Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kaya82

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Kaya82

  1. Witaj, przeczytałam Twój wpis. Też czuję, że zmarnowałam życie. Nie, nie czuję, tak się po prostu stało. Mam prawie 40 lat, nigdy nie pracowałam, nie byłam w żadnym związku. Dlaczego? Od małego byłam nieśmiała i źle się czułam wśród rówieśników. Z czasem, przez brak pieniędzy w domu, czułam się jakaś gorsza. A potem dostałam trądziku. Naprawdę okropnego. Przez blisko 30 lat nie patrzyłam w lustro. Dopiero niedawno spojrzałam na siebie tak w pełnym dziennym i się załamała. Uzmysłowiłam sobie, jak wszystko zawaliłam. Nie wiem czemu to teraz do mnie dotarło. Przecież nie jestem niedorozwinięta, wiedziałam ile mam lat. Ale żyłam marzeniami, złudzeniami, że coś się zmieni. Może to był mechanizm obronny... Nie mogę spać ani jeść, nie zachowuję się normalnie. Nie radzę sobie z tym. Rozpamiętuję przeszłość, wszystko co zawaliłam. Obwiniam siebie i rodziców. Z jednej strony byli dla mnie za dobrzy, chronili i wyręczali we wszystkim, z drugiej nie zabierali do odpowiednich specjalistów: psychologa czy dermatologa. Co więcej mama wpoiła mi lęk przed lekarzami, badaniami. Przestała chodzić ze mną do dermatologów, gdy usłyszała sugestię, że będę musiałam brać hormony lub sterydy. Bała się, że po nich przytyję. Gdy po 30tce tata umówił mnie do pani dermatolog, zrezygnowałam (choć kuracja przynosiła jakieś rezultaty) w momencie, gdy zasugerowała, że powinnam zrobić badania krwi. Nie mogę sobie tego darować, może szybciej bym się pozbierała, gdybym wyleczyła to świństwo wcześniej (na szczęście trądzik sam zaczął mi jakiś czas temu zanikać). Skończyłam szkołę jedną, drugą, potem studia. Miałam jakieś tam koleżanki w miejscu nauki, ale już żeby się spotykać poza to nie. Przez twarz wolałam siedzieć w domu. Zresztą one też nigdzie mnie nie zapraszały. O kolegach to już lepiej nie mówić, nigdy ich nie miałam. Wiadomo, wygląd. I nieśmiałość. Zamiast po obronieniu pracy magisterskiej iść do urzędu, siedziałam w domu. Gdy po kilku latach poszłam, zrobiłam to tylko po to, by mieć ubezpieczenie. I oczywiście z czasem mnie wyrejestrowali, bo nie przyjęłam oferty stażu. Ze strachu. Od jakiegoś momentu w życiu nie byłam w stanie rozmawiać z ludźmi normalnie, nie patrzyłam w oczy, czułam się gorsza, przestraszona. Myślałam, że wszyscy mnie obgadują, że się kompromituję. I wstydziłam się tego, jak żyję. Takie błędne koło. Doszło do tego, że miałam problemy z wyjściem na dwór. Podjęłam jedyną słuszną decyzję w życiu: poszłam do psychiatry, dostałam leki i już nie panikuję na ulicy w otoczeniu ludzi. Ale wizyty się skończyły a oprócz leków potrzebna mi była psychoterapia, na którą nie poszłam. I obudziłam się teraz, w tragicznej sytuacji. Boję się starości, chorób. Nie wiem, jak normalnie egzystować. Dopiero w tym tygodniu idę do psychiatry, może przepisze mi jakieś proszki, bo inaczej ja zwariuję i najbliższa rodzina (która mi jeszcze została) razem ze mną.
×