Hej wszystkim,
od dawna obserwuje to forum i postanowiłem Was o coś zapytac. Ostatnio bardzo mi ciężko, od dawna mam nerwice natręctw z wieloma jej objawami, ale zawsze umiałem sobie z nią radzić, a często po prostu mi nie przeszkadzała. Niedawno jednak bardzo się nasiliła, a ja stałem się bezsilny. Skutecznie poradziłem sobie z kompulsjami typu: "jak nie dotkne za chwile policzka i nie powiem jakiegoś zdania to wypadną mi włosy", albo jak za chwile czegoś nie pomyślę to coś się stanie", tego już nie ma. Ale mam jeden objaw którego tak naprawde bardzo się boję. Mianowicie, niedawno bałem się, że mogłem się zakazić hiv, tak naprawde ryzyko było znikome, praktycznie wogóle go nie było, ale ja sobie już je odpowiednio wmówiłem. Kiedy już sobie wytłumaczyłem i dotarło do mnie, że nie mam się czego za bardzo obawiać pojawiło sie coś innego, a mianowicie bardzo natrętne wyobrażenia i wmawianie sobie że mogły być prawdą. Dla przykładu idę ulicą i zoabczyłem zakrwawioną husteczkę, i w tym momencie przez moją głowe przebiega wyobrazenie którego sie najabrdziej boje, że np. chwytam ta husteczkę i przykładam tą krew do swojej ranki na palcu. To jest tak jakbym w głębi duszy wiedział, ze sam to sobie poniekąd wyobraziłem, ale czasem boje się, że naprawdę mogłem coś takiego zrobić. Ostatnio bardzo się boję, że to początki schizofrenii, a te rzeczy jednak dzieją się naprawdę. Z drugiej jednak strony w pewnym sensie wiem, gdzieś tam głeboko, ze wcale nie robię tych rzeczy, zreszta mysląc logicznie to nie mozliwe, bo jak w ułamku sekundy minie ta myśl, to ja nie mam tej husteczki w ręce, ona nadal lezyw tym samym miejscu, ja nadal ide ulicą, nadal obok mnie jedzie ten sam samochód, a czas nie upłyną. Wypowiedzcie się jakoś na ten temat, co to może być. Po wszystkim lęk jest tak wielki, że aż nie do wyobrażenia. Z góry dziękuję Wam za pomoc i mam nadzieję, że nie zamęczam Was zbytnio. Pozdrawiam;-)