Witajcie. Jest to mój pierwszy wpis tutaj. Mam obecnie prawie 30lat a od dziecka choruje na różne zaburzenia psychiczne ale nie tylko. W dużym skrócie opisze swój problem i mam nadzieje że ktoś spróbuje mi podpowiedzieć co robić dalej.
Od dziecka mam problemy lękowo-depresyjne. Problem ujawnił się w podstawówce kiedy to z roku na rok było coraz więcej obowiązków, zajęć, spraw na głowie. Pojawiły się wtedy lęki, uczcie niepokoju, smutek, napady płaczu, duszności, stany przygnębienia, wyczerpania, senności, braku energii. Do tego stopnia silne że tydzień czasu leżałem w szpitalu na oddziale ogólnym, po badaniach stwierdzili że problem o podłożu psychicznym. Z roku na rok objawy się nasilały i w gimnazjum już było bardzo źle – codziennie lęki, duszności, pociłem się, serce waliło, oczy łzawiły, brzuch mnie bolał itd. Zawsze też byłem trochę inny – powolny, lekko przygaszony, nie czerpałem radości z życia, zmuszałem się do funkcjonowania. W wieku gdzieś 15 lat zacząłem leczenie które trwa do dzisiaj – terapia, leki i inne metody. Przez kilkanaście lat brałem ponad 20 różnych leków, spędziłem setki godzin na terapii oraz próbowałem innych metod (suplementy, hipnoza, masaże, tlenoterapia, zioła, cbd, bioenergoterapeuci itd.) - zupełny brak reakcji. W technikum jakiś czas musiałem mieć nawet indywidualne nauczanie. Lata mijały a problem nie ustępował. Czułem się w miarę dobrze jedynie kiedy miałem taki luz – wstaje kiedy chce, robię co chce, żyje tak dość leniwie. Po skończeniu szkoły każda próba podjęcia pracy kończyła się niepowodzeniem – lęki, stany depresyjne, czułem się jakby świat się skończył bo trzeba żyć według schematu, ponad swoje siły. Gdzieś w 2014 pojawiły się nowe objawy – uczucie bycia pijanym, bóle głowy, stawów, mięśni, problemy z widzeniem itd., było czasami naprawdę źle. Dziesiątki badań i dopiero w 2019 wyszło że mam boreliozę i bartonelle (wyszły w różnych badaniach z krwi). Ponad 2 lata leczyłem się metodą ILADS (antybiotyki+zioła) niby trochę się polepszyło ale problemy od strony psychiki się pogłębiają.
Z racji tego że nie mogłem normalnie pracować od 2016 pomagam tacie bo ma trochę większą pasiekę. Myślałem że to praca dla mnie – u siebie, na spokojnie, tylko jako pomocnik. Niestety ale i tu jest ciężko, czasami jest w miarę dobrze a czasami bardzo źle. W 2020 i w tym roku codziennie mega lęki, ciągły niepokój, ciało mi drętwieje, klatka boli, czasami wpadam w stan depresyjny lub taki gdzie jakby inaczej postrzegam rzeczywistość. Jadę do pracy jest okropnie, wracam do domu czuje się super – identycznie jak było w szkole. Ogólnie to że muszę żyć według schematu, powtarzalnie – sen, mycie się, zakupy, praca, obowiązki w domu itd. w kółko to samo powoduje u mnie stany depresyjno-lękowe. Różne były u mnie diagnozy – fobia szkolna, fobia społeczna, nerwice, zaburzenia lękowe, dystymia, podejrzenie aspergera itd. Na leki wcale nie reaguje a brałem ich wiele, dosłownie nic jakbym cukierki łykał. Lekarze a było ich wielu nie wiedzą jak pomóc. Obecnie biorę pregabalinę na noc, tianesal 2 razy dziennie i lorazepam doraźnie choć jak wspominałem zupełnie bez działania.
Stabilizują się moje stany kiedy żyje leniwie, bez presji, obowiązków na głowie. A bardzo pogarsza kiedy pojawia się praca, szybsze tempo życia, jakieś nawet małe problemy. Za bardzo nie wiem co robić dalej, chcąc mieć pieniądze powinienem pracować ale to powoduje okropne stany mimo że praca nawet jest lekka i w konsekwencji jestem nie do życia a wręcz w stanie gdzie mam wszystkiego dość. Poprawia mi się stopniowo kiedy żyje sobie na luzie ale skąd wtedy pieniądze do życia. Nie chodzi tu o typ pracy a bardziej powtarzalność, konieczność jej wykonywania. Od małego miałem tak że nie cieszyły mnie np. dobre oceny bo były efektem nauki, poświęconego czasu a cieszyło mnie coś co przychodziło łatwo, szybko. Do tej pory tak mam, zarobię np. 5000zł nie czuje wcale zadowolenia a wręcz przeciwnie. Ktoś mi da tak po prostu np. 10zł to minimalnie się cieszę ,czuje zadowolenie. Dodam na końcu że problem jest szeroki – męczą mnie kontaktu z ludźmi, nie odczuwam takie radości życiowej, szybko się wszystkim nudzę, ciągle funkcjonuje w napięciu. Identycznie czuje się teraz mając prawie 30lat i identycznie czułem się mając np. 7, 10 czy 15 lat ciągle takie nietypowe stany, wyczerpanie życiowe. Aktualnie walczę w sądzie o rentę bo miałem ją krótko ale dalej nie przyznali.
Chciałbym poczuć się lepiej, bez lęków, bez stanów depresyjnych ale nic nie pomaga. Ma ktoś jakiś pomysł co robić dalej. Całe życie jest tak jakby psychika inaczej działała jakbym miał zablokowane odczuwanie takiej radości życiowej, swobody życia a uruchomione lęki, niepokój, brak sił itd.