Od ponad 16 lat leczę się na depresję. Bywa, że wychodzę na prostą ... Ćpam leki, z nadzieją, że przejdzie ... czasem, gdy czuję się już lepiej odstawiam leki i ... ponoszę porażkę, by znów je brać. Wielokrotne spotkania z psychologami, opowiadanie o przeżytej traumie, nie przyniosło, oczekiwanego przeze mnie, rezultatu.
Od bardzo, bardzo długiego czasu zażywam Trittico na noc, to pomaga mi zasnąć i pospać trochę.
Ale najgorzej jest, gdy dopada mnie nerwica lękowa, która nigdy u mnie nie została zdiagnozowana. Dopada mnie lęk i wtedy czuję, jak trzęsą mi się ręce, kołacze serce, jak wzrasta tętno, jak się kurczy żołądek i mdlący ból, który mnie rozwala i powoduje, że na niczym nie mogę się skoncentrować. Wzięłam hydroxyzinum (wczoraj i dzisiaj) i dolegliwości trochę ustały.
Wciąż natomiast jestem przerażona tym, że ... to wszystko ciągle wraca, że nie mogę się pozbyć tych objawów bez chemii. Często nie panuję nad sobą, jestem wybuchowa i agresywna. Tak ambiwalentne uczucia nie przysparzają mi przyjaciół Czuję się przez to bardzo, bardzo samotna. Mam dorosłego syna, ale on, pomimo swojej opiekuńczości, nie rozumie mnie i mojego zachowania. Tak jak i znajomi, przed którymi się często izolowałam i izoluję. Nie mam żadnej bliskiej mi osoby, która chciałaby mnie wesprzeć wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebuję.
Dlatego uczulam, nie rujnujcie swoich relacji z bliskimi, bo bez nich będzie Wam, ogromnie ciężko z tym żyć -tak, jak właśnie nie.
Wiem, że mnie tutaj zrozumiecie, tak ja rozumiem przez co przechodzicie, z czym musicie się mierzyć na codzień, bo ja też tak mam.
Przed rejestrację poczytałam o czym piszecie i ... wiem, że tu znajdę zrozumienie, ze mnie nie wyśmiejecie ... nie odrzucicie ... i dziękuję za dobre słowa.
Chętnie wysłucham Waszych rad, opinii, czekam na nie