Wyglada na to że i ze mną jest podobnie.. Pare miesięcy temu wyladowałem w karetce z podejrzeniem najgorszego zawał itd. - Po całej nocy i kolejnym dniu picia. W szpitalu oczywiscie badania wykazały, że wszystko było w porządku. Nie wiedziałem wtedy czy to jest dobry czy zły znak bo ja przecież tam "schodzę" na tym łóżku ich.. Pamietam że w rezulatacie trafiłem do domu. Przespalem się i obudziłem się z tym samym. Duszności, nie równe bicie serca, ogólny stan niepokoju, drżenie dłoni, skurcze mięśni. Poleciałem z tym w to samo miejsce (szpital nie daleko). Dyzurny lekarz uspakaja - "Po alkoholu tak jest zawsze" - zaczyna tłumaczyć jak wiele witamin mi ten alkohol wypłukał i że tzw. "kac" ma się prawo trzymać nawet 48 godzin. Pomyślałem wtedy, że pewnie ma racje, mimo że przecież abstynentem nie jestem, a takie objawy mam pierwszy raz. Mam 24 lata i od tamtego momentu powiedziałem sobie że się już nigdy nei napije.. Niestety, człowiek jest głupi, a już na pewno ja. Ponieważ zapomniałem jakie to fatalne uczucie a dodatkowo wydawało mi się że takie coś już mi sie nie powtórzy, znowu sie napiłem. Piłem od piatku wieczór do niedzieli nad ranem. Głównie wódkę. W między czasie przespalem się ok 5H. Mamy wtorek a ja cały czas bije się z myślami czy nie dzwonić po karetkę bo nawet z domu boję sie sam już wyjść. Z ciekawości przejrzałem zawartość netu i niestety, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że owsze, chory to ja jestem ale psychicznie. Mam tylko nadzieje, że jutro obudze się normalny. Niestety miałem taka nadzieję również wczoraj :/ Może to głupie ale myślalem juz nawet jak sie bezboleśnie "załatwić" bo naprawde dłużej juz tego nie zniosę..