Żyję już tylko dla dziecka.
Jestem 2 lata po rozwodzie.
Straciłam pracę 1 września i nie wiem co dalej, nawet nie jestem w stanie czegoś poszukać.
Facet który długo był moją największą podporą i udawał przyjaciela, zdradził mnie. Wiedział ile przeszłam, mimo to zrobił mi coś takiego. Tak boli, że aż nie mogę oddychać. Kochałam go i wciąż kocham.
Za dużo rzeczy jednocześnie. To wszystko mnie już przytłacza, nie daję rady.
Chcę umrzeć, ale boję się co stanie się wtedy z moim synkiem.
Mój dzień wygląda teraz tak - rano zawożę dziecko do przedszkola, wracam do domu i kładę się do łożka, nie śpię, wegetuję, później odbieram go, zajmuję się, niby jest ok, kładę go spać i otwieram wino...
Znajomi dzwonią, ale nie odbieram telefonów, izoluję się, potrzebuję ludzi, a jednocześnie od nich uciekam.
Czuję się trochę tak jakbym żyła gdzieś obok albo oglądała wszystko przez szybę.
Nie wiem co dalej...
Proszę, niech ktoś ze mną porozmawia.
---- EDIT ----
proszę...