Skocz do zawartości
Nerwica.com

Trans

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Trans

  1. Teraz mam stan typu, ''Dam rade jestem super'', ale jeśli znów dopadnie mnie ''handra'' to napiszę. Cieszę się, że nie jestem jednak sam :). Chciaż ubolewam nad tym.
  2. A, więc Witam Was wszystkich. Nie wiem po co to piszę, może mi sami dacie odpowiedź na to pytanie. Przyczyną tego co piszę jest totalna pustka, która mnie ogarnęła i już sobie z tym nie radzę może pomożecie? A więc zacznę od początku: Od urodzenia do 12 roku życia było cudownie, dziecko jak każde. Wracałem ze szkoły potem szedłem na dwór w szkole najbardziej lubiany (ktoś tam kiedyś jakieś konkursy robił), lecz zawsze nieśmiały. ALE wszystko co piękne musiało się skończyć wraz pojawieniem się u mnie piersi (związane z dojrzewaniem), byłem chudy ze sterczącymi sutami*(tak to ujmę), przestałem wychodzić z domu, to wciąż mnie prześladowało, zacząłem obklejać się taśmą, żeby nie było widać... Kompleks mnie wyniszczał, dostałem internet do domu i zacząłem grać w gierki online... To było w połowie klasy 6, wciąż miałem kolegów i ustaliliśmy, że pójdziemy do tej samej klasy z profilem, niestety ja się nie dostałem, bo zawaliłem 1 spr (gierki). Tak się denerwowałem przed pójściem do szkoły, siedziałem w łazience i płakałem, powtarzając sobie będzie dobrze. No i w dzień rozpoczęcia na szczęście miałem paru starych kolegów z klasy, było dobrze 1-2 oczywiście przestałem wychodzić, zacząłem się zachowywać jak dziecko komputera, mało gadatliwy, mało obyty z ludźmi... I znów kolejna porażka życiowa dostałem się do ostatniej preferencji wyboru jeśli chodzi o technikum. Też było dobrze przez 1 miesiąc potem dostałem zaczęły się zaczepki coraz trudniej mi było, sennośc straszna, ogólne objawy depresji. Teraz jest mi lepiej, ale nie wiem czy lepiej potrafie przespać 15h straciłem całkowitą chęć do zycia, jest mi wszystko obojętne w szkole czuję się jak na kursie przetrwania, który oblewam i oblewam wciąż i wciąż, ale ciągne. Nie wiem dlaczego? Dla rodziny napewno. Wstając rano mam taką nerwówke, że aż mnie boli żołądek na myśl, że muszę iść do szkoły i czuć się jak (wywlekana szmata). Myśli samobujcze są nie do zniesienia raz mam taką ochote skoczyć z okna, że myślę, że to zrobie oglądne wiadomości i już przechodzi idę spać, budzę się o 2 rano i znów... Raz jest super a za 5min cholernie jest mi źle. Głupio mi nawet iść na dól do sklepu... Mysle se, a jescze mnie zapyta o coś a ja nie będę wiedzieć... Raz to było przedwczoraj udało mi się dostać tabletki na sen i już miałem wziąść całe opakowanie i popić wódką, ale nagle mi się dobrze zrobiło i tego nie zrobiłem. Teraz tylko patrze na zegarek i modlę się aby czas stanął... Ale się rozpisałem... Może ma ktoś jakieś refleksje na ten temat. Dodam, że pozbyłem się wszystkich przyjaciół (olewając ich). Brak sensu życia mnie dobija. Po co to ciagnąć?
×