Skocz do zawartości
Nerwica.com

bernard90

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia bernard90

  1. Na ten moment czuję się dobrze. Wygląda na to że wyszedłem z szamba w którym byłem od prawie roku. Ale nie ma się czym zachwycać póki co, to dziadostwo lubi wracać.
  2. Doszedłem do tego że przyczyną moich bólów głowy i tego że leki nie działały były energetyki które spożywałem w dużych ilościach, oraz coca-cola. Już tego nie piję, głowa nie boli, leki jem, jakaś poprawa jest. Obym się z tego dziadostwa wyleczył bo egzystowanie w takiej formie to mordęga. Pozdrawiam.
  3. Mam dosyć tego okropnego życia, od maja ubiegłego roku nie mogę powiedzieć że choć jeden dzień był dobry. A lato i jesień to katastrofa.
  4. Rok temu w kwietniu pisałem że chce umrzeć itp. Później za rok o tej samej porze miałem myśli "jak mogłeś coś takiego pisać, życie jest piękne itp". Miałem okropne lato, cały czas mnie głowa boli. Idę do neurologa z tymi bólami bo to jest nie do zniesienia. Na ten moment zmuszam się do istnienia i życie w taki sposób nie ma sensu. U mnie też wujek umarł na raka i strasznie cierpiał. Wtedy czułem się kapitalnie i naprawdę było mi go żal. Ale jeśli miałbym tak żyć do końca życia to najlepiej żeby się to skończyło.
  5. Jakbyś się tak czuł to też byś chciał umrzeć. Rok temu w kwietniu było też tak źle, potem wyzdrowiałem, a teraz znowu mam to samo. Mam dość tego życia. Jak do wiosny nie będzie lepiej to tylko czapa wchodzi w grę.
  6. Okropnie. Mam nadzieję że zachoruję w końcu na tego raka z przerzutami i skończy się to piekło zwane życiem.
  7. Zawsze miały mnie za śmiecia. Naśmiewanie się, ignorowanie mnie, gadanie bzdur na mój temat... Gdy nie miałem depresji nie przeszkadzało mi to że jestem sam. Jestem pewien że umrę jako kawaler i nie mam z tym problemu. Może kiedyś zamieszkam z jakimś kolegą, czemu by nie.
  8. Mam 32 lata i nie byłem nigdy nawet na żadnej randce, a co dopiero coś więcej. Z tego akurat jestem dumny. Kobiety to zło.
  9. Kibicuję Manchesterowi United, raz w sezonie jadę na mecz. Teraz jadę na United-Brentford, ale idę też na drugi mecz Everton-Chelsea, bo Liverpool jest blisko.
  10. Jestem hetero, ale w mojej normalnej dyspozycji nie przeszkadzała mi samotność. Miałem nadzieję na jakiś związek ale nie było to priorytetem. Teraz nie jestem już nieśmiały, kiedyś w grupie ludzi trząsłem się jak galareta. Dzisiaj jestem pewny siebie. Myślę że gdybym był w związku to po prostu nie miałbym depresji. Będę próbował się jakoś zaktywizować jak mówisz. Na razie od miesiąca faszeruję się zoloftem i jeszcze jakimiś suplementami polecanymi przez innych. Od kilku dni jest lepiej bo mam jakieś oddziaływanie w głowie i brak depresyjnych myśli jak jeszcze miesiąc temu. Pojawiają się jakieś pozytywne myśli. Oby było już tylko lepiej. Nawet cieszę się na wyjazd do UK na mecz. Dzięki za wsparcie.
  11. Rodzinę mam, brata i rodziców. Dużo jeżdżę na rowerze, jak dobrze się czułem potrafiłem nawet 100 km dziennie. Leki działały ale sam zawaliłem sprawę. Podejrzewam że mi się tak pogorszyło bo na jesień 2019 zacząłem pić, a rok później odczułem tego skutek. Również samodzielne odstawienie leków to nie była dobra decyzja. Ale byłem wtedy zdesperowany. Chyba już nigdy w życiu nie napiję się nawet piwa...
  12. bernard90

    cześć

    Cały czas jem leki (zoloft). Jest poprawa w porównaniu z zeszłym miesiącem. Najbardziej sobie zaszkodziłem tym że samemu nagle odstawiłem leki i trochę popijałem. Swoją historię opisałem w innym poście. Czasami mam myśli że niech zniknę, ale jakaś nadzieja jest. Pozdro.
  13. bernard90

    cześć

    No cóż. Może zachoruję na raka z przerzutami. Nie tracę nadziei. W mojej rodzinie były takie choroby. Oby tak było. Po co taki człowiek jak ja się urodził.
  14. bernard90

