Witam
Nie wiem od czego zacząć. Chce się po prostu komuś wygadać. Będe walił prosto z mostu. Czuje że mam zmarnowane życie i młodość. Cierpie na schizofrenie paranoidalną. Zachorowałem kiedy miałem 13-14 lat. Teraz mam 27. W podstwawówce w 7 i 8 klasie dokuczano mi bardzo bo byłem inny, prawdopodobnie dlatego że byłem chory a nie zdawałem sobie z tego sprawy. Zacząłem się leczyć dopiero kiedy skończyłem podstwaówke. Do liceum zdałem ale miałem nauczanie indywidualne. Wprawdzie zacząłem chodzić do liceum ale pochodziłem tylko 2 dni i nie wytrzymałem nerwowo i zrezygnowałem. Przez 3 lata z nikim kompletnie z młodych ludzi nie miałem kontaktu. Żadnych prywatnych spotkań,przyjęcia, randki z dziewczynami. Nic. Zdałem maturę i zaczałem chodzić do takiego ośrodka imbryk przy szpitalu a potem do pomostu takiego ośrodka. Tam troche to moje zdziczenie troszke mi przeszło ale tylko troche. A teraz jak mam internet i wszedłem na naszą klasę i zobaczyłem te wszystkie osoby z podstwaówki(no bo liceum nie miałem że tak powiem) to mnie ogarnia rozpacz. Te wszystkie osoby z podstwawówki się pożenili, koleżanki powychodziły za mąż, wszyscy mają już dzieci. A ja co? Wegetuje... Nie mam nikogo. Siedzę w domu. Nie mam dziewczyny i nigdy jej nie miałem. Ogarnia mnie czarna rozpacz...Ja już mam dosyć. To nie na moje nerwy. Albo to się skończy szpitalem albo trumną bo ja już nie mam sił. Już raz chciałem się zabić i wiem jak to jest..