Dzień dobry. Nie będę się tu rozwodził nad moim przypadkiem. Jest skomplikowany. Właściwie od dzieciństwa walczę o przetrwanie. Niestety, poza sporadycznymi pomocami psychiatrów i psychologów, musiałem sobie radzić sam. Zastanawiam się teraz nad możliwością pomocy finansowej z urzędu. Nie pracuję, nie mam ubezpieczenia, nie mam prawa do zasiłku, mam ponad 50 lat, próbuję znaleźć pracę-wrócić do niej po paru latach przerwy , ale nie jest to łatwe w moim przypadku(nie mam nałgów). Pytanie chciałem zadać dość zaskakujące: Czy ktoś z Was orientuje się, jaki jest stosunek ośrodków pomocowych do osób, które nie mają stałego dochodu,ale mają trochę oszczędności? Utrzymuję się z nich w tej chwili, ale nie jest to wiele, starczy na 1-2 lata bardzo skromnego życia jeżeli nie zdarzą się większe kłopoty np. zdrowotne.Potem to już chyba koniec ze mną, jeżeli nie znajdę odpowiedniej pracy lub wsparcia. Czy ośrodki MOPSu itp sprawdzają oszczęności petentów? Jak to jest regulowane? Dziękuję z góry za odpowiedź... Pozdrawiam wszystkich. Trzymajcie się...