Mieszkalam z rodzicami (w miasteczku, w ktorym jest moja praca). Z ojcem, który doprowadza mnie do obłędu. To potworny czlowiek. Obniżył moje poczucie wlasnej wartości do zera.
Miałam już przez niego myśli samobójcze.
Dostałam naprawdę dobrą pracę, na caly etat, i na stałe umowę o pracę (do tej pory mialam nieambitne, niesatysfakcjonujące prace na umowy zlecenie i stycznosć z mobbingiem. Za to obecną pracę bardzo lubię i nie chcę jej zmieniac). Nie chcę wchodzić w szczegoly, nie pytajcie proszę o to, o zawód itp. po prostu satysfakcjonuje mnie i wiem, że lepszej nie znajdę. Przez wspolpracownikow jestem dobrze traktowana itd.
Praca mieści się w malutkim miasteczku.
Do tej pory miałam mozliwość ucieczki od niezrównowazonego ojca i mieszkania poza miasteczkiem u dalszej rodziny. Mieszkalam u nich kilka miesięcy i odżyłam psychicznie. Chodzilam na terapię.
Do pracy dojezdzałam 40 km busem.
Problem polega na tym, że tego transportu od nowego roku już nie będzie.
Jestem zrozpaczona, bo to oznacza mój powrót do rodziców.
Nie będzie mnie stać na wynajem. Patrzyłam na ogloszenia. Cale mieszkania to koszt okolo (minimum!) 1500 zł. wynajem i ok 500 czynsz plus opłaty. A gdzie jedzenie? A gdzie kupić coś sobie?
W tej małej mieścinie nie widzialam zadnego ogloszenia wynajmu samego pokoju. Tylko całe mieszkania. Ale tak jak mówię nie będzie mnie na to stać.
Nie mam prawa jazdy. I nie namawiajcie mnie, proszę. Mam ogromne lęki i nie zrobię prawa jazdy chocby nie wiem co. Nie widzę siebie za kierownicą. Nie umiałabym się skupić na drodze.
Nie widzę wyjścia z tej sytuacji.
Płaczę od kilku dni.
Wymiotuję z nerwów.
Trzęsę się.
W pracy myślę o powrocie do domu rodzinnego iz nerwów zasłabłam.
Cala terapia,cala praca nad sobą idą na zmarnowanie.
Od kilku dni mam myśli samobójcze.
Nie wiem co mam zrobić. Błagam doradzcie mi.
Nie chcę rezygnować z tej pracy.
Myślę o tym, zeby zapisac się do psychiatry i zglosić po leki uspokajające.
Nie wiem, moze wyciszą mnie i może dzięki nim zniosę kontakt z ojcem??