagi, nie grzebał w przeszłości, lecz dawał praktyczne rady na temat tego, jak wyjść z sytuacji, w której się znajduję. Pomógł mi zobaczyć różne opcje. Zależy mi na kimś, kto mocno stąpa po ziemi, nie działa pod wpływem swoich impulsywnych ocen na mój temat czy teorii, a wyłącznie wspiera uczuciowo, słucha ze zrozumieniem i z zaangażowaniem daje rady praktyczne. Nie stara się dopasować mnie do swojego schematu. Rozumuje, myśli elastycznie i ma pokorę poznawczą. Kto ugryzie się w język, nim niezawodna intuicja każe mu cokolwiek powiedzieć. Która nie czuje się autorytetem w dziedzinie świata wewnętrznego obcej osoby, lecz pełnym empatii i szacunku gościem. Nie szukam żadnych ścieżek związanych z traumą z dzieciństwa, somatycznych, psychodynamicznych. Szukam natomiast wsparcia w kryzysie, pomocy w walce z depresją i lękiem. Osoba ta musiałaby mieć do czynienia z chorobami chronicznymi, neuroróżnorodnością, żałobą, długotrwałym bezrobociem oraz tematami LGBT+. Jest to dla mnie bardzo ważne. Czy możecie polecić jakąś osobę lub konkretny nurt? Może być oczywiście oddzielnie ktoś zajmujący się pomocą chorym i oddzielnie osoba specjalizująca się w związkach LGBT+. Dziękuję.
×