    moja ponura historia

    Witam.Mam 32 lata i mam wrażenie że moje życie to jedna wielka depresja. Nie jestem i nie byłem w żadnym związku, normalnie chodzę do roboty w swoim zawodzie, mam tam jakieś perspektywy, mam szanse awansu. W dzieciństwie byłem wycofany i małomówny, potem na studiach które skończyłem już się to poprawiło. Jakieś 10 lat temu często miałem czas że nie miałem co z sobą zrobić, jeszcze nie pracowałem (bo kończyłem studia), po prostu wszystko wydawało mi się bezsensowne i nudne. Miałem wrażenie że jak skończę studia to nic ciekawego w życiu mnie nie czeka. Jesień 2013, 2014, 2015 z tego co pamiętam były dla mnie takim okresem. Wtedy też dość sporo piłem, głównie piwo i to jakoś było sensem mego życia. W 2017 już na poważnie chwyciła mnie deprecha. W październiku tego roku zacząłem leczyć się u psychiatry zoloftem. Niemal natychmiast wyzdrowiałem, wiosna 2018 była zupełnie inna. Otworzyły się przede mną nowe perspektywy. Na jesieni tego roku znowu się pogorszyło. Trwało to aż do wiosny następnego roku, wyzdrowienie i było jeszcze lepiej. Dodam że nie piłem wtedy nic. Wtedy jesienią tego roku gdy tak dobrze się czułem popełniłem wielki błąd. Pewnego wieczoru z ciekawości kupiłem 4pak piwa. Powiedziałem sobie - a wypiję, co mi tam. Tamtej jesieni, zimy i na wiosnę w weekend, albo w tygodniu zdarzało mi się napić alkohol. Łączyłem z tym leki, na początku nie czułem różnicy, potem było trochę gorzej, ale na wiosnę 2020 kiedy zaczęła się pandemia czułem się bardzo dobrze z lekami i piwem.To były dobre złego początki. Od sierpnia 2020 totalny zjazd i dół. Postanowiłem już nic nie pić i zacząć się leczyć. Lekarz dał mi jeszcze agomelatynę Było źle na jesieni, trwało to do wiosny i odstawiłem leki. Z dnia na dzień. W połowie kwietnia ubiegłego roku Zrobiłem sobie eksperyment. Skoro leki mi nic nie dawały. Potem w czerwcu znowu zaczęło być dobrze, pojechałem na wakacje, jak zwykle trochę popiłem i właściwie następne pół roku trochę już piłem (w weekend 5 piw, w tygodniu jakieś pojedyncze). Czułem się tak dobrze że snułem plany rezygnacji z terapii, chciałem się jakoś wymigać od psychiatry. Myślałem że będzie tak zawsze. W grudniu miałem trochę stanów lękowych, bolała mnie głowa ale czułem się raczej dobrze. Oglądałem dużo filmów, czytałem książki. Widziałem przyszłość w różowych barwach.Po nowym roku stare demony wróciły i poczułem co to jest naprawdę depresja i samodzielne odstawienie leków. W lutym było naprawdę źle, miałem akinezę (nadmnierne pobudzenie ruchowe, nie umiałem wysiedzieć na miejscu) i okropne zjazdy. Czułem się tak jak przed braniem leków, wróciły schematy myślowe jakie miałem w podstawówce. W połowie marca wróciłem do leków, i teraz po prostu biorę codzienne zoloft. W miarę się to ustabilizowało, jest trochę lepiej ale do ideału daleko. Cały czas dręczą mnie myśli egzystencjonalne, czy to będzie zawsze trwać, czy inni ludzie też tak mają, bezsensowne nawyki myślowe. Przyjdę z pracy do domu, wykonam jakiś czynności i dalej nic mi się nie chce. O 20 idę do łóżka i to jest najszczęśliwszy moment w życiu.Jestem kibicem piłkarskim, pod koniec kwietnia lecę na mecz Premier League do UK. Mam nadzieję że coś mi się polepszy. Alkoholu już nie ruszam. Mecze oglądam jak dawniej, ale straciło to swój smak.Najbardziej mnie gnębi jak przypomnę sobie piękne chwile jak czułem się dobrze na wakacjach, albo na wyjazdach na mecze. Dręczą mnie te myśli tak bardzo że zaczynam żałować że tam jeździłem. Nawet mam sny że gdzieś jadę, wydaję dużo pieniędzy a wyjazd jest beznadziejny.Ja już się chyba nigdy od tych leków nie uwolnię. Dobrze że jakoś do roboty chodzę i jakoś mi się chce wstać z łóżka. Moja historia to przestroga żeby nie łączyć leków z alkoholem i nie odstawiać samemu antydepresantów.Najbardziej nie mogę zrozumieć tego że stan psychiczny może się pogorszyć tak z dnia na dzień. W grudniu ok, miałem udane święta, a po nowym roku beznadzieja. W grudniu ubiegłego roku byłem przekonany że nigdy nie będę mieć żadnej depresji, sam to mówiłem do siebie.Może te depresje mnie tak męczą bo nie jestem w żadnym związku, teraz nie mam właściwie kolegów i znajomych. Poza robotą i rodziną nie mam z nikim kontaktu... Jak się to do roku nie skończy to sam nie wiem co dalej.
  15. bernard90

    cześć

    Witam, mam na imię Bernard i w innym temacie opowiem wam moją historię związaną z depresją - chorobą która jest moim przekleństwem i dałbym wszystkie pieniądze żeby tego nie mieć już nigdy. Moja sytuacja życiowa nie jest zła, ale nie mam na nic chęci. Dodatkowo dręczą mnie różne natrętne myśli których nie mogę się pozbyć. Pozdrawiam.
×