Witam.
Widze, ze srednio tutaj odpisuja...Dlatego ja coś napisze, ale nie wiem czy to będzie pomocne.
Napisala Pani,ze chodziła do psychologa i na zajęcia, więc pewnie Pani lepiej wie, jak powinno się postępować z osobą chorą na nerwicę natręctw- niż sam chory. Generalnie ta choroba rządzi zachowaniem,odruchami, myslami, dlatego chory nie zawsze wie co dla niego dobre, a działania bliskich odbiera jako atak. Przynajmniej ja tak miałam, przerwanie moich rutynowych czynnosci zwiększa tylko niepokój.Nie pomagają też głupie teksty,awantury czy komentarze (przynajmniej mi). Za to pomaga spokojne tłumaczenie ze strony bliskich,ze będzie dobrze, nic się nie stanie, i ze nie musze pewnychr zecyz robić.Z tego co wiem, i co sama rpzezyłam - nie powinno się godzić na wsyztsko co wymysla osoba chora.., u mnie w pewnym momencie zadziałał szantaż, dzieki któremu sie uspokoilam,a nrwica ucichła. Oczywiście to wszystko mówię z własnego doświadczenia - nie wiem jak mają inni- bo rózni są ludzie,i tak samo jest wiele metod leczenia. Jeśli syn nie chce brac leków - to moze chociąz psycholog by pomógł.Cęsto jest tak,ze pewnych rzeczy nie mozna powiedziec bliskim a łatwiej wydusic to komus obcemu.