Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ostrowianin

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ostrowianin

  1. Witam serdecznie. Zwracam się z prośbą o państwa spostrzeżenia dotyczące przedstawionej sytuacji. 1. Wychowywałem się w wielopokoleniowej dysfunkcyjnej rodzinie. Moja rodzina + dziadkowie mieszkający mieszkanie nade mną. Przybrana „babcia” jest narcyzem i od 30 lat rządzi i chce stawić warunki. Sama pochodzi z patologicznej i toksycznej rodziny- wieloletnie konflikty o wszystko, zerwane więzi. 2. Moja mama i ojciec to ludzie wycofani którzy nie maja swojego zdania i nie potrafią ustalać granic. „Babcia” zeruje na ich braku chęci do konfliktu. Wykorzystuje to. Mój dziadek to alkoholik i filozof- człowiek którego unikam, aczkolwiek kiedyś taki nie był. Jest pod wpływem narcyza. 3. Konflikty w naszej rodzinie zdarzają się raz na 2-3 lata- potem sytuacja się wycisza. Moi rodzice nigdy nie byli dla mnie wsparciem, nie akceptowali mnie i moich decyzji. Byłem wiecznie krytykowany. To ludzie „uczciwi” ale nie nadający się na rodziców. 4. Jestem introwertykiem, osoba wycofana. Obojętna. Na niczym mi nie zależy, mam problemy by się odnaleźć. Co prawda nie jest ze mną jakoś tragicznie, aczkolwiek odczuwam ból egzystencji. 5. Nie mam pretensji do matki i ojca bo nie każdy nadaje się na rodziców. Ojciec jest mało inteligentny a matka kontrolująca. To jestem w stanie przełknąć. Aczkolwiek przechodzę do meritum… 6. Nienawidzę swoich dziadków, to ludzie fałszywi/ zakłamani. Przybrana babcia to narcyz która rządzi się w cudzej rodzinie. Jej rodzina jej nienawidzi. Analizując dzieciństwo okazuje się, ze wiecznie mnie wykorzystywała. Chwaliła się mną przed swoją rodzina bądź w pracy. By ocieplić swój wizerunek. Nigdy nie pomagała a ma oczekiwania… często prosi mnie o przysługi. Nie przychodzę na jej imprezy rodzinne/ zablokowałem jej numer telefonu aczkolwiek ona jako narcyz i tak bezczelnie dzwoni do matki i prosi mnie do telefonu. Nikt w tej rodzinie nie szanuje moich granic. Mam pytanie, co robić? Zycie w toksycznych relacjach i nienawiści tez jest złe. Utrzymywanie kontaktu tez jest złe. Rozmowa z nimi nie ma sensu bo to ludzie zakłamani i wprawieni w bojach kłótni itp. Czuje się bezsilny i czuje, ze to niszczy inne dziedziny mojego życia. Zycie w takim środowisku jest skazane na porażkę. Aczkolwiek zrywanie więzi z ludźmi którzy mieszkają 5 metrów obok mnie jest „trudne”. Myślałem by stać się tacy jak oni… przebiegli? Zakłamani? Hipokryta? Może jak załatwię narcyza i dziadka ich bronią to się odczepia? Może zredukowanie kontaktu zamiast otwartego konfliktu jest wyjściem? Proszę o spostrzeżenia. pss. otwarta/ szczera rozmowa nie ma sensu, dziadek był w młodości damskim bokserem/ alkoholikiem- przybrana babcia była nieakceptowaną przez ojca i swoją rodzine. Nawet w pracy ludzie od niej uciekali. Pozdrawiam
  2. Ostrowianin

    Witajcie

    Witam szanowne forum. Z czysta przyjemnością będę dyskutował w tym miejscu
×