Witam,
sama już nie wiem czy temat powinien pojawić się tutaj, czy w temacie uzależnień, ale po prostu chyba potrzebuje Waszej pomocy, rady...
Mój chłopak był uzależniony od alkoholu i narkotyków, jest 11 lat po terapii, 2 lata temu zaczęły się u niego lęki i zaczął brać benzo, od czego szybko się uzależnił... ostatni rok to przeplatanka cudownego związku oraz napadów złości, samookaleczeń, szpitali gdy zabraknie leku a nie może dostać recepty.. nie chce iść do żadnego specjalisty od uzależnień, bo jak twierdzi choruje na depresję i to na to się leczy, tylko że nic nie pomaga... Oddaliliśmy się od siebie, ja czuję się jakbym była tylko wtedy jak czegoś potrzebuje, ostatnio zaproponował wspólne mieszkanie, bo jak twierdzi wtedy jego problemy zmaleją, będzie się czuł bezpieczniej i da radę bez leków... tylko że mam wątpliwości, czy faktycznie bez pomocy specjalisty da radę z tego wyjść?