Skocz do zawartości
Nerwica.com

parówajebana

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez parówajebana

  1. parówajebana

    bagno

    no właśnie wiem że tak będzie i to mnie tym bardziej smuci bo wtedy będzie jeszcze ciężej wrócić. Niezależnie od tego wszystkiego jak wstaje rano to nie mam siły robić nic sensownego po prostu marnuje dzień za dniem.
  2. parówajebana

    bagno

    i wyjebane mam w walczenie o siebie
  3. parówajebana

    bagno

    Cześć wszystkim od razu zaznaczę że jestem po/cenzura/ony ogólnie od urodzenia. Teraz mam 21 lat i jestem w kompletnej dupie. Rok i jeszcze trochę temu zerwała ze mną dziewczyna którą naprawdę kochałem. Od tamtego czasu wszystko jest s/cenzura/one. Próbowałem wszystkiego innych dziewczyn ćpania chlania próbowałem iść do przodu i pracować nad sobą ale efekt jest za każdym razem taki sam. Przestaje mieć na cokolwiek siłę odpierdalam jakieś gówno niszczę siebie i po każdym takim cyklu jest jeszcze gorzej bo mniej wierze w to że może być lepiej. Ostatnio na/cenzura/em się i poszedłem do niej znowu mimo że się nie widzieliśmy około 8 miesięcy bo ciągle o niej myśle ale ona ma wyjebane dalej chyba tylko dlatego wyszła bo widziała że jestem w beznadziejnym stanie sam nie wiem może jeszcze dało się coś zrobić ale jak jechaliśmy autem to była jakaś taka gadka że ona już nie chce i tak mnie to zdołowało że wyskoczyłem z tego samochodu już nie chciałem od niej nic bo to było zbyt bolesne wszystko i po prostu chciałem sobie coś zrobić głupio mi że zrobiłem to przy niej bo wiem że ją to też boli. Cały czas łudzę się że ona o mnie myśli. Problem jest w tym że ja zanim ją poznałem to już miałem coś w stylu depresji może nawet nie ale po prostu jakiś taki melancholijny charakter i często bywałem smutny. Potem ją poznałem i wszystko było dobrze. Znajdowałem w niej jakiś sens i cokolwiek złego się nie działo to wiedziałem że to dlatego i znosiłem to. Było nam dobrze. Ona też była zakochana. Wszystko się z/cenzura/o w tę pandemię to zamknięcie jakoś źle na mnie działało zacząłem pić palić zioło za dużo tego wszystkiego czułem się źle jeszcze stresowałem się maturą przecież to jest jakiś śmieszny głaz z perspektywy czasu a ja byłem tak spięty przez to. Zacząłem w tamtym czasie chodzić do psychologa, psychiatry i dali mi leki. Beznadziejnie się po nich czułem ale miały zacząć działać po czasie więc czekałem, myślę że w pewien sposób byłem od nich uzależniony tak fizycznie. Wszystko zaczęło się psuć kłóciliśmy się. Przez to że czułem że ją tracę to czułem się jeszcze gorzej. Byłem jeszcze wtedy dzieckiem nie do końca rozumiałem co się ze mną dzieje. Teraz nie ma jej a jest ta zjebana choroba. Nie mam siły robić podstawowych rzeczy. Czuję się beznadziejnie zabijam smutek alkoholem albo robieniem jakiś bzdur. Staram się myśleć że będzie lepiej ale budzę się rano z ciężarem który nie pozwala mi działać. Zaniedbuje studia, pracę, relacje z innymi. Ranię wszystkich dookoła i nie potrafię tego zmienić. Nawet nie mam siły wyjść z domu. Męczy mnie to wszystko. Mam ochotę się zabić ale nie chcę żeby moi bliscy musieli to znosić do końca swojego życia. Nic mi nie dało napisanie tego i nic nie da to że ktoś mi coś tu napisze. Mam już na wszystko wyjebane. Pozdrawiam z bagna.
×