Witam, jestem Łukasz i opiszę swój stan psychiczny zanim znów zapomnę, że gniję od środka.
Boję się życia, interakcji z ludźmi. Mam wrażenie że każdy mnie ocenia, widzi że jestem gorszy. Moja pewność siebie jest równa zeru, nie umiem rozmawiać nawet ze znajomymi. Ciągle mam na sobie maskę, by przypadkiem ktokolwiek nie pomyślał o mnie źle. By mnie nie prześwietlił że jestem nienormalny. Nie mogę się na niczym skupić, w nic zaangażować bo niewiele rzeczy sprawia mi frajdę. Budzę się w lęku przed kolejnym dniem a zasypiam z niepokojem, że jutro znów to samo. Wieczorem dużo planów, następnego dnia odsuwanie ich na jutro i powrót do rutyny. Tak się dzieje życia cud.
Jestem tępy, moje zdolności poznawcze są zerowe. Zabieram się za wiele rzeczy a nic nie kończę, tracę szybko zainteresowanie, rozkojarzam się. Zdarza się że to co mówię nie jest tym co chcę powiedzieć. Nie umiem skleić zdania, potrzebuję na to czasu. Chcę jak kiedyś, rozmawiać tak o. Bez namysłu ale z sensem. Każde zdanie które muszę wypowiedzieć sprawia mi psychiczny ból. Libido kiepskie jak na 26 latka. Brałem rok wenlafaksynę na zaburzenia lękowe, które kiedyś sam psychiatrze zasugerowałem w obawie że stwierdzi coś gorszego.
Chcę się zdiagnozować a nie wiem od czego zacząć. Od psychiatry, od neurologa, a może jakieś suple, może nootropy? Może to tarczyca, a może niski testosteron czy zła dieta? Może mam autyzm, ChAD albo schizofrenię? Serducho wali mi jak oszalałe choć nikt nie przystawia mi pistoletu do głowy. Chcę pamiętać co robię, o czym z kimś rozmawiam. Ten wewnętrzny lęk mnie odczłowiecza, zabiera mi moją osobowość. Zachowuję się jak robot, nic co robię nie jest naturalne, spontaniczne tylko wyuczone, bezpieczne. Jestem nudny a mój nastrój jest uzależniony od opinii innych ludzi.