Mieszkam w mieście na 4 piętrze przy głównej ulicy. Ciągle słychać tu głosy przechodzących ludzi. Są na tyle głośne, że wyraźnie je słychać ale treści nie da wyłapać. Pojedyncze wyraźne słowa, czasem krzyki. Generalnie mam kłopoty z koncetracją ALE mój mózg tylko czeka na okazję by wyłapać te glosy i za wszelką cenę próbować zinterpretować je w sposob który miałby dotyczyć mnie. Nie dociera do mnie mówienie o tym na głos i racjonalizowanie tego zjawiska. Jakbym podświadomie czekał by to zrobić. Można by porównać to do obsesji? Jak sobie to przetłumaczyć? Dzięki za pomoc