Przepraszam, że tak zaczynam ciągle od nowa, a nie piszę więcej na jeden temat w jednym wątku. Ale chyba musze się rozpisać.
Teraz będzie czas na moja samokrytykę i wyznanie na temat tego, jak skopałam sobie życie.
Przez ostatni rok zrobiłam z sobą cos okropnego. Uzależniłam się od sieci, od Facebooka i od jeszcze innych rzeczy. Oduczyłam się w ogóle normalnie rozmawiać z ludźmi (czy to osobiści, czy to online)), a tylko wymądrzałam się w sieci na różne mądre tematy, co do niczego nie prowadzi. To znaczy prowadzi, jeśli ktoś jest ZDROWY i ma uporządkowane życie, ale jeśli jest chory i wszystko u niego leży, to udawanie przed sobą innymi, ze jest się normalnym, nic dobrego nie przynosi. Człowiek PRZESTAJE BYĆ SOBĄ. To, że piszę tutaj TERAZ, to już, mam nadzieję, nie jest "w ramach" uzależnienia, ale z premedytacją to piszę, żeby wreszcie przynajmniej spróbować być sobą i skonfrontować się z realnymi ludźmi, których chociaż nie widzę, to wiem, że gdzieś są